Lilo
Już nic więcej nie zaszło. Zmierzaliśmy się jeszcze przez kilka godzin na przerwach morderczymi spojrzeniami, ale do niczego więcej nie doszło. Miałam nadzieję, że mnie posłuchają, ale w sumie należeli do grona idiotów, więc wszystkiego można się spodziewać.
Nie chciałam psuć sobie humoru, który i tak już nie był za dobry. Cały czas przed oczami miałam krzywą mordę Gabrieli i Matteo. Ten drugi tak strasznie działał mi na nerwy. Gdy tylko o nim pomyślałam miałam ochotę coś rozwalić. Cholerny dupek uważał się za niewiadomo kogo. Co on sobie kurwa w ogóle myśli? Po chuja się do mni odzywa. Jebany chuj.
Miałam serdecznie dosyć tego dnia, więc gdy w końcu razem z Eliahem wracaliśmy do domu, poczułam ulgę. Marzyłam już tylko o tym, żeby zjeść jakiś pyszny obiadek i pójść spać.
-Japierdole, ci idioci dziś tak podnieśli mi ciśnienie, że... - zaczął Eliah, który przez całą drogę siedział cicho. Teraz zapakował w garażu i otworzył drzwi z zamiarem wyjścia, co i ja zrobiłam - Miałem taką ochotę przyjebać temu kutafonowi - wyznał - Nie wiem kurwa co ty w nim kiedyś widziałaś - zaśmiał się.
Ja też kurwa nie wiem.
Byłam jebniętym gówniarzem.
-Weź przestań - rzuciłam - Nie gadajmy już o nich - poprosiłam - W ogóle... Jak podoba ci się szkoła? - zmieniłam temat.
Być może było to najgłupsze pytanie jakie kiedykolwiek zadałam, ale lepsze to niż rozmowa o bezmózgach.
Eliah zmarszczył brwi i spojrzał na mnie jak na największą idiotkę. Ja jednak udawałam, że czekam na jego jakże mi przydatną do życia odpowiedź.
-Chyba git - wzruszył ramionami - Nie wiem... Szkoła jak szkoła - westchnął.
Przytaknełam po czym już nic nie mówiąc ruszyłam w stronę drzwi od garażu.
Zjeść i pójść spać...
Zjeść i mieć wyjebane...
Gdy tylko otworzyłam drzwi poczułam piękny zapach unoszący się w powietrzu. Oboje z blondynem od razu spojrzeliśmy po sobie po czym biegiem ruszyliśmy w stronę kuchni, gdzie było słychać śmiechy i głośne rozmowy. Nie przejmowaliśmy się tym jednak. Teraz to jedzenie było najważniejsze.
-Japierdole Eliah! - wrzasnęłam, gdy ten odepchnął mnie przy wejściu do kuchni.
-Lilo, słownictwo! - usłyszałam roześmiany kobiecy głos.
Najpierw myślałam, że to moja mama, bo głos był podobny, ale moja mama nie powiedziała by tego roześmiana, a raczej jej głos brzmiał by ostro.
-Japierdole Jasmine! - krzyknął teraz wesoły Eliah.
Jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam jak mocno przytula wysoką brunetkę, która słodko się śmieje i szepcze mu coś radosna do ucha.
Gdy tylko skończyli się witać i przytulać, wzrok brunetki zwrócił się ku mojej osobie. Roześmiana patrzyła się na mnie i rozłożyła ręce.
Nie mogłam uwierzyć w to, że przede mną stoi Jasmine Ross, której nie widziałam kilka miesięcy.
Bez zastanowienia rzuciłam się w jej stronę i wtuliłam w jej chudą sylwetkę. Łzy już spływały mi po policzkach. Brunetka tuliła mnie mocno i chyba także płakała.
Od zawsze byłyśmy ze sobą najbardziej związane. Dzieliło nas tylko trzy lata różnicy, najmniej z rodzeństwa. Bardzo przeżywałam rozłonkę z nią, gdy wyjechałam na Hawaje, ale on też niedługo potem wyjechała by studiować w Anglii.
CZYTASZ
Forever im my Heart
Teen FictionLilo Ross i Matteo Flores poznali się, gdy mieli po siedem lat. Mały Włoch nie za bardzo mógł się odnaleźć w nowej rzeczywistości, więc miła sąsiadka postanowiła się z nim zaprzyjaźnić. Im obu bardzo zależało na przyjaźni - tak właśnie myślała Lilo...