🌺10🌺

763 35 24
                                    

   Matteo

-Serio nie możesz się dziś spotkać? - zapytał po raz kolejny Presley - Taka piękna pogoda... Idealny dzień na rozluźnienie się - przekonywał.

Od jakiś dziesięciu minut namawiał mnie razem z Adamem, żebym się z nimi spotkał i zajarał. Odmawiałem, a on dalej.

-Na nie mogę kurwa - oznajmiłem zirytowany - Jeszcze będzie wiele okazji.

Luke zaczął coś mruczeć, a ja postanowiłem, że jak znów odezwie się, żeby namówić mnie na spotkanie to rozpłaczę nas czat i go zablokuje.

-No japierdole, stary... - zaczął, a ja już wyciągałem rękę w stronę słuchawki - Nagle ci się kurwa jakiejś rodzinnej kolacji zachciało. Zawsze sam prosiłeś kurwa, żeby gdzieś wyjść, żebyś tylko nie musiał na niej być - wyznał z wyrzutem.

Miał rację. Nienawidziłem rodzinnych kolacji. Z samą mamą to jeszcze pikuś, ale z ojcem... Siedzenie przy jednym stole z nim było samobójstwem. Jego krzywe spojrzenia w moją stronę były wykańczające, a rozpoczęcie rozmowy już w ogóle... Jeśli się do mnie odezwał chodziło tylko o jedno. Pierdolona piłka nożna. Czasami chciałem rzucić to gówno. Nie powiem, kochałem grać i moim zdaniem serio miałem tam jakiś talent, ale mój ojciec tak nie uważał i za wszelką cenę chciał mi pokazać, że jestem nikim. Zawsze porównywał mnie do tych swoich klubowych piłkarzyków z Hiszpanii. Czasami miałem dosyć.

Ale wracając... Dzisiejsza kolacja była wyjątkowa i za żadną cenę nie zamierzałem z niej rezygnować.

Lilo Ross i Eliah Bailey mieli zawitać w moim domu razem ze swoją rodziną. Tak bardzo się z tego cieszyłem. Moim nowym hobby było wkurzanie ich, a w szczególności Lilo. Zamierzałem także porobić to i dzisiaj. Popatrzeć sobie na jej słodko wkurzoną buźkę i czuć ogromną satysfakcję albo patrzeć jak blondi omal nie wybucha ze złości.

-Ejjjjj chłopaki? - odezwał się nagle Adam, który przez cały czas siedział cicho.

Nie odezwał się już nic, więc zignorowałem go i podszedłem do fotela, na którym leżały moje dzisiejsze ciuchy.
Byłem teraz w samych bokserkach, bo już dawno miałem się przebrać, ale ci idioci mi to przerwali.

Spojrzałem na zegar, który wskazywał, że rodzina Ross miała przyjść za jakieś 10 minut. Byłem w dupie, bo ubieranie trochę mi zajmowało. Nie przyjmowałem się tym jednak.

Zrobię wielkie wejście kurwa.

-No ejjj... Ziomki moje kochane? - znów zaczął blondyn, a ja zirytowany przewróciłem oczami.

Czasami tak mnie wkurwiał, że miałem ochotę mu wyjebać.

-No co kurwa? - odpowiedział mu Presley, tak samo zirytowany jak ja - Mów, a nie.

Zabrałem się za ubieranie spodni i paska. Miałem gdzieś co oni tam pierdolą. Przyglądałem się swojemu odbiciu z zachwytem.

Trzy lata siłowni, a efekty zachwycające i piękne...

-Nie widziałem czy mnie słuchacie, a to dość ważna sprawa - wytłumaczył i znów przerwał.

Ja pierdole.

Co za idiota...

-Jaka sprawa? - zapytał spokojnie Luke, chodź w jego głosie i tak było słychać tą nutkę irytacji.

Forever im my HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz