11. Madison

1K 70 7
                                    

System.out.printf("%s!",prowokacja);

New York. Times Square.

         Kompletnie zapomniałam o tej imprezie. Dobrze, że Nick mi przypomniał i wysłał po mnie kierowcę oraz mojego drugiego ochroniarza Leo. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak szybko wyskakiwałam z dresów i wciągałam jeansy na tyłek. Jestem permanentnie rozkojarzona.

Gdy podjechaliśmy na Times Square na szczęście nowojorska śmietanka towarzyska była już w środku. Nie było ciągnącego się w nieskończoność pasa czarnych limuzyn.

– Pójdę może z panią – powiedział zły mój ochroniarz.

Przed wejściem gdzie ochrona ze swoimi wymownymi spojrzeniami, nie mogła się nadziwić, że mam zaproszenie. Leo wyglądał jakby miał ochotę ich wszystkich stłuc na kwaśne jabłko. I na pewno dałby radę im wszystkim, ten ponad dwumetrowy napakowany mięśniami, równie sympatyczny jak Nick człowiek.

– Spokojnie Leo. Poczekaj proszę w samochodzie, ja tylko wskoczę na chwilę, kupię w końcu mamie prezent i do was wracam – powiedziałam łagodnie jak nie ja, chyba czym go przekonałam.

Nie tracąc czasu, zaczęłam od razu przeglądać przepiękną kolekcję biżuterii za widowiskową szklaną gablotą. Nie mogłam się nadziwić jacy genialni rzemieślnicy, z jaką dokładnością i dbałością o najmniejsze szczegóły stworzyli te istne cuda. Która kobieta nie kocha diamentów. Gdy już wybrałam odpowiedni naszyjnik na prezent, nagle zaczepiła mnie nieznajoma, piękna blondynka o pełniejszych kształtach, w dopasowanej, srebrnej, błyszczącej, wydekoltowanej kreacji wieczorowej.

– Nazywasz się Madison Mysteri? – zapytała wrogo się na mnie patrząc.

– A jeśli tak... to o co chodzi? – W ogóle nie kojarzyłam tej kobiety.

– Nazywam się Mira Fitz i jestem DZIEWCZYNĄ Coltona Murade. Nie wiem co sobie wyobrażasz ale Colton jest w stosunku ciebie szarmancki bo ma w tym interes. W zasadzie to tak naprawdę uważa cię za... – zaczęła głośno syczeć, dumna z siebie ale ja jej przerwałam. W ogóle mnie nie interesowało co ma do powiedzenia, od razu wyczuwając, że przyszła tylko po to, żeby rozbuchać jakąś dziecinną aferę, w której nie miałam ochoty brać udziału. Dziwne też pomyślałam, stalkowałam go w Internecie a nie znalazłam, żadnej zmianki o niej. W sumie też, zatrudnionych przeze mnie ludzi do sprawdzenia Coltona, nie pytałam o personalia tych kobiet.

– Gratuluje życiowego sukcesu! Nie interesuje mnie co masz więcej do powiedzenia – powiedziałam całkowicie obojętna na to co ma do wysyczenia. A ona aż się zapowietrzyła, całkowicie zbita z tropu moją reakcją na jej zaczepkę.

– Słuchaj Colton jest mój! I jeśli nie chcesz, żeby stała ci się krzywda, trzymaj się lepiej z daleka od mojego faceta bo... – zaczęła mówić do mnie z narastającą złością.

– Bo co?! – prychnęłam, a ona rzuciła się w ramiona Coltona, który pojawił się nagle znikąd i zaczęła płakać.

Poważnie?

Tego akurat się nie spodziewałam. Ale zdecydowanie fatalna z niej aktorka. On się silił na przyjazność a ja wybierając naszyjnik, ciągle się zastanawiałam jak bardzo faktycznie udaje. Rzeczywiście poznałam wielu bogatych biznesmenów w tym mieście i zdecydowana większość to psychopaci.

– Dobranoc państwu – powiedziałam i niewzruszona tym co przed chwilą się stało ruszyłam do wyjścia.

*

New York. Lower Manhattan. IT Mysteri.

Rano siedząc w swoim biurze byłam pod ogromnym wrażeniem widząc moich zafrasowanych pracowników, którzy po raz enty z ogromnym przejęciem, czytają i sprawdzają dokumenty dla Murade Holding. Warunki, umowa przygotowana przez moich pracowników była po prostu uczciwa dla obu stron. Moja firma i Coltona po równo czerpały by korzyści z naszej współpracy i takie same konsekwencje ponosiłyby w razie jej nie przestrzegania. Była mówiąc krótko, wręcz idealnym rozwiązaniem dla nas wszystkich.

String love; // Errors!!! ❤️ [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz