Luk zamarł. A potem usłyszał nawoływania Florisa.
-Co wy tu robicie?!- krzyknął Lowell.- I po jaką cholerę strzelacie do mnie strzałami?!?!
Floris popatrzył na niego zdezorientowany. Za nim stał Odyss z mieczem w gotowości, a trochę dalej Faune ciągnął za sobą ledwo wybudzonego Ambrose.
-Co ty pierdolisz?-zdenerwował się książę Aquarii.- My się budzimy na zmianę wachty a po tobie ani śladu! Co, chciałeś sam zabić nasz cel i zrobić z siebie bohatera?
-Co? Nie, po prostu....- Luk próbował się tłumaczyć, ale przerwała mu w tym kolejna nadchodząca strzała. Wbiła się w ziemię tuż pod stopami Florisa.
Cała drużyna odwróciła się w stronę z której została wystrzelona. W ciemności ledwo było widać zarys drzew, ale Luk mógł dostrzec jakieś poruszenie wśród wysokich gałęzi. Usłyszał za sobą wstrzymywany oddech w chwili, gdy wśród korony drzew wyłoniła się postać. Była niska, ubrana w czarną pelerynę i, co najgorsze, trzymała w rękach łuk z kolejną przygotowaną strzałą. Postać zeskoczyła z gałęzi, gładko lądując na ziemi niczym kot. Cięciwa nadal była napięta, a z bliska Luk mógł zauważyć że ta osoba ubrana jest w czarne wysokie buty, spodnie skórzane, szarą koszulę i gorset opinający się na krągłościach biustu i bioder. Twarz jej zakryta były do połowy czarną chustką.
Luk widział w swoim życiu tylko parę ludzkich kobiet i to z daleka, więc trochę głupio było mu się gapić tak jak robił to Faune i Floris. Driady nie były tak zbudowane.
-Spokojnie- głos kobiety był delikatny ale stanowczy. Wymierzyła łuk w najbliżej stojącego wroga, którym był Luk. Chłopak zmrużył oczy i przygotował miecz do obrony.- Nie chcecie ze mną walczyć.
Odyss prychnął.
-A coś ci się przypadkiem nie pomyliło, panienko? Bo z tego co mi się zdaje to jest nas piątka, a ty tylko jedna.
Przez czarne oczy kobiety przebłysnęło rozbawienie.
-A co, chcecie sie sprawdzić? Bo ja to mogę z wami walczyć nawet gołymi rękami- upuściła łuk na ziemię i zwinnie wskoczyła z powrotem na drzewo, niknąc wśród gałęzi. Luk, Faune, Floris, Odyss i Ambrose stali w milczeniu, nasłuchując skąd nastąpi atak.
Luk poczuł że ktoś stuka go w ramię.
-Ciiii!- szepnął.- Nie możemy dać się jej zaskoczyć, musimy być w pełnej gotowości.
Chłopak usłyszał za sobą dziewczęcy śmiech, ale gdy się obrócił, nikogo nie było.
-Chloera!- krzyknął Ambrose.
-Napadła cię?!- zapytał przerażony Floris.
-Nie, ale chyba wdepnąłem w czyjeś gów-
-MÓJ MIECZ!-krzyczał Odyss.- Ktoś mi zajebał mój miecz! Przyznawać się gnoje, który z was-
-Gnoje?!- oburzył się Faune.- Przepraszam bardzo, nie upadłeś przypadkiem na głowę?! Odzywasz się do przyszłego króla Florii!
-Ta? A ty do prawie króla Aquarii!
Odyss i Faune kontynuowali swoją kłótnię, Ambrose wycierał ubrudzone buty, twierdząc że są tak cienkie że wszystko czuje, a Floris próbował przekonać Luka że czuł jakby ktoś dmuchał mu na kark.
Młody rycerz rozglądał się dalej, aż w końcu dostrzegł to czego szukał. Poruszenie wśród drzew.
Podszedł szybko, ale ostrożnie do porzuconego łuku oraz strzały. Miał tylko jedną szansę na prawidłowy strzał, inaczej ta zmora będzie prześladować ich dalej.
Podnosząc łuk przypomniał sobie całe swoje dzieciństwo. Myśląc o ćwiczeniach z Valerie poczuł jej zapach, przypomniał sobie dotyk jej ciepłej skóry i te oczy niczym dwa denary.
Napiął łuk.

CZYTASZ
Córka Matki Ziemii
Fantasy(opowiadanie 16+) Dawno dawno temu, na świecie była Matka Ziemia. Jej dzieci, cztery żywioł, stworzyły cztery królestwa. Woda stworzyła Aquarie, Ziemia Florie, Powietrze Skylie, a Ogień Tautorie. Owymi królestwami rządzili śmiertelni królowie, a każ...