Chłopaka wbiło w ziemię.
-Przepraszam bardzo co?-wydukała Dulmara. Wszyscy obecni w sali zastygli ze zdumienia. Tylko Floris się śmiał.
Król Fenrer wziął głęboki oddech.
-Posłuchaj mnie, dziecko.- zaczął. Uderzyło w Luka to, że zwrócił się do niego jak do dziecka. Przecież miał już dwadzieścia lat!-Nasi szpiedzy z Tautorii w końcu zdołali wejść do pałacu. Napewno wiesz, że była królowa Calla zmarła zanim jej potomek zdołał dostać się na świat. Król Tauritus został bezdzietnym wdowcem, dlatego mieliśmy w planach wkrótce go zaatakować. Nasz szpieg przekazał nam jednak informacje, że to wszystko kłamstwo. Zmarła królowa nie poroniła. Dziecko żyje i ma się dobrze. Tautoria ma następcę tronu.
Luk stał jak sparaliżowany. ,,Co kurwa?" chciał krzyknąć, powstrzymał się jednak w obecności tak wysoko postawionych ludzi.
-Zmówiłem się zatem z Arlisem i Selestisem. Zbierzemy nasze wojska i zaatakujemy Taron. Wy- Król wskazał na Luka oraz swoje najstarsze dzieci.- Oraz następcy tronów Aquari i Skyli, wyruszycie przed nami. Widzicie, Tauritus napewno wie o naszych działaniach. Macie za zadanie odnaleźć zbiegłego syna króla Tautorii.
-Skąd wiemy, że ucieknie?- zastanawiał się Dorian.- Może wręcz przeciwnie, Tauritus wyśle swoje dziecko na czele wojsk państwowych?
-Pomyśl o tym.- Oswell spisywał coś na pergaminie.- Dlaczego Tauritus miałby ukrywać swojego potomka? Coś musi być z nim nie tak. Może jest chory, może nie potrafi unieść nawet oręża nad głowę.
-A nawet jeśli jest wybornym szermierzem, Tauritus nie zaryzykuje jego bezpieczeństwa.- wtrąciła Nimena. Jej sowie oczy przysłonięte były długimi lnianymi włosami kiedy pochylała się nad mapą Czterech Krain.- Będzie grał głupa że wcale nie ma dzieci, kiedy następca tronu spokojnie przekroczy granicę.
-Dlatego musimy działać.-ruchliwy Taye stukał palcami o kamień.- Nasze wojsko musi skupić się na ataku na pałac, ale nikt nie będzie się spodziewał, że wyślemy tropicieli.
-Dobrze. -Dulmara przetarła zmęczone oczy.- Nadal jednak nie rozumiem, dlaczego ON ma tam iść.- wskazała dłonią na Luka.
Dion patrzył na nią spod zmrużonych powiek.
-Skoro Król twierdzi, że to dobry pomysł to dlaczego mu się sprzeciwiać? -zapytał niskim głosem.
-Sir Lukatinie.- Fenrer skrzyżował spojrzenia z chłopakiem.- Doszły mnie słuchy że bardzo dobrze wychodzi ci działanie niezauważonemu. Jesteś też sprytny, tak mówią twoi nauczyciele. Ponieważ twój ojciec jest moim bliskim przyjacielem, chciałbym dać ci szansę wykazania się. Podejmiesz się wyzwania zamachu na królewskiego potomka?
Luk był zbity z tropu. Nie wierzył własnym uszom. Dopiero co myślał że zostanie ukarany za swoją lekkomyślność, a tu Król oferuje mu szansę na wykazanie się w swojej rycerskości.
-Tak- odpowiedział bez wachania. A przy okazji i bez myślenia.
Fenrer i Floris uśmiechnęli się, Faune kiwnął głową. Dorian był tak zszokowany, że aż mu pióro wypadło z ręki. Dulmara westchnęła ciężko i skrzyżowała znaczące spojrzenia z Oswellem. Ojciec Luka wyglądał na zmartwionego, Nimena śmiała się do rozpuku, a Taye tylko uniósł brwi.-Więc postanowione.-Król Fenrer skierował swoje kroki w stronę młodzieńca.- Luku, ty, Faune, Floris, Ambrose oraz Odyss wyruszycie pojutrze nad ranem w drogę do Tautorii. Jutro przybędą do Astorii książęta ze Skylii i Aquarii, a nasze wojska wyruszą tydzień po was. Gdy uda wam się wytropić następcę tronu Tautorii, wyślijcie nam gołębice pocztową.
Reszta spotkania przebiegała na ustaleniu wojskowej strategii, ale Luk nie za bardzo słuchał tego, co ma do powiedzenia Dulmara.
Był zbyt podekscytowany swoją zbliżająca się misją.

CZYTASZ
Córka Matki Ziemii
Fantasy(opowiadanie 16+) Dawno dawno temu, na świecie była Matka Ziemia. Jej dzieci, cztery żywioł, stworzyły cztery królestwa. Woda stworzyła Aquarie, Ziemia Florie, Powietrze Skylie, a Ogień Tautorie. Owymi królestwami rządzili śmiertelni królowie, a każ...