12. Colton

1K 68 9
                                    

System.out.printf("%s!",granicaWytrzymałości);

New York. Lower Manhattan. Murade Tower.

- Co ty tu robisz w moim biurze z samego rana Mira? - powiedziałem mocno zaciekawiony jej obecnością. Nigdy przenigdy wcześniej tak wcześnie do mnie nie przyszła - Co ty wariatko znowu knujesz? - zacząłem się śmiać odchylając się na swoim fotelu.

- Wariatko? Serio Colton? Tak mówisz do osoby, która ratuje po raz kolejny twoją firmę?! - powiedziała z udawaną obrazą, jeszcze bardziej eksponując przy tym swój nieprzyzwoity dekolt, na który bez cienia krępacji zerkałem.

- Po raz kolejny?! Z tego co się orientuję, to do wczoraj firma miała się świetnie. Ale oświeć mnie Mira, co takiego się stało, że musiałaś tak szybko i gwałtownie zareagować - zacząłem się z niej jawnie nabijać.

- Napisałam warunki, które musisz zawrzeć w dokumentach umowy z firmą IT Mysteri. Widziałam wszystko. Rozumiem, że z Ezrą próbujecie zgrywać przed tą wredną kobietą dżentelmenów a zdecydowanie powinniście z nią iść na ostro. To nasza firma robi im łaskę, a nieodwrotnie. Powinni brać co im damy i cieszyć się z prestiżu jaki uzyskają pracując dla nas - powiedziała dumna z kompletnych bzdur, które właśnie wyleciały z jej czerwonych ust.

- Nie masz racji... - Ale ona ośmieliła się mi przerwać.

- Nie może tak być, że przychodzi tutaj jak do siebie i trzaska drzwiami. Czy ona nie wie kim ty jesteś?! Z jaką firmą-gigantem ma do czynienia?! Możemy ją zniszczyć jednym telefonem...

- Dziękuję Mira! - przerwałem jej nie mogąc już tego słuchać - ...ale przyznaję, że mi coś uświadomiłaś. - Poniekąd nie zdając sobie z tego sprawy, w jednej kwestii miała sporo racji.

- Tak? - lekko zdziwiona ale z radością w głosie. - Proszę tu masz wszystko - powiedziała wręczając mi pendrive' a. - Ciekawe czy dalej będzie taka opanowana... - powiedziała złośliwie pod nosem.

- Dziękuję. Możesz już iść. Muszę popracować.

Gdy tylko wyszła od razu zacząłem czytać jej wypociny.

Oj Mira... Mira...

Rozumiem, że jak zawsze jest o mnie chorobliwie zazdrosna ale bez przesady. To jakaś kpina. Jakby firma Madison, wysłałaby mi takie warunki współpracy, to bym dostał szału. Od razu poszedł bym do niej i zrobił awanturę. Raczej umówmy się, poszedłbym z takim zamiarem a skończyło by się tak jak zwykle. To przecież całkowicie nie ma najmniejszego sensu. Poderwałem się od biurka i zacząłem chodzić w to i z powrotem po swoim biurze. Oboje ewidentnie mamy wielką ochotę na seks a niepotrzebnie to komplikujemy. Jesteśmy za starzy na tego typu gierki. Ja to wiem. Pytanie czy ona też to zrozumie. Jest babą a one wiadomo, zdecydowanie rozumują inaczej. Ale z drugiej strony jest wyjątkowo inteligentna, osiągnęła duży sukces zawodowy, wygląda też na osobę pragmatyczną czuję, że powinna się jednak zgodzić. Wystarczy ją tylko lekko do tego sprowokować....

Podniosłem słuchawkę telefonu. - Eva czy są już stażyści?

- Tak panie Murade - odpowiedziała moja sekretarka.

- Świetnie. - Po czym nacisnąłem przycisk WYŚLIJ.

*

Przed południem na spotkaniu z Ezrą i Wilsonem z ogromnym wysiłkiem próbowałem omówić z nimi, nadesłane przez firmę IT Mysteri dokumenty. Ciągle zastanawiałem się czy nie przesadziłem z tą intrygą. Nie miałem w końcu pewności co do jej reakcji. Moje przeczucie, intuicja jednak podpowiadały mi, że właśnie kto jak kto ale ona to zrozumie. Przystanie na moją propozycję. Musi. Musi się zgodzić. Po prostu nie ma innego wyjścia...

- Colton jesteś? Słuchasz w ogóle tego co do ciebie mówimy?! ...chcielibyśmy to jeszcze skończyć omawiać przed lunchem stary... - powiedział zrezygnowany oraz poirytowany Ezra.

- Eee... tak przepraszam. Nie. Przepraszam - zacząłem się znowu tłumaczyć, znowu wyrwany z rozmyślań gdy nagle drzwi do sali konferencyjnej się otworzyły i weszła przez nie z impetem Madison.

Sam jestem zdziwiony jak łatwo udawało mi się przed moim przyjacielem udać oburzoną minę, że o niczym nie wiem. A ona... jaka ona jest uroczo seksowna jak się wścieka....

*

- Panie Colton, pan Ezra z panią Mirą czekają - powiedziała nagle Eva.

Kurwa mać!

Czego oni chcą do cholery?! Czy nie wyraziłem się jasno, że ma mi nikt nie przeszkadzać. Po chwili gdy z żalem musiałem się ubrać i liczyłem, a właściwie byłem święcie przekonany, zwłaszcza teraz gdy prawię ją przeleciałem na mojej kanapie, że się zgodzi na wszystko i po prostu się ze mną umówi na sex, oczywiście w najbliższym czasie, ona wykręciła się jakimiś bzdurami! Z nią nic nie może być tak po prostu. Wernisaż kurwa. Jebany wernisaż! Od kiedy nerdy interesują się sztuką?! Jeśli liczy na to, że pójdę tam tylko dlatego, że mi powiedziała, że tam będzie, to się grubo myli! Nigdy choćby nie wiem co tam nie pójdę!!!!!!!

- Jak poszło? uuuu... wyglądasz na wkurwionego - powiedział Ezra podchodząc do mnie z Mirą.

- Czy nie wyraziłem się jasno, że ma mi nikt nie przeszkadzać?! - warczałem na nich, wiedząc doskonale, że tak naprawdę byłem zły głównie na nią. Ale i tak postanowiłem się wyżyć na nich.

- Spokojnie stary... wyluzuj. Wcale nie chciałem wam przeszkadzać, powinieneś mi raczej podziękować, że ratuję was przed wściekłą Mirą - zaczął się śmiać.

Ta niewzruszona na jego komentarz - Pogoniłeś w końcu tą wredną babę? Pokazałeś jej kto tu rządzi?

Żebyś wiedziała...

- Dla ciebie, pani Madison Mysteri i dla twojej informacji wręcz przeciwnie, przystałem na wszystkie jej warunki - powiedziałem kompletnie niewzruszony jej malującym się na twarzy oburzeniem.

- Ale dlaczego przecież... - zaczęła się nakręcać ale Ezra na szczęście jej przerwał. Bo czuję, że zaraz mogłoby się zrobić bardzo nieprzyjemnie.

- Dobrze Mira już przestań robić kolejną aferę. Dlaczego, dlaczego... echh... to są sprawy dorosłych mężczyzn więc i tak nie zrozumiesz - zaczął się z niej śmiać, rozbawiając i mnie przy tym - powiedzcie mi lepiej co robimy w sobotę, żeby to uczcić, że przynajmniej mamy to sprawę firmy informatycznej z głowy.

- W sobotę jestem zajęty, idę na wernisaż... - powiedziałem.

Kurwa!

String love; // Errors!!! ❤️ [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz