Matteo
-Luke - wymieniam pierwsze imię osoby, która będzie grała w mojej drużynie.
Większość osób zrezygnowała z gry, więc trener kazał im usiąść na ławce i liczyć punkty. W sumie to nawet lepiej, bo nie musi nas dzielić na kilka drużyn tylko na dwie. Zostali tylko ci najlepsi, ci co nie umią, ale próbują się nauczyć no i Lilo. W sumie nie wiem do jakiej grupy ją zaliczyć.
Blondyn stojący na przeciwko mnie, który został wybrany na drugiego kapitana wędruje wzrokiem po pozostałych uczniach. Jego oczy zatrzymują się jednak po chwili i przeskakują z brunetki na blondynkę. Wpatruje się w nie uważnie, a ja modlę się wybrał najpierw Victorie.
Obmyśliłem już sobie w głowie plan, bo doskonale wiedziałem, że jak zwykle zostanę wybrany na kapitana. Chcę, żeby moja słodka Lilo była w mojej drużynie.
Wyczekująco wpatruję się w tego jebanego Eliaha, a każda sekunda jego niezdecydowania ciągnie się zbyt za długo. W końcu jednak Lilo popycha w jego stronę swoją przyjaciółkę i mówi do niego coś po cichu.
-A więc Victoria - oznajmia w końcu ten debil, a ja czuję ulgę. Na mojej twarzy pojawia się chytry uśmiech.
Teraz każdy patrzy na mnie. Adam szykuje się, żeby już stanąć u mojego boku. Ja jednak wpatruję się tylko i wyłącznie w nią, czego ona nie zauważa, bo jako jedyna nie patrzy się na mnie.
-Lilo - mówię wyraźnie i dość głośno.
Adam patrzy na mnie zszokowany, a Eliah posyła mi groźne spojrzenie tak samo jak jego lala. Słyszę oburzony głos Gabrieli. Lilo odwraca się powoli w moją stronę i patrzy na mnie jakby się przesłyszała. Na jej twarzy widnieje grymas. Nie rusza się. Wbija swój wzrok we mnie, jakby chciała mnie nim zabić. Ja jednak posyłam jej uśmiech i gestem dłoni zapraszam ją do siebie.
-Lilo czy ty jesteś głucha? - zwraca się do niej wuefista - Rusz dupę i stań koło swojej drużyny - pokierowuje ją.
Blondynka przenosi wzrok że mnie na niego i kiwa głową. Bez żadnych słów zaczyna iść w moją stronę, ale staje jak najdalej ode mnie i już na mnie nie patrzy.
Przenoszę wzrok z niej na resztę. Eliah wpatruje się we mnie jakby zaraz miał się na mnie rzucić. Dobrze wie, że zrobiłem to specjalnie. Gabriela posyła mi jakieś dziwne spojrzenia wytrzeszczając swe błękitne oczy. Wygląda na złą, a może nawet zazdrosną. Mnie jednak gówno to obchodzi. Eliah i ja wybieramy następnych graczów. Na końcu zostaje Ana i Gabriela. Wybieram tą pierwszą, choć wiem, że ta druga później mnie za to zabije. Ostatecznie schodzi z boiska, mówiąc, że w dupie ma jakąś grę w siatkę i że nikt nie będzie jej zmuszał, bo zaraz zadzwoni do tatusia. Trener ma jej dosyć. Nie bierze na poważnie jej słów, ale sam jej irytujący i piszczący głos, tak bardzo go wkurwia, że woli, żeby wyszła.
Gra rozpoczyna się szybko. Nasza drużyna ma przewagę, bo jednak wiem lepiej od Eliaha kto umie najlepiej grać. W jego drużynie gra tylko może z dwóch chłopaków, którzy coś tam dobrze grają. On w sumie też mnie zadziwia, bo jego zagrywki są naprawdę dobre i gotowy jest się poświęcić, żeby odebrać piłkę. Jego poświęcenia jednak nic nie dają, bo u mnie i tak jest więcej dobrych graczy. Do tego jest jeszcze na minusie przez Gabriele, ale i tak mu nic z niej by nie było, bo ona boi się piłki i prędzej by ją przebiła swoimi szponami niż odbiła. Tak, więc moja drużyna ostatecznie wygrywa. Oni wygrywają tylko jednen set, ale to dlatego, że daliśmy im fory dla lepszej gry. Ku mojemu zdziwieniu Ross całkiem nieźle gra. Jest w dobrej kondycji. Nie przepuściła chyba żadnej piłki. Nawet robiła dobre ścinki. Przez całą naszą grę mówiłem coś do niej, by ją trochę wkurzyć, co naprawdę mi się udało. Wpadałem w nią i popychałem. Nie była mi jednak dłużna. Gdy już tak bardzo ją wkurwiłem zaczęła robić to samo, a dotyk jej dłoni na moim ciele był jak istny ogień.
CZYTASZ
Forever im my Heart
Teen FictionLilo Ross i Matteo Flores poznali się, gdy mieli po siedem lat. Mały Włoch nie za bardzo mógł się odnaleźć w nowej rzeczywistości, więc miła sąsiadka postanowiła się z nim zaprzyjaźnić. Im obu bardzo zależało na przyjaźni - tak właśnie myślała Lilo...