Świergot ptaków stawał się coraz głośniejszy, coraz bardziej natrętny, a słońce wdzierało się do pokoju poprzez szpary w roletach. Ania z pewnym trudem otworzyła oczy, nieprzytomnie rozglądając się po pokoju z nieoczekiwanej perspektywy podłogowej. Stopniowo wracały do niej wspomnienia i obrazy z poprzedniego dnia, a zwłaszcza wieczoru i nocy. Dopiero teraz, po kilku godzinach snu, w pełni dotarło do niej to, co przeżyła, i dopiero teraz uświadomiła sobie, że miały wszystkie sporo szczęścia, że skończyło się w zasadzie na wizycie na SORze - i tyle.
Podniosła się ze swego posłania, rzucając okiem na wciąż jeszcze śpiącą na jej łóżku Monikę. Dziewczyna miała spokojny wyraz twarzy i w zasadzie tylko nierówne, częściowo spalone włosy, ubrudzone popiołem policzki i zabandażowane dłonie spoczywające na kołdrze przypominały o dramatycznych wydarzeniach z ubiegłej nocy.
Ania podeszła do okna i wyjrzała na zewnątrz, gdzie słońce oświetlało już delikatnymi promieniami podwórko i pobliski las. Ten widok miał w sobie tyle spokoju, że zajście przy ognisku wydawało się odległe i nierealne. Patrzyła przed siebie, a w duszy narastało jej uczucie wdzięczności i ulgi, że nie musi nigdzie się śpieszyć, może tak stać i przez kilka minut niczym się nie przejmować.
"Telefon!" - przeleciało jej przez głowę, a serce zabiło niespokojnie. Musi znaleźć telefon i skontaktować się z Misią. Teraz, kiedy się wyspała i napięcie oraz adrenalina z poprzedniego dnia przestały działać, wyraźnie dotarło do niej, że córka może się zaniepokoić, że znowu nie odpowiada na jej telefony. Zamierzała właśnie wyjść z pokoju i przejść się trasą do ogniska, by poszukać urządzenia w trawie, kiedy do jej uszu dobiegł cichy głos Moniki:
- Proszę pani... proszę pani!
Odwróciła się w jej stronę i popatrzyła na nią pytająco:
- Jak się czujesz? Wszystko w porządku?
Monika uśmiechnęła się blado:
- Nie jest źle. Trochę mi w głowie łupie, ale jest znośnie - zawahała się chwilę, popatrzyła na swoje zabandażowane dłonie, po czym zapytała niepewnie - Gdzie jest Magda? Co się z nią stało? Nie pamiętam zbyt wiele z wczorajszego wieczoru - dodała z wahaniem.
Ania zatrzymała się i z ociąganiem podeszła do łóżka. Usiadła koło Moniki i spokojnym głosem powiedziała:
- Obie wypiłyście zbyt mocny alkohol i doprawiłyście trawą, a potem doszło między wami do kłótni. Magda popchnęła cię, a ty straciłaś równowagę i upadłaś na dogasające ognisko. Na szczęście szybko cię z niego wyciągnęłam i odwiozłam na SOR, gdzie cię opatrzyli. Ot i cała opowieść.
Monika patrzyła na nią wielkimi, okrągłymi oczami, w których zauważalne było niedowierzanie i przerażenie.
- Magda? Magda mnie popchnęła? Chciała mi zrobić krzywdę?
Ania zawahała się.
- Obie byłyście pijane. Na trzeźwo na pewno by tego nie zrobiła.
- Ale... ale... proszę, błagam, niech pani nikomu o tym nie mówi! Nie chcę, żeby miała przeze mnie kłopoty. Nie chcę, by stało jej się coś złego! Bardzo panią proszę! - Monika wydawała się przestraszona niewspółmiernie do całej sytuacji, wręcz roztrzęsiona. Ania, która w zasadzie już poprzedniego dnia była przekonana, że sprawy nie należy dalej drążyć ze względu na delikatną materię stosunków między dziewczynami, przyjęła prośbę Moniki z ulgą i zapewniła ją, że w miarę możliwości będzie milczeć.
Kiedy ponownie położyła dłoń na klamce, żeby wyjść i poszukać wreszcie swojej komórki, do drzwi ktoś zapukał.
- Kto tam? - zapytała zniecierpliwiona już Ania.
![](https://img.wattpad.com/cover/344964395-288-k568228.jpg)
CZYTASZ
Nigdy nie jest za późno?
Aktuelle LiteraturPo rozwodzie z mężem świat Ani rozpada się. Nie układa jej się w pracy, relacje z córką pozostawiają wiele do życzenia. Nieoczekiwaną propozycję wyjazdu na weekendowe warsztaty dla kobiet przyjmuje jak dar niebios i szansę na zmianę. Czy jednak dwa...