🌺 2. 🌺

1.1K 38 33
                                    

                                 Lilo

3 lata wcześniej...

-No ciekawe czy ten twój książe przyjdzie - zaśmiała się brunetka -Wątpię - mruknęła trochę ciszej - Jaki piłkarzyk zrezygnował by z treningu - dodała i zajęła się oglądaniem filmików na swoim smartfonie.

Nie odezwałam się. Nie chciałam, żeby okazało się, że ma rację. Matteo nigdy nie opuścił moich urodzin. Od 6 lat był na nich zawsze, a ja na niego.

Dziś jednak go nie było. Nie dawał znaku życia. Mówił mi, że ma trening, ale że na pewno zdąży. Wmawiałam sobie, że przyjdzie, bo obiecał. Na pewno musiało mu coś wypaść. Zaraz na pewno przyjdzie.

-Po co tak maltretujesz te włosy - odezwała się znów dziewczyna - Masz takie piękne loki i je prostujesz.

Przewróciłam oczami. Mówiła mi to za każdym razem, gdy prostowałam włosy. Nie przepadałam za swoimi naturalnymi. Wolałam je wyprostować, chociaż i tak to nic nie dawało, bo zaraz jakieś kosmyki zaczynały się kręcić.

-Ta, nienawidzę ich odpowiedziałam przyjaciółce i spojrzałam na jej piękne włosy - Ty masz takie fajne fale i nie musisz nic z nimi robić - stwierdziłam.

Victoria miała długie czekoladowe włosy ułożone w piękne fale. Nie musiała nic z nimi robić. Zawsze się układały. Ja za to na głowie miałam krótkie blond loki i wyglądałam w nich jak klaun. Puszyły się i w ogóle. Zazdrościłam każdej dziewczynie, która miała naturalnie proste włosy lub takie jak Vic.

-Lubię swoje włosy, ale wolałabym takie jak masz ty... Loczki są ładne - stwierdziła patrząc na połowę moich jeszcze niewyprostowanych pokręconych włosów.

Nie odezwałam się już. Ja i ich nie lubiłam i tyle. Ona nie widziała co to znaczy mieć kręcone włosy i nie mogła wypowiadać się na ten temat.

Zajęłam się wyprostowaniem włosów do końca, cały czas myśląc o Matteo. Gdzie on jest? Przecież mówił, że przyjdzie. Spóźnia się już prawie jakąś godzinę. Olał mnie? Nie, to niemożliwe. Zawsze przychodziliśmy na swoje urodziny. No dobra. Ostatnio to mnie nie było. Oboje mamy urodziny w wakacje i jego akurat wypadały wtedy kiedy miałam wyjechać do babci. Obiecaliśmy sobie w dzieciństwie, że w swoje urodziny będziemy spędzać cały dzień razem. Chciałam odwołać ten wyjazd. Flores jednak nie chciał, żebym nie jechała. Kazał mi jechać i wysyłać mu jak co roku fajne zdjęcia z Hawaii. W jego urodziny spędziłam cały czas na rozmowie przez kamerkę z nim. Nie robił żadnej imprezy urodzinowej, więc miał wolny czas. Pokazywałam mu hotele mojego dziadka, plaże i inne piękne widoki. Obiecałam, że przywiozę mu stąd jakiś prezent urodzinowy, który dam mu dziś. Jeśli przyjdzie oczywiście.

A co jeśli stwierdził, że jak nie byłam na jego urodzinach to on nie przyjdzie na moje? Nie. To nie w jego stylu. Zaraz przyjdzie.

Byłam już gotowa. Nałożyłam na nos okulary i stanęłam przed lustrem. Miałam na sobie sukienkę w niebieskie kwiaty. Była ładna i przewiewna. Zrobiłam też delikatny makijaż. Chciałam dziś ładnie wyglądać. Chociaż trochę ładnie. Nie należałam do najpiękniejszych. Przez okulary i aparat na zębach przypominałam kujonke, za którą każdy mnie miał. Byłam też cicha i spokojna. Nazywana przez inne dziewczyny "szarą myszką". Nie byłam też jakoś lubiana. Nie raz słyszałam jak popularne dzieciaki się ze mnie naśmiewają. Nic jednak nie mogłam zrobić. Udawałam, że mnie to nie obchodzi. Czasami bolało. I to bardzo. Po przyjściu do domu często płakałam. Matteo i Victoria zawsze mnie pocieszali, więc starałam się tym nie przyjmować. Cieszyłam się, że ich mam. Ufałam im i nie chciałam ich stracić.

Minęło kilka minut, a jego nadal nie było. Nie dawał znaku życia. Spojrzałam na telefon i weszłam w chat z nim, ale nie dostałam od niego żadnej wiadomości. Nie był aktywny.

Forever im my HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz