🌺5🌺

1K 36 23
                                    

Lilo

-Eliah no... - zaczęłam od nowa - Wstawaj żesz... - prosiłam i potrząsnęłam jego ciałem - Nie mam zamiaru przez ciebie spóźnić się już pierwszego dnia - powiedziałam zła i jedynym ruchem ściągnąłam z niego kołdrę.

Od jakiś dziesięciu minut stałam tak nad nim i próbowałam go obudzić. Sama wcześniej się przygotowałam i obudziłam chłopaka już na tyle późno, żeby w kilka minut się ogarnął i żebyśmy mogli iść do szkoły. On jednak uparty spał nadal.

-No kurwaa... - jęknął, gdy poczuł chłód z braku pościeli.

Zadowolona spojrzałam jak kładzie się na plecach i otwiera zaspane oczy.

-Która godzina? - zapytał, pocierając swoją twarz rękami.

Spojrzałam na swój smartwatch, który zapiełam na lewym nadgarstku.

-Późna - mruknęłam - Musisz się już zbierać, żeby zdążyć - oznajmiłam.

Na twarzy blodnyna pojawił się grymas. Mruknął coś pod nosem, ale ja już tego nie słyszałam, bo ze zwycięskim uśmiechem wróciłam do swojego pokoju.

Mój uśmiech szybko znikł. Zaczęłam się stresować i zrobiło mi się niedobrze. Świadomość tego, że wrócę na stare śmierci za bardzo we mnie uderzyła. Bałam się. Byłam przerażona.

I to nie wcale nauką czy ogólnie szkołą. Byłam przerażona tym, że zobaczę ich i jego... Nie chciałam tego. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo tego nie chcę.

On był dla mnie nikim tak samo jak oni. Przez ostatnie noce miewałam z nimi koszmary i na samą myśl żołądek mi się skręcał.

Dziś miałam ich zobaczyć... Właśnie dziś...

Po latach nadszedł ten dzień...

Niby miałam ochotę się rozbeczeć, ale nie było mi to potrzebne. Ja po prostu ni chciałam widzieć ich po raz kolejny. Świat bez nich był lepszy i to dużo lepszy.

W moim nowym świecie nie było już miejsca na fałszywe kurwy...

-Lilo, nie wie...

Eliah wparował do mojego pokoju, bez koszulki. Chciał się o coś zapytać, ale gdy tylko zobaczył mnie siedzącą z przygnębioną miną na łóżku, zamknął się i zmarszczył brwi.

Blondwłosy szybko znalazł się koło mnie.

-Co się stało? - zapytał czule i pogłaskał mnie po głowie. Zawsze tak robił, gdy się martwił.

Uśmiechnęła się sztucznie, żeby go nie zmartwić i wzruszyłam ramionami.

-Nic - odparłam - Może tylko troszkę się denerwuje - przyznałam i zaśmiałam się nerwowo.

Eliah westchnął, po czym usiadł koło mnie i objął mnie swoim umięśnionym ramieniem z tatuażami.

-Szkołą?

-Mhm.

Bailey przyciągnął mnie do siebie, tak żebym oparła o jego nagi i ciepły tors głowę.

-Wiem, że kłamiesz i że nie chodzi ci o tą jebaną szkołę, a raczej tą bandę obsrańców - oznajmił. Jego palce maskowały mnie po policzku, co było bardzo przyjemne - Nie wiem, który raz ci to już mówię, ale jak któryś z tych idiotów chodź krzywo na ciebie popatrzy to tak mu przypierdolę, że się posra - zagroził stanowczo - Lata boksu nie pójdzie na marnę - dodała, a na moich ustach pojawił się mały uśmiech.

Nie odezwałam się. Czekałam się na jego dalszą wypowiedź, bo widziałam, że to nie koniec.

-Ten jakiś... Jak mu kurwa było? Matthew? Mato srato? Chuj wie... - przerwał na chwilę - Dobra jebać... To ten obsraniec ma na bank zagwarantowany wpierdol - odparł pewny siebie.

Forever im my HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz