Wrzask Kamari dotarł do uszu Luka, ale raczej nikt oprócz niego przebywający w sali tronowej nie mógł jej usłyszeć. Jej osobista straż rzuciła się w kierunku z którego nadleciała strzała. Kamari przyklękła przy wykrwawiającej się dwórce, jej twarz pokryła się łzami. Z ciemności nadleciała druga strzała, o włos omijając ramię królewskiej nałożnicy. Rozległ się kolejny jej krzyk, kobieta nie wiedziała czy ma zostać tam gdzie jest, czy uciekać, tak samo jak jej strażnicy nie wiedzieli, czy mają biec w stronę zamachowca, czy pilnować Kamari.
Naszczęście Luk dobrze wiedział, co trzeba robić.
Nie wzniósł alarmu, nie chciał, żeby wszyscy w sali wiedzieli o zajściu. Nie było wiadomo, czy nie było to zaplanowane przez książąt zza granicy, ani co mogliby zrobić z faktem, że król nie potrafi przypilnować swojej żony.
Chłopak podbiegł do władcy, dygnął i czekał z niecierpliwością, aż Fenrer skończy rozmawiać z Odyssem. Jeszcze tego brakowało, żeby książe Aquarii zdobył informację o straży pałacowej.
-W czym mogę ci pomóc, Lukatinie?- król wkońcu zwrócił na chłopaka swoje zielonookie spojrzenie. Lowell rzucił szybko wzrokiem na Odyssa i dał Fenrerowi dyskretny znak, że to sprawa nie cierpiąca zwłoki.
Król Florii położył dłoń na ramieniu chłopaka i odciągnął go od tłumu.
-Co się stało?
Chłopak wziął głęboki oddech, starając się zapanować nad paniką, która rozrastała się niczym pęd.
-Wasza Wysokość, obawiam się że doszło do zamachu.
Twarz władcy skamieniała. Rozglądnął się po sali i ściszył głos.
-Co masz na myśli?
-Kamari została zaatakowana. Przechadzała się po ogrodzie i nagle nadleciała strzała...
To wystarczyło. Król wypadł z sali tronowej jak burza. Goście rozglądali się przez chwilę w zdezorientowaniu, ale Faune w końcu przejął kontrolę nas sytuacja i w sali znowu zapanował spokój.
Luk podbiegł do okna. Kamari skulona za ciałem swojej dwórki oczekiwała na kolejny strzał. Jej strażnicy zbili się w krąg wokół niej nasłuchując. Nagle drzwi do ogrodów otworzyły się na oścież, wybiegł z niego cały zastęp strażników, a w samym jego środku w stronę ciężarnej pędził Król.
Do Luka dołączył się Floris.
-Co się stało ojc- Co do cholery?!- wytrzeszczył oczy widząc zamieszanie na zewnątrz. Król właśnie podnosił z ziemi Kamari. Rozkazał coś gwardzistom, a część z nich ruszyła w noc, zapewne aby znaleźć zamachowca. Para królewska w eskorcie pozostałych strażników skierowała się w stronę pałacu.
-Ktoś zaatakował Kamari.- wyjaśnił Luk. - Ale wydaje mi się, że jest cała. Patrz, trzyma się na nogach.
-A co jeśli coś się stało z dzieckiem? Albo jak doznała jakiegoś wewnętrznego urazu?
-Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Król nie pojawił się spowrotem na bankiecie, ale nikt jakoś szczególnie się tym nie przejął. Po uroczystej kolacji wszyscy się rozeszli. Luk dostał swój własny apartament. Król zdecydował, żeby tej nocy chłopak spał w pałacu, bo łatwiej będzie im się rano zebrać, jeśli wszyscy uczestnicy wyprawy będą w jednym miejscu.
Przyszły rycerz rozłożył się na wielkim łożu z baldachimem. Zachodził w głowę, czy z Kamari wszystko w porządku, kto stał za zamachem, czy złapali już sprawcę tego zamieszania oraz co o tym wszystkim myśli król.
Kiedy jednak zastanawiał się nad ewentualnymi odwiedzinami u Fenrera, zapadł w głęboki sen wśród puchowej pościeli pachnącej różami.

CZYTASZ
Córka Matki Ziemii
Fantasía(opowiadanie 16+) Dawno dawno temu, na świecie była Matka Ziemia. Jej dzieci, cztery żywioł, stworzyły cztery królestwa. Woda stworzyła Aquarie, Ziemia Florie, Powietrze Skylie, a Ogień Tautorie. Owymi królestwami rządzili śmiertelni królowie, a każ...