XXXI

37 9 37
                                    

Firma, w której Ania była umówiona na rozmowę, mieściła się w wysokim biurowcu, do złudzenia podobnym do tego, w którym znajdowała się jej obecna praca. Nawet Costa Coffee była na parterze, na lewo od wejścia. To podobieństwo automatycznie uruchomiło nieprzyjemne skojarzenia, które spowodowały, że poczuła napięcie w mięśniach i ucisk w żołądku. Odetchnęła głęboko, żeby pozbyć się nieprzyjemnego wrażenia deja vu.

Weszła do windy i popatrzyła na swoje odbicie w lustrze. Prezentowała się nienagannie i to mimo źle przespanej nocy. Elegancko ułożone włosy, lekki makijaż, dyskretna biżuteria i gustowny żakiet na specjalne okazje do prostej, czarnej ołówkowej spódnicy. Bardzo korporacyjny wygląd. Ale taki właśnie miał być. Ania poprzedniego wieczoru dokładnie sprawdziła profil firmy, jej stronę internetową i opinie klientów, i uważała się za dobrze przygotowaną do spotkania. Oczywiście, czuła pewien lęk przed dużą korporacją, ale przynajmniej miała gwarancję wysokich zarobków. Niemałoważna rzecz, kiedy trzeba chodzić prywatnie na psychoterapię. A ludzie jak ludzie - wszędzie można natrafić na takie żmije jak Kaśka.

- Dzień dobry, Anna Pawłowska. Jestem umówiona na dziesiątą na rozmowę w sprawie pracy - przywitała się, wchodząc do pokoju, w którym urzędowała sekretarka.

- Dzień dobry pani. - Rudowłosa dziewczyna podniosła na nią bystre spojrzenie. - Proszę chwilę poczekać, szef ma akurat gościa, ale jak tylko skończy, dam znać, że pani przyszła. Kawy, herbaty?

- Poproszę zieloną. - Ania przysiadła na brzeżku obitego skórą fotela. Przez chwilę zastanawiała się, co zrobić z torebką, zbyt nieporęczną, by trzymać ją na kolanach. W końcu odłożyła ją na szarą wykładzinę dywanową i przyjęła z rąk sekretarki filiżankę z zieloną herbatą z torebki.

Piła małymi łykami, dyskretnie rozglądając się po pokoju, starając się odgadnąć, jaka atmosfera może panować w firmie. Sekretarka wydawała się życzliwa i wyluzowana, ale samo pomieszczenie sprawiało wrażenie absolutnie bezosobowe: biurko, szafki na dokumenty, komputer, drukarka. Nie dostrzegła na blacie żadnych ozdób czy akcentów osobistych, jakichś zdjęć czy pamiątkowych drobiazgów. Nie chciała jednak zbytnio gapić się w tę stronę, żeby nie speszyć rudowłosej.

Zdążyła wypić całą herbatę i była już o krok od wyjęcia komórki, kiedy wreszcie drzwi do gabinetu kierownika działu kadr otworzyły się i wyszło stamtąd dwóch mężczyzn. Uścisnęli sobie serdecznie dłonie, po czym ten bardziej łysiejący zwrócił się do Ani:

- Pani na rozmowę w sprawie stanowiska w dziale projektów? Zapraszam do środka.

Przytrzymał ciężkie drzwi, póki Ania wchodziła do gabinetu, zlustrował ją wzrokiem, po czym podsunął jej krzesło, a sam usiadł naprzeciwko, za biurkiem.

- Taak... - przeciągnął. - Zapoznała się pani z wymaganiami i oczekiwaniami na tym stanowisku, prawda? Kwalifikacje pani ma, bo inaczej byśmy nie rozmawiali. A jak mnie pani przekona, że to właśnie panią powinniśmy zatrudnić?

Takiego pytania Ania się nie spodziewała. Potrafiła opowiadać o swoim doświadczeniu zawodowym, zmusiła się nawet, w ramach przygotowania do rozmowy, do zwizualizowania siebie za pięć lat, jednak pytanie mężczyzny zbiło ją z pantałyku.

- Mam... bogate doświadczenie zawodowe - zaczęła bąkać niepewnie. - Brałam udział w przygotowaniu nagradzanych projektów. Potrafię pracować pod presją czasu - dodała rozpaczliwie standardową formułę, patrząc na nieprzeniknioną twarz personalnego.

Facet po drugiej stronie biurka pokiwał głową.

- A co z tego wszystkiego uważa pani za swoją unikatową cechę? Nie czuję się przekonany, proszę dalej.

Nigdy nie jest za późno?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz