30. Colton

256 28 7
                                    

String newYear = "Szczęśliwego nowego roku!";


       Nie mogłem w to uwierzyć, że właśnie wykopała mnie z domu. To ja się staram jak nigdy, przynoszę jej domowe jedzenie, uprawiamy najlepszy seks życia i są święta do jasnej cholery. Zwłaszcza w święta tak się nie robi! A poza tym nic złego nie zrobiłem. Nie ma prawa się na mnie  złościć i to za nic. Nic jej przecież nie obiecywałem. Mówiłem wyraźnie, że nie nadaje się do związków na poważnie a ona też nie próbowała z tym walczyć. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby ją w ogóle zaprosić. A już wiem kto... ech!

Kurwa mać!

Ostatni raz cokolwiek, kiedykolwiek, zrobiłem dla kobiety. To koniec. Absolutny i nienegocjowalny!!! Teraz to już definitywnie zrywam z nią jakiekolwiek prywatne kontakty. I kiedykolwiek będzie coś ode mnie chciała, nigdy przenigdy się na nic nie zgodzę! Choćby mnie  nawet błagała na kolanach i to naga, i to o seks, to się nie zgodzę. No dobra najpierw ją przelecę a później wygonię za drzwi.

      Po powrocie do domu po bardzo długim treningu, bardzo długim prysznicu i jeszcze bardziej długim śniadaniu, zacząłem chodzić po domu szukając sobie miejsca. Nigdy wcześniej nie byłem aż tak wściekły na żadną inną kobietę. Żadna mnie też tak nie wkurwiała samym swoim istnieniem. A właśnie, śmiała mi jeszcze na odchodne wręczyć jakiś prezent. Właśnie sobie o tym przypomniałem i z miejsca postanowiłem go wyrzucić do kosza na śmieci w kuchni. Jednak gdy trzymałem nad śmietnikiem, te zabawnie udekorowane pudełeczko, postanowiłem jednak najpierw zerknąć do środka. Kto normalny na prezent nakleja naklejkę przedstawiającego pijanego Mikołaja z piłą motorową, rżnącego świąteczną choinkę?!

Bardzo śmieszne...

Zaśmiałem się.

            Delikatnie zdjąłem papier, który zakrywał czarne pudełeczko pokryte aksamitem z logo znanego na cały świat, jubilera

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

            Delikatnie zdjąłem papier, który zakrywał czarne pudełeczko pokryte aksamitem z logo znanego na cały świat, jubilera. Po otwarciu go postanowiłem usiąść przy blacie wyspy. Wyjąłem z pudełka dwie wyjątkowo ładne spinki do mankietów. Od razu widać było, że zrobione były na zamówienie. Przedstawiały moje inicjały.

C i M

Dobre pół godziny się im przyglądałem za nim dostrzegłem w końcu, że mają coś wygrawerowane. Zostawiłem je na blacie po czym pobiegłem do biura po okulary do czytania. Po powrocie i nałożeniu ich na nos ponownie wziąłem spinkę w kształcie litery C do ręki, a na niej widniał napis:

C - jak cham!

Następnie wziąłem tę w kształcie litery M, a na niej wygrawerowano:

M - jak mizogin!

Wariatka!

Zacząłem się śmiać w głos.

*


         Po dotarciu na obiad do domu Wilsona, w pierwszy dzień świąt, wszyscy już siedzieli przy stole i jedli. Zapewne dlatego, że byłem strasznie spóźniony. Przez cały czas nie mogłem się skupić na jedzeniu, czując na sobie ciężar wzroku mojej matki. Specjalnie unikałem jej spojrzeń przez cały posiłek, bo chciałem zjeść go w spokoju. Gdy spotkałem ją jednak wzrokiem, biorąc kolejną pełną szklankę whisky od Ezry, moja matka po raz kolejny dawała mi znaki oczami, żebym za nią poszedł do kuchni. Postanowiłem ją olać i zostać przy stole. Wolałem przez następne pół godziny słuchać mojej kochanej babci Barbry, jak opowiadała mi ze szczegółami, jak robiła na święta sernik, niż bezpośrednio konfrontować się ze wściekłą na mnie rodzicielką. Co zresztą jak zawsze było bardzo pouczające, kto by pomyślał, że mascarpone to po prostu mielony twaróg.

Mój telefon zaczął wibrować w kieszeni.

1 wiadomość od: Monster

"Jeśli zaraz nie przyjdziesz do kuchni, 

to jak Boga kocham zrobię Ci awanturę przy stole!"

Bez przesady!

– Kochana babciu, pójdziesz ze mną do kuchni, uratować mnie przed ochrzanem od matki?

– Jasne, że tak kochanie. Co ta kobieta znowu od ciebie chce? Są święta do cholery, raz w roku mogłaby sobie darować – powiedziała oburzona, idąc ze mną pod rękę, a mnie momentalnie humor wrócił.

– Colton? Mama? Poważnie? – powiedziała teraz oburzona moja Debora – Bardzo dojrzale synu... – westchnęła.

– Co ty znowu się go czepiasz? – zaczęła babcia ją opieprzyć a ja patrząc na nią, uśmiechałem się coraz wymowniej.

– Właśnie. Przeprosiłem za spóźnienie – wtrąciłem, wiedząc doskonale, że nie o spóźnienie jej chodzi.

– Mamo możesz nas zostawić samych? Proszę. Chciałabym chwilę porozmawiać z synem na osobności – powiedziała stanowczo.

– No dobrze. Tylko nie krzycz. Mów spokojnie. Ty zawsze krzyczysz. Ja nie wiem, nigdy z ojcem na ciebie tak nie krzyczeliśmy... – i mój kochany obrońca wyszedł z kuchni, a ja znowu nie mogąc się powstrzymać zacząłem podjadać ciasto, które ta sama miła pani co wczoraj, układała obok na patery, na deser do kawy.

– Nie będę krzyczeć na ciebie! Jestem tylko ciekawa czy zaprosiłeś Madison na obiad czy zwyczajnie stchórzyłeś – powiedziała właśnie, że krzycząc na mnie szeptem.

– Właśnie, że się spytałem. I się nie zgodziła tu przyjść! Mało tego, wykopała mnie z domu rano. To twoja wina, po co ja się ciebie w ogóle słucham?! Masz beznadziejne rady. Pierwszy i ostatni raz rozmawiałem z tobą o kobietach – podziałem szeptem a ona walnęła mnie z frustracji ścierką, co mnie rozbawiło.

– Co dokładnie jej powiedziałeś? Bez powodu by się tak nie wkurzyła – powiedziała coraz bardziej wkurzona ale też dalej w konspiracji. Nawet pracownicy w kuchni miałem wrażenie, że byli bardzo ciekawi, a przecież niby nie słuchali...

– Nic... spytałem jej tylko czy tu przyjdzie... a ona mówi, że nie... bo niby w jakiem charakterze miała by tu ze mną przyjść, jako moja kochanka?...i ja zwyczajnie mówię, że w sumie... no mogę powiedzieć wszystkim, że jest moją... no tą... znajomą? – wyjąkałem a wszyscy pracownicy w kuchni momentalnie zaczęli teraz walczyć ze sobą, żeby nie wybuchnąć śmiechem, poza Deborą oczywiście, która zaczęła tym razem na mnie szeptem wrzeszczeć. A ja widząc to wszystko, sam już nie wytrzymując, zacząłem się głośno śmiać.

– Jak możesz być taki głupi?! Myślałam, że lepiej cię wychowałam! Znajoma?! No błagam cię! Było idioto, lepiej już nic nie mówić!

– A co miałem powiedzieć?! To nie jest przecież moja dziewczyna do cholery!

– I dzięki takim tekstom, to gwarantuje ci synu, że nigdy nią nie będzie! Choćbyś nie wiem jak bardzo chciał.

– I bardzo dobrze! Nie potrzebuję żadnej dziewczyny, partnerki czy też towarzyszki życia. Chcę być sam! Moje życie było wręcz IDEALNE do czasu za nim ją poznałem. I cieszę się, że to już koniec. I nie wracajmy już nigdy do tego.

– I nie mam zamiaru. Wolę wymazać to sobie z pamięci, synu. – I wyszła szybkim krokiem z kuchni.

*


– Colton gdzie ty znowu dzwonisz? Zaraz północ i nowy rok, chodź do nas – krzyknął do mnie szczęśliwy Ezra, szczypiąc za pupę piękną modelkę w bikini, poznaną wczoraj na plaży.

– Zaraz do was przyjdę – odkrzyknąłem nie odrywając telefonu od ucha.

No odbierz proszę... no weź Madison...

String love; // Errors!!! ❤️ [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz