O siódmej rano w biurze było cicho i spokojnie, tylko pani Krysia krzątała się po korytarzu odkurzając wykładzinę dywanową i wyrzucając śmieci z koszów. Ania postawiła na biurku kawę w jednorazowym kubku z Costy, wyciągnęła z torebki przygotowaną poprzedniego wieczoru grahamkę z serem, szynką i dużym liściem sałaty, i zabrała się do śniadania i roboty. O poranku i w tak komfortowych warunkach pracowało jej się znakomicie i kiedy w open space'ie zaczęli pojawiać się pozostali pracownicy, Ania miała poczucie, że znacząco ruszyła z projektem. Szerokim uśmiechem przywitała Jagnę, a ponieważ w miarę gromadzenia się ludzi w pomieszczeniu narastał szum, założyła słuchawki i dalej pracowała w skupieniu.
Projekt wymagał dość precyzyjnych obliczeń i kilku niestandardowych rozstrzygnięć, więc mocno ją zaangażował. Kątem oka Ania dostrzegła jednak, jak koło jej biurka kilka razy przespacerowała się szefowa, jakby sprawdzając, czym się zajmuje. Ania uśmiechnęła się do siebie z przekąsem i jednocześnie poczuciem ulgi, bo dziś akurat nie było się do czego przyczepić. Dlatego podchodząc przed trzynastą do Kaśki, żeby oznajmić jej o konieczności wcześniejszego wyjścia, czuła się spokojna. Wiedziała, że bez problemu wyrobi się w terminie, może nawet w czwartek i piątek znowu przyjść wcześniej do biura, żeby mieć już całkowitą pewność.
- Proszę, kogo tu widzimy, krętaczka znowu idzie się opierdalać do galerii! - Reakcja Kaśki była dla Ani jak kubeł zimnej wody. Szefowa nie dała jej czasu na odpowiedź, mówiła coraz głośniej, coraz szybciej i z coraz większą złością, jakby wylewając z siebie wszystkie negatywne uczucia, które tłumiła z konieczności przez kilka ostatnich dni. - Widziałam, jak wczoraj coś żarłaś w food courcie (w ustach Kaśki brzmiało to bardziej jak "fudkorcie"), kiedy to wyszłaś z pracy trzy godziny wcześniej, niby odwiedzić córkę w szpitalu. Co ja jestem, instytucja charytatywna, żeby ci płacić za szlajanie się po galerii w godzinach pracy? Mam cię na oku i widziałam, jak wczoraj w biurze zajmowałaś się jakimiś swoimi papierami i tylko dla niepoznaki miałaś otwarty projekt. A dziś kolejny raz zrywasz się z roboty. Nie mogę sobie pozwolić, żebyś znowu zawaliła projekt. Masz go natychmiast oddać Michałowi. I nie ma co myśleć o premii w tym miesiącu. Ani w kolejnym. I zapomnij o ambitnych projektach. Będziesz robić te wszystkie masówki, jak nie potrafisz szanować porządnej pracy. I nie próbuj mi tu histeryzować, bo wezwę karetkę i cię zabiorą do psychiatryka, ty pierdolona wariatko! - Kaśka zacietrzewiła się do tego stopnia, że nie dostrzegała, jak wali pięścią w blat biurka. Krzyczała tak głośno, że słyszeli ją chyba wszyscy w pomieszczeniu.
Ania skuliła ramiona i żeby się nie rozpłakać wybiegła z biura, korytarzem do windy, na dół i z hallu na dwór, na ulicę. Zdawała sobie sprawę, że prawdopodobnie tylko pogorszyła w ten sposób sprawę, bo nie wypełniła polecenia Kaśki, by "natychmiast" przekazać projekt Michałowi, ale w tej chwili miała to gdzieś. Czuła się poniżona i upokorzona. Miała ponad piętnaście lat doświadczenia pracy w biurach projektowych, a teraz przypisano ją do zadań, które na ogół wykonywali praktykanci albo absolwenci świeżo po studiach. Szła szybkim krokiem, z pochyloną głową chodnikiem w stronę swojego przystanku, na granicy między rozpaczą a wściekłością. W pewnym momencie poczuła silne uderzenie od tyłu w nogi, próbowała utrzymać równowagę, ale wtedy jakiś ciężar zwalił się jej na lewą łopatkę i Ania poleciała twarzą na chodnik. W ostatniej chwili wystawiła przed siebie prawą rękę, by zamortyzować upadek, dzięki czemu nie uderzyła z całego rozpędu czołem o podłoże, ale przejechała po nim przedramieniem, rozrywając rękaw bluzki i zdzierając sobie skórę od nadgarstka aż do łokcia.
Leżała na chodniku, czuła pieczenie i przeszywający ból w ręce. Kilka metrów dalej powoli toczyła się duża deskorolka, a na boku Ani spoczywał sprawca całego zamieszania - chłopak w wieku Michaliny, w czapce z daszkiem skierowanym do tyłu, szerokiej bluzie dresowej i spodniach z krokiem w okolicy kolan. Zaraz jednak zerwał się z bardzo zmieszanym wyrazem twarzy i pobiegł za swoją deskorolką.
![](https://img.wattpad.com/cover/344964395-288-k568228.jpg)
CZYTASZ
Nigdy nie jest za późno?
Ficção GeralPo rozwodzie z mężem świat Ani rozpada się. Nie układa jej się w pracy, relacje z córką pozostawiają wiele do życzenia. Nieoczekiwaną propozycję wyjazdu na weekendowe warsztaty dla kobiet przyjmuje jak dar niebios i szansę na zmianę. Czy jednak dwa...