20. Colton

777 64 4
                                    

New York

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

New York. Lower Manhattan. Murade Tower.

– Świetnie, że państwo jesteście punktualnie. Zależy mi na tym, żeby kwiaty dostarczono jak najszybciej na wskazany adres – powiedziałem bardzo stanowczo.

Przez cały tydzień myślałem o tym co się wydarzyło. Czułem się podle wiedząc, że na pewno bardzo to przeżywa to co się stało. Ból widać było w jej oczach. Próbowałem nawet z „milion" razy, do niej zadzwonić ale kiedy trzymałem już w ręku telefon, za każdym razem nachodziło mnie poczucie, że tylko pogorszę sprawę. Dlatego jak pod koniec tamtego tygodnia Wilson mimo chodem wspomniał, że Madison już dzisiaj wraca do pracy, od razu pomyślałem żeby jakoś poprawić jej humor. Kwiaty wydawały mi się naturalnym do tego rozwiązaniem. Ale chciałem też, żeby były wyjątkowe jak ona.

– Ależ oczywiście postaramy się wykonać bukiet i dostarczyć go najszybciej jak się da panie Murade – powiedziała dojrzała kobieta i wyglądająca na profesjonalistkę szefowa kwiaciarni, spoglądając na mnie i na swoich młodych pracowników.

– Czy myślał już pan o konkretnych kwiatach, które mają się znaleźć w kompozycji? – spytała nie tracąc czasu.

– Szczerze to nie mam pojęcia... nie znam się w ogóle na tym.

– W takim razie może pan powie z jakiej okazji ma być ten bukiet i co najważniejsze dla kogo.

Westchnąłem głośno i z zakłopotania zacząłem się drapać po brwi, zastanawiając się co powiedzieć. – Dla młodej kobiety, bardzo eleganckiej... która jest dla mnie e... i bardzo bym ją chciał przeprosić... ale oczywiście nie chodzi o zdradę! Nie potrafił bym! A chodzi o to, że sam nie wiem... ma jej sprawić też przyjemność po jej powrocie do pracy – poczułem się jak idiota, którym na pewno jestem.

– Rozumiem. Naprawdę. Proszę się nie martwić to będzie najpiękniejszy bukiet jaki do tej pory zaprojektowałam panie Murade. – Wyglądała na pewną swoich słów a mi ulżyło, że nie muszę już więcej się kompromitować.

– Proszę tu są dane do wysyłki – podałem jej kartkę – i proszę nie martwić się o środki, zapłacę każdą cenę. Dziękuję. – I gdy chciałem już się pożegnać bo Ezra wydzwaniał nieustannie zwiastując, że coś ważnego stało się w firmie – Panie Murade proszę jeszcze chwilę zaczekać – powiedziała.

– Tak? – zapytałem zdziwiony.

– Czy zechciałby pan dołączyć jakąś wiadomość do bukietu?

– Eee... może lepiej nie, właściwie nie wiem co miałbym napisać... – Znowu wpędziła mnie w zakłopotanie.

– Proszę mi zaufać i oczywiście się postarać. – Podała mi malutką kopertę i długopis.

Po zaklejeniu liściku i oddaniu go szefowej kwiaciarni, drzwi do mojego biura się otworzyły i wpadł zdenerwowany Ezra z Mirą u boku.

– Stary czemu nie odbierasz telefonu?! – Po czym zdziwiony zaczął patrzyć na pracowników kwiaciarni.

String love; // Errors!!! ❤️ [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz