XV

37 10 39
                                    

Obudziło ją słońce, przedzierające się do sypialni przez grube letnie zasłony, i to był zdecydowanie zły znak - ni mniej ni więcej, tylko poprzedniego wieczora zapomniała nastawić alarm w komórce.

- Cholera! - krzyknęła na cały głos, tylko dlatego, że od zawsze wbijano jej do głowy, że kobiety nie powinny używać gorszych wulgaryzmów.

Była spóźniona. Nawet jeśli wyskoczy z domu za piętnaście minut, bez prysznica i śniadania, do pracy dotrze co najmniej pół godziny po czasie. I wiadomo, z kim będzie mieć do czynienia od razu po przekroczeniu progu biura...

Mimo wszystko zadziałał jednak odruch bezwarunkowy - uczynić wszystko, by jak najmniej się spóźnić. Ania zerwała się z łóżka, pobiegła do łazienki, wykonała tylko najniezbędniejsze czynności (do których niestety nie należał prysznic), po czym wybiegła z domu. Tym sposobem udało jej się zaoszczędzić pięć minut, które i tak straciła czekając na autobus na przystanku. Jak na złość się spóźniał, a potem wlókł w korku. Wbiegła do biura równo o ósmej trzydzieści trzy...

O dziwo, nikt nie zareagował na jej spóźnienie. Wbrew jej obawom Kaśka nie czekała na nią przy wejściu, a nawet nie skomentowała w żaden sposób jej pojawienia się. Ania podeszła na miękkich nogach do swojego miejsca w open space'ie, położyła torbę, usiadła na fotelu i przez chwilę oddychała głęboko, dochodząc do siebie. Co się stało, że szefowa tak spokojnie potraktowała jej spóźnienie, kiedy zwykle uwielbiała wprost wytykać jej wszystkie niedociągnięcia?

Zimny dreszcz przeszedł po plecach Ani. "Chce mnie zwolnić!" - pomyślała. - "Dlatego mnie ignoruje. Postawiła na mnie krzyżyk, a do tego chce mnie zastraszyć, bo wie, że teraz będę pół dnia rozkminiać, co się właściwie stało". Mimo że sama chciała przecież odejść z biura, perspektywa zwolnienia i zostania bez pracy, właśnie w tej chwili, przeraziła Anię. Nerwowo zakręciła się na fotelu, opuściła ręce na biurko, odruchowo poprawiła włosy.

- Miałaś szczęście - odezwała się do niej Jagna, koleżanka z prawej strony - że musiała z samego rana pójść na to spotkanie z zarządem. Byłam dziś trochę przed czasem i widziałam, jak wychodziła, cała wściekła, bo czegoś nie dopilnowała i klient ma do nas jakieś pretensje. Gdyby widziała, jak się spóźniasz, nieźle by ci się oberwało.

A więc to było wyjaśnienie braku reakcji Kaśki! Po prostu była poza biurem! Ania zaśmiała się pod nosem, choć w zasadzie wcale nie było jej do śmiechu, kiedy zdała sobie sprawę, jak reaguje na sytuację i relacje w pracy.

- Wyobraź sobie, że taka byłam zakręcona, że nawet nie zauważyłam, że jej nie ma, dziwiłam się tylko, co tak cicho i dlaczego nikt jeszcze na mnie nie wrzeszczy - odpowiedziała Jagnie, starając się, by jej głos brzmiał możliwie jak najswobodniej. - Ciekawe, na jak długo mamy spokój?

- Bóg jeden raczy wiedzieć, ale mam nadzieję, że co najmniej do obiadu - odpowiedziała Jagna i powróciła do projektu otwartego na jej pulpicie. Ania poszła w jej ślady - włączyła komputer i zabrała się do pracy.

Po niecałych dwóch godzinach, podczas których była cała pochłonięta skomplikowanymi obliczeniami i wykresami, Ania poczuła, że burczy jej w brzuchu. Nic dziwnego, wszak tego ranka śniadania nie było na jej liście priorytetów. Musiała koniecznie zejść na dół budynku po jakąś kanapkę, bo inaczej zacznie ją boleć głowa i nie będzie w stanie skupić się na pracy, zacznie robić błędy i znowu podpadnie szefowej. Skończyła zatem wykres i wstała zza biurka, dokładnie w momencie, kiedy do open space'u wkroczyła energicznym krokiem Kaśka. Kipiała energią i na pierwszy rzut oka było widać, że nie jest to dobra energia.

- Anka! - krzyknęła od razu, być może dlatego, że wysoka figura stojącej Ani była pierwszym, co rzuciło jej się w oczy po wejściu do sali. - Czy to ty prowadziłaś ten projekt dla Ratajczaków? Schrzaniliście go, naraziliście firmę na straty, o mały włos a płacilibyśmy odszkodowanie. Daj mi natychmiast dokumentację, muszę sprawdzić pilnie kilka rzeczy i oddzwonić do zarządu, żeby im wszystko wyjaśnić.

Nigdy nie jest za późno?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz