6. Colton

1K 86 5
                                    

// Kolia niezgody.

New York. Manhattan.

          Nie wiem naprawdę co mnie podkusiło, żeby znowu się zgodzić po usilnym namawianiu Ezry i tu przyjść. Nienawidzę tych imprez. I dalej nie rozumiem dlaczego obecność na nich jest tak ważna w świecie biznesu.

I już myślałem, że ten wieczór przebiegnie jak wszystkie, nudnie i przewidywalnie, kupię jakiś przedmiot, którego nawet nie chcę, za astronomiczną kwotę, tylko po to żeby potwierdzić po raz kolejny przypuszczenia wszystkich wokół, że jestem pieprzonym dupkiem z nieograniczoną ilością kasy, który może kupić wszystko, wszystkich i robić co mu się tylko kurwa zechce.

Nawet chwili wytchnienia od tej kobiety...

Dostrzegłem w oddali Madison Mysteri i aż oniemiałem z wrażenia. Stała obok swojego pracownika w ciemnej, granatowej, dopasowanej do jej ciała, długiej sukience. Lekko podpięte włosy wyostrzały jej delikatne rysy twarzy. Nie wiedząc czemu, musiałem iść w jej kierunku, walcząc ze sobą, żeby nie zerkać na jej delikatnie zarysowane drobne piersi, które ewidentnie odznaczały się pod warstwą cienkiego materiału, który je zakrywał. Poczułem podniecenie w spodniach, gdy zorientowałem się, że nie ma na sobie stanika.

Po raz kolejny też od razu dostrzegłem jej silną niechęć do właściciela IT Future. Ale tym razem wyczuwałem, że nie chodzi tylko o zwykłą rywalizację.

Piwo?! Kto by pomyślał, że taka drobnej postury kobieta może lubić piwo. Po raz kolejny ta drobna arogantka mnie zaskakiwała.

Nie mogłem wyjść z podziwu jak zaciekle walczy o ten cholerny naszyjnik z tym frajerem. Jej oczy błyszczały, jej lekko uchylone usta, przyspieszony oddech, jej delikatny zapach, urocze nerwowe zaciskanie pięści, wszystko sprawiało, że sam zapragnąłem zdobyć ten naszyjnik. To irracjonalne uczucie, które nagle mnie opanowało, uczucie, że muszę zawalczyć, że muszę jej coś udowodnić, zdobyć go! Podniosłem rękę rzucając gaszącą wszystkim zapał próby przebicia mnie, absurdalnie dużą sumę.

I gdy już zadowolony z siebie miałem poinformować ją, że to wszystko... No właśnie co ja właściwie chciałem jej udowodnić... zorientowałem się, że nie siedzi już obok mnie. Został tylko po niej pusty kubek po kawie, pozostawiony na krześle.

*

New York. Lower Manhattan. Murade Tower.

– Wpuść go Eva – powiedziałem do swojej sekretarki. Po chwili wszedł do mojego biura zadowolony z siebie Ezra. – Nie powinieneś właśnie pracować? – powiedziałem podnosząc wzrok na niego w okularach do czytania, znad sterty dokumentów.

– Dlatego właśnie, że ciężko pracowałem mam wieści – powiedział i usiadł z impetem na fotelu na przeciwko mojego biurka. – Dużo ciekawych, ISTOTNYCH rzeczy dla naszej firmy, udało się dowiedzieć w tak krótkim czasie detektywom, których zatrudniłem do sprawdzenia dwóch głównych konkurujących o nasze względy, właścicieli firm informatycznych.

– Teraz to mnie zainteresowałeś... – powiedziałem zdejmując okulary i odchylając się wygodnie do tyłu na swoim fotelu.

– Wyobraź sobie, że ten Mark z IT Future, przez całe studia był w związku, z tą właścicielką IT Mysteri.

Że co kurwa?!

– Ale to nie jest w tym wszystkim najlepsze. Wszyscy studenci z jej rocznika, z którymi udało się pogadać, włącznie z prowadzącymi z nimi zajęcia twierdzą, wręcz są o tym przekonani, że jego flagowy program, którym ciągle się chwali, to ona napisała i to sama w całości. Ciągle przesiadując w jego pokoju na jego komputerze. Wszyscy jednogłośnie twierdzą, że on był za głupi na to, żeby go napisać. Ale jej przyjaciółka z dzieciństwa, obecnie jego żona, z którą wtedy mieszkała w akademiku, jak się okazuje, potwierdziła jego wersję w sądzie. Pewnie dlatego, że dodatkowo się z nim pieprzyła za jej plecami. Wszyscy poza nią o tym wiedzieli, a trwało to podobno bardzo długo. Plus wielkie pieniądze jego rodziców i ta Madison, przegrała z kretesem z nim w sądzie. A on na tym programie zbudował całą firmę. Mówiłem. Czułem, że to skurwiel ale nie przypuszczałem, że do tego złodziej – powiedział dumny z siebie.

A ja z wrażenia nie wiedziałem co powiedzieć. Poczułem natomiast na pewno, straszną nienawiść do tego palanta!

– I wiem co powiesz ale w związku z tym uważam, że to z jej firmą powinniśmy współpracować... – zaczął mnie urabiać ale ja mu przerwałem.

– Zgadzam się. I umów ich z nami na spotkanie. 

String love; // Errors!!! ❤️ [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz