31. Madison

249 20 7
                                    

Kolejne kilka słów od autorki :

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kolejne kilka słów od autorki :

            Mimo logicznie brzmiących sugestii , postanowiłam jednak zaufać swojej intuicji i nie zmieniać dalszych losów Madison i Coltona... mam nadzieję, że się nie pomyliłam i mimo wszystko się Wam spodoba (i nie założycie jakiejś grupy przeciwko mnie ;) )  ❤️❤️❤️

Dziękuję Wam i ściskam!❤️

J.


New York. Lower Manhattan. IT Mysteri.


– Dzień dobry, szanownym panom – powiedziałam na przywitanie do całego zarządu zgromadzonego w sali konferencyjnej, po czym usiadłam na swoim miejscu czyli szczycie stołu – Gdzie jest Aiden do cholery? – od razu dostrzegłam jego puste krzesło – Przecież wie jak, nienawidzę spóźniania się.

Nagle drzwi do sali otworzyły się i wszedł, bezczelnym, wolnym tempem, radosny jak skowronek, mój doradca. I za nim zdążyłam coś powiedzieć.

– Za nim zaczniesz na mnie wrzeszczeć, moja kochana SZEFOWO MADISON – powiedział głupio się do mnie uśmiechając – z resztą nie udawaj, i tak wszyscy wiedzą, że tak naprawdę mnie ubóstwiasz i nie potrafisz się na mnie długo złościć więc... – dodał w swoim irytującym mnie stylu a ja czułam jak we mnie wściekłość wzbiera – witam państwa. I tak mam wieści. WSPANIAŁE wieści – oznajmił dumny z siebie jak paw.

– Słuchamy w takim razie nadęty dupku. Co takiego się stało, że się spóźniasz na zebranie zarządu i zamiast zwyczajnie przeprosić, fundujesz nam tu swoje SZOŁ w stylu Aidena, doprowadzając mnie tym do szału?! – zaczęłam krzyczeć. A on zwyczajnie ucieszył się na mój nieadekwatny, wybuch agresji.

– Moja najukochańsza SZEFOWO MADISON... tak się składa, że moja nowa, cudowna dziewczyna Mija, jak już się wielokrotnie chwaliłem... co nikogo na pewno nie dziwi, zaprosiła mnie w tym roku do swoich bliskich na święta. A tam na miejscu okazało się, że jej ojciec, jest przyjacielem właściciela bardzo dużej firmy, którego, co jeszcze bardziej nie powinno nikogo dziwić, oczywiście oczarowałem swoją genialną i błyskotliwą osobą. Możecie już zacząć bić brawo. Bo za dwie godziny ty i ja Madi–słoneczko, jemy z nim lancz w centrum – dodał i wraz z resztą tych durniów, faktycznie zaczął bić brawo.

Co?!

Oparłam się na swoim fotelu udając, że mnie to wcale nie zestresowało i oczywiście też, skrzyżowałam ręce na piersi – A możesz być bardziej precyzyjny?! I powiedzieć w końcu do cholery, o kogo dokładnie chodzi? – powiedziałam udając też obojętność.

– Otóż moi mili państwo... idziemy na lancz, żeby porozmawiać, z uwaga fanfary... Richardem Browsonem. Właścicielem Browsons Company! – A ja z wrażenia się zapowietrzyłam. Wszyscy w sali poruszeni nie mniej ode mnie tą informacją, zaczęli nerwowo spoglądać na siebie na wzajem.

String love; // Errors!!! ❤️ [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz