XXVII

34 8 37
                                    

Tym razem od razu po przyjeździe grzecznie ustawiła się w kolejce, sprawnie przeszła przez kontrolę zawartości torby i torebki, i już po chwili spacerowały z Michaliną po korytarzu. Można było też, jak się okazało, wyjść na wewnętrzny dziedziniec, ale na dworze mżyło i Misia skrzywiła się i pokręciła odmownie głową.

- Już niedługo wyjdę stąd i wtedy będę normalnie spędzać czas na dworze, a nie jak więzień na spacerniaku. Nie mogę się już doczekać! Zwłaszcza weekend strasznie się ciągnie, bo nie mamy żadnych zajęć i nic się nie dzieje, tylko oglądamy filmy i bez końca robimy sobie herbatę i kisielek.

- Jeszcze cztery albo pięć dni, kochanie! Ja też już nie mogę się doczekać twojego powrotu! Mam nadzieję, że nie będę musiała od czwartku wracać do pracy. Teoretycznie mam zwolnienie tylko do środy, ale zobaczymy, co powie chirurg na kontroli. Miałybyśmy trochę wolnego razem w domu... - Ania urwała, uświadamiając sobie dwie rzeczy: że być może Michalina będzie wolała spędzać ten czas z Basią; i że po wyjściu ze szpitala pojawi się czy też raczej powróci kwestia szkoły.

Michalina też to sobie chyba uświadomiła, bo zwróciła się do niej niepewnie:

- Właśnie, mamo... co będzie ze szkołą?

- Nie chcesz do niej wracać?

- Nie - skuliła się Misia. - Nie chcę. Boję się reakcji dziewczyn.

- Zobaczę, co da się zrobić. Muszę umówić się na spotkanie z dyrektorką. A najpierw poradzić się mamy Basi, żeby powiedziała mi dokładnie, jakie mamy prawa. Rozumiesz, chodzi o to, żebyś nie straciła roku.

- Tak, jasne - Misia pochyliła głowę. - Ja też bym chciała zdać do drugiej klasy. W normalnych warunkach chyba nie miałabym z tym problemu. Nawet ten sprawdzian semestralny z matmy mogłabym napisać. Wcale tak źle mi nie idzie, w tym semestrze tematy są łatwiejsze, no i Basia mi trochę pomogła. Ona to się zna na matmie!

- To chyba po ojcu - uśmiechnęła się Ania.

- Pewnie tak. Słuchaj, a może dałoby radę załatwić, żebym tylko te sprawdziany pozaliczała? Bez chodzenia na lekcje? Może się Kostrzyca zgodzi? Pogadasz z nią?

- Okej, spróbuję. A ty najlepiej też porozmawiaj z panią psycholog, być może w wypisie mogą umieścić jakieś zalecenia dotyczące szkoły. Jeśli trzeba, żebym to ja porozmawiała, to daj mi znać, zadzwonię, a jak trzeba, to przyjadę.

- Dzięki, mamuś! Jeju, jak dobrze, że mnie rozumiesz - Misia przytuliła się do niej na dłuższą chwilę. - Niektórzy tutaj to mają takich strasznych starych, że po prostu głowa mała! Nie będę ci opowiadać, bo nie możemy tego robić, ale uwierz mi, nie chciałabyś znaleźć się na ich miejscu!

Ania przypomniała sobie wczorajszą rozmowę telefoniczną z matką i skrzywiła się. Misia jednak nie zwróciła na to uwagi, pochłonięta teraz dla odmiany opowiadaniem o tym, jak w szpitalu wyglądają lekcje szkolne i ile piątek zdążyła już nazbierać.

- Właśnie, one też zdaje się powinny zostać uwzględnione przez szkołę przy wyliczaniu średniej i wystawianiu ocen na koniec roku. W poniedziałek zadzwonię do twojej szkoły, umówię się na rozmowę i wszystko to powiem dyrektorce.

- Tak, koniecznie! Mam nadzieję, że uda się znaleźć jakąś inną, normalną szkołę - westchnęła Misia.

Ania poczuła ucisk w żołądku. Po wizycie u Kontorów kwestia szkoły wydawała jej się prosta, ale teraz nagle uświadomiła sobie, ile załatwiania i proszenia jeszcze ją czeka, i zwątpiła w pomyślne wyjście z sytuacji. Poczuła, że bardzo chciałaby znowu znaleźć się w ich kuchni, posłyszeć gwar ich rozmów i przekomarzania się. Postanowiła, że zaraz po wizycie u Misi zadzwoni do Dominiki. Przedstawi sytuację, poprosi o radę. Po cichu liczyła, że Dominika zaprosi ją znowu na kolację.

Nigdy nie jest za późno?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz