🌺6🌺

963 42 45
                                    

Lilo

Już nic więcej nie zaszło. Zmierzaliśmy się jeszcze przez kilka godzin na przerwach morderczymi spojrzeniami, ale do niczego więcej nie doszło. Miałam nadzieję, że mnie posłuchają, ale w sumie należeli do grona idiotów, więc wszystkiego można się spodziewać.

Nie chciałam psuć sobie humoru, który i tak już nie był za dobry. Cały czas przed oczami miałam krzywą mordę Gabrieli i Matteo. Ten drugi tak strasznie działał mi na nerwy. Gdy tylko o nim pomyślałam miałam ochotę coś rozwalić. Cholerny dupek uważał się za niewiadomo kogo. Co on sobie kurwa w ogóle myśli? Po chuja się do mni odzywa. Jebany chuj.

Miałam serdecznie dosyć tego dnia, więc gdy w końcu razem z Eliahem wracaliśmy do domu, poczułam ulgę. Marzyłam już tylko o tym, żeby zjeść jakiś pyszny obiadek i pójść spać.

-Japierdole, ci idioci dziś tak podnieśli mi ciśnienie, że... - zaczął Eliah, który przez całą drogę siedział cicho. Teraz zapakował w garażu i otworzył drzwi z zamiarem wyjścia, co i ja zrobiłam - Miałem taką ochotę przyjebać temu kutafonowi - wyznał - Nie wiem kurwa co ty w nim kiedyś widziałaś - zaśmiał się.

Ja też kurwa nie wiem.

Byłam jebniętym gówniarzem.

-Weź przestań - rzuciłam - Nie gadajmy już o nich - poprosiłam - W ogóle... Jak podoba ci się szkoła? - zmieniłam temat.

Być może było to najgłupsze pytanie jakie kiedykolwiek zadałam, ale lepsze to niż rozmowa o bezmózgach.

Eliah zmarszczył brwi i spojrzał na mnie jak na największą idiotkę. Ja jednak udawałam, że czekam na jego jakże mi przydatną do życia odpowiedź.

-Chyba git - wzruszył ramionami - Nie wiem... Szkoła jak szkoła - westchnął.

Przytaknełam po czym już nic nie mówiąc ruszyłam w stronę drzwi od garażu.

Zjeść i pójść spać...

Zjeść i mieć wyjebane...

Gdy tylko otworzyłam drzwi poczułam piękny zapach unoszący się w powietrzu. Oboje z blondynem od razu spojrzeliśmy po sobie po czym biegiem ruszyliśmy w stronę kuchni, gdzie było słychać śmiechy i głośne rozmowy. Nie przejmowaliśmy się tym jednak. Teraz to jedzenie było najważniejsze.

-Japierdole Eliah! - wrzasnęłam, gdy ten odepchnął mnie przy wejściu do kuchni.

-Lilo, słownictwo! - usłyszałam roześmiany kobiecy głos.

Najpierw myślałam, że to moja mama, bo głos był podobny, ale moja mama nie powiedziała by tego roześmiana, a raczej jej głos brzmiał by ostro.

-Japierdole Jasmine! - krzyknął teraz wesoły Eliah.

Jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam jak mocno przytula wysoką brunetkę, która słodko się śmieje i szepcze mu coś radosna do ucha.

Gdy tylko skończyli się witać i przytulać, wzrok brunetki zwrócił się ku mojej osobie. Roześmiana patrzyła się na mnie i rozłożyła ręce.

Nie mogłam uwierzyć w to, że przede mną stoi Jasmine Ross, której nie widziałam kilka miesięcy.

Bez zastanowienia rzuciłam się w jej stronę i wtuliłam w jej chudą sylwetkę. Łzy już spływały mi po policzkach. Brunetka tuliła mnie mocno i chyba także płakała.

Od zawsze byłyśmy ze sobą najbardziej związane. Dzieliło nas tylko trzy lata różnicy, najmniej z rodzeństwa. Bardzo przeżywałam rozłonkę z nią, gdy wyjechałam na Hawaje, ale on też niedługo potem wyjechała by studiować w Anglii.

Forever im my HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz