Pov: Skyler.
Tak jak mówiłam tak zrobiłam cały dzień spędziłam z rodzicami do momentu kiedy nie znikneli mi z pola widzenia. Od razu wzięłam torbę przyszykowaną od dawna. Wzięłam sporo kasy i poszłam do Kaulitzów.
-Bliźniaki na dół! - wykrzyczałam.
Najpierw zszedł Bill dziwne a potem dopiero Tom. Jego oczy były zaspane czyli przed chwilą spać.
-Z racji że dzisiaj środa to jutro czyli czwartek jedziemy na zakupy po dekoracje kupki itp. W piątek dekorujemy dom i w sobotę się bawimy. - powiedziałam. - narysuje plan co kupić ile i co najpierw.
-Nie zgodziłem się. - powiedział Tom.-Nie zgodzisz się a pewnie najwięcej wypijesz z nas wszystkich więc sorry pomagasz. - powiedziałam.
Poszłam do kuchni po zeszyt i długopis. Rozpisałam wszyscy co trzeba i spędziłam resztę dnia z chłopakami.
*skip time do czwartku*
Czekałam z Tomem na Bill który poprawiał włosy. Spojrzeliśmy na siebie poirytowani z Tomem. W końcu wyszedł młody Kaulitz. Pojechaliśmy do galerii.
-Bill kubeczki a Tom alkohol wszyscy wiemy że masz fałszywy dowód. - powiedziałam.
Dałam im kasę a sama poszłam po dekoracje. W tym roku chce imprezę w moim ulubionym kolorze niebieskim ale takim ciemnym. Weszłam do pierwszego lepszego sklepu. Kupiłam tam wiele dekoracji ale nie to co najbardziej chciałam. Poszłam do następnego i już było. Była to kula świecąca w wszystkie strony. Przyszłam i czekałam na chłopaków. Po jakimś czasie zadzwoniłam do nich.
-Cholera gdzie jesteście? - zapytałam wkurzona.
-Uciekamy przed fankami. - wykrzyczałam Bill.
Spojrzałam w górę i zobaczyłam Toma który biegnie a obok Billa. Za nimi było z 20 fanek. Tom rzucił mi kluczyki od auta. Złapałam i pobiegłam do auta. Usiadłam z tyłu czekając na chłopaków. Pierwszy wbiegł Tom a potem Bill. Tom ruszył z piskiem opon.
-Nie można was zostawić na chwile zjeby? - zapytała wzdychając.-Mam alkohol. - powiedział Tom.
-Ja kubeczki niebieskie twoje ulubione. - dodał Bill.
-Kocham wass. - powiedziałam zadowolona.
*skip time do piątku*
Zrobiłam śniadanie chłopakom. Gdy zjedliśmy poszliśmy do mnie z torbami. Tom puścił muzykę a ja poszłam po drabinę. Gdy wróciłam Tom i Bill twerkowali do piosenki.
-O fuj. - powiedziałam cicho. - dobra ruszamy dupsko damy radę.
W salonie powiesiliśmy z Tomem napis "happy birthday". Potem z Billem mówiliśmy starszemu z braci gdzie ma wieszać frędzle. Zjedliśmy coś i wróciliśmy do dekorowania.-Ej nie no balony jutro rano dzisiaj zbyt szybko spadną wszystkie. - powiedział Tom.
-Jestem za. Jeszcze tylko ostatnia rzecz. - odpowiedziałam.Zmusiłam chłopaków aby pomogli mi zmienić pościel u rodziców i u mnie w pokoju i jeszcze 2 innych. Skończyliśmy koło 17. Dzisiaj miałam spać u Kaulitzów a rano mieliśmy iść do mnie. Usiedliśmy u nich na fotelu.
-Coś czuje że to te najlepsze urodziny. - powiedziałam zadowolona.-Bo nie jesteście obrażeni na siebie. - powiedział Bill. - a tam w zasadzie co się stało że normalnie gadacie?
-Aaa pogadaliśmy normalnie i spokojnie. - powiedział Tom.
Bill spojrzał na mnie. Jego mina mówiła a bardziej pytała czy wie o wszystkim.
-A nie, nie wie o tym no wiesz po prostu przeprosił. - skłamałam.-Okej. Idę robić kolacje kto chce tosty? - zapytał wstając.
-Ja. - odpowiedziałam.
-I ja. - dodał Tom.
Bill poszedł do kuchni i siedział tam chwilkę.
-Możesz mu nie mówić że ty wiesz wolę aby zostało to dla nas. - powiedziałam cicho.
-Rozumiem nie martw się. - powiedział.
Zjedliśmy kolacje i poszliśmy spać. Ja u Billa jak zawsze a Tom sam.