Pov: Skyler.
Całe wakacje były ciężkie. Nie miałam kontaktu z nikim Alex, Sophie i Kaulitzi. Właśnie leciałam do Anglii. Miała wiele czasu aby przemyśleć dosłownie wszystko. Żal mi billa żałuje że tak zrobiłam. Jednak jakby był moim prawdziwym przyjacielem zrozumiałby prawda? Co do Toma zdecydowałam że to było dziecinne. Lecz rozumiem go nie nawidziliśmy się wtedy. Byłam wkurzona ale z czasem mi przeszło. Po prostu wybaczyłam mu. Pojechałam do szkoły aby odebrać klucze od mojego domu. Aby zrozumieć sens tego domu muszę wytłumaczyć jak to wygląda. Szkoła ma powynajmowane 50 domów wokół szkoły. Rozdaje je dla uczniów spoza Anglii tylko musimy opłacać rachunki, sprzątać oraz cała reszta. Jako że byłam praktycznie ostatnia z wszystkich miałam dom jako ostatni na ulicy. Dom obok mnie już należał do innych ludzi. Rozejrzałam się po całym mieszkaniu. Miał on 3 pokoje 1 ogromną łazienkę, ogromną kuchnie oraz trochę większy salon. W moim pokoju był ogromny prze śliczny balkon który od razu polubiłam. Po całym dniu rozpakowania się oraz skończeniu tego gówna wyszłam z pokoju kierując się w stronę balonu. W tym samym czasie wyciągnęłam papierosa i zapalniczkę. Położyłam łokcie na barierce robią krok w tył. Zapaliłam papierosa wkładając go do buzi. Od razu moim oczom ukazało się bardzo ładne auto. Podjechało pod dom obok. Swoją drogą usłyszałam rozmowę dwóch dziewczyn przez otwarte okno jak rozpakowywałam ubrania że dzisiaj 2 obok sie wprowadzają. Raczej chodziło o mnie ale jak wysiadałam z auta widziałam jak facet wchodził do domu po mojej prawej strony czyli chodzi ze mną do szkoły. Spojrzałam na osoby które wychodziły z auta. Od razu po wyjściu pasażera Bill spojrzał w moją stronę.
-No chyba kurwa mać nie. - powiedziałam wkurwiona.
-Siema kurwo nie opuścisz nasz nigdy! - wykrzyczał Bill machając do mnie.
Widziałam jak Tom wychodzi z strony kierowcy i idzie do Billa wkurzony. Mówi coś do niego na ucho i idzie bardziej wkurzony do domu.
-Dawaj do mnie pogadamy! - wykrzyczał znowu Bill.
-Słucham? - zapytałam.
-No choć do mnie albo ja do ciebie. - powiedział ruszając w moją stronę.
Zeszłam na dół. Stałam przed drzwiami zastanawiając się czy to dobry pomysł. W końcu Bill zapukał. Otworzyłam drzwi niepewnie.
-Hej. - powiedziałam cicho.
-Hejka. - powiedział chłopak ucieszony przytulając się.
Stałam zdziwiona. Udawał że jest okej. Ale wiem że nie było. Zraniłam go czułam to. Chłopa wszedł do środka idąc w stronę fotelu. Usiadłam obok niego.
-Jak ci idzie? - zapytał.
-Przestaniesz? - zapytałam.
-O co chodzi? - zapytał bill.
-Wiesz że nie jest okej. Przecież cię zraniłam. - powiedziałam.
-Weź jezus chcież jestem tutaj. - powiedział.
-I tak po prostu jest git? - zapytałam.
-Nie? Znaczy byłem zły ale zaczęło się stalkowanie mnie i Tom itp więc chcieliśmy się wynieść. - powiedział.
-A Tom jego zdanie?
-No zgodził się na przeprowadzkę ale nie wiedział że tutaj.
-Czyli on nie wie że ja tutaj jestem? - zapytałam.
-No w zasadzie to już wie. - powiedział Bill zadowolony.-A jak on sie czuje?
-W zasadzie to dalej nie pozbierał się. On cię po prostu kocha i nie potrafi o tobie zapomnieć.
-Okej. - powiedziałam cicho.
-A ty? - zapytał Bill.
-Wybaczyłam mu. Znaczy nie wiem co czuje jestem zmieszana. Aczkolwiek wybaczyłam mu to. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Jutro pogadajcie. - powiedział Bill.
-Nie wiem czy chce widziałam jego reakcje jak mnie zobaczył. - powiedziałam.
-Mówił mi że jest zmęczony i że potem pogadamy. - odpowiedział.
-Okej. - powiedziałam smutna.
Jeszcze pogadaliśmy pijąc wino. Koło 22 Tom zadzwonił do Billa czy wraca. Pożegnała się i poszłam się wykąpać oraz spać. Miało być nowe życie a wyszła nowa tragedia super.