-1- "Friends"

1K 39 21
                                    


-Felix! Znajomi po ciebie!- Usłyszałem krzyk mojej mamy z dołu. Właśnie szykowała się do pracy, a ja do szkoły.

-Idę!- Wychodzę z pokoju w szybkim tępie i schodzę po schodach. Po drodze chwytam jakieś jabłko, aby przekąsić coś w drodze.

-Felix, widziałeś gdzieś mój z-

-Zegarek? Leży na blacie w kuchni.- Pokazałem kiwnięciem głowy na pomieszczenie, w którym znajduje się drogocenna rzecz mojej mamy. Zegarek, który dostała od taty.

-Dziękuję słonko! Jadłeś coś?

-Taa- Odpowiedziałem, aby słyszała i następnie wyszedłem zamykając za sobą drzwi. Na podjeździe naszego domu stała trójka moich przyjaciół. Rose, Lisa i Han. Chyba zawzięcie dyskutowali o jakiejś kolejnej ich sprawie.

-Hej.- Przerwałem im. - O czym gadacie?- Wspólnie ruszyliśmy w stronę szkoły.

-O tym, że kartkówka z geografii została przeniesiona z dzisiaj na czwartek, ponieważ pani Mei zachorowała, a oni mi nie wierzą.- Rosé wskazała na pozostałą dwójkę ruchem głowy i przekręciła oczami.

-Czemu tylko ty wiesz o jej rzekomym zachorowaniu?- Ostatnie słowo Han wziął w „królicze uszka"

-Podpinam się do pytania.- Lisa słuchała z uwagą.

-Bo nie słuchaliście! Mówiła ostatnio, że słabiej się czuje i rozmyśla nad zwolnieniem.- Fuknęła blondynka.

-Ej, ej. Ale spokojniej. Może faktycznie poszła na zwolnienie?- Starałem się nie co załagodzić
sytuacje zanim ponownie wymknie się spod kontroli.

-Poszła, jestem pewna.- Blondynka spiorunowała wzrokiem szatyna, który również nie dawał za wygraną.

Ta dwójka zdecydowanie uwielbia się kłócić..

I zanim zdążyliśmy się obejrzeć, byliśmy już prawie, że pod bramą do naszego liceum. Na szczęście..

-Skończcie się wreszcie kłócić! Pożeracie się nawzajem o dosłownie wszystko! Wytrzymać się z wami nie da.- Lisa wyprzedziła nas wszystkich i nerwowym krokiem odeszła od naszej małej grupki w stronę szkoły.

-Standardowo.- Mruknąłem pod nosem.

-No i co żeś narobił, co?! Lisa, zaczekaj!- Blondynka podbiegła do brunetki.

-Trzymaj mnie, bo jej coś w końcu zrobię.- Szatyn podszedł bliżej do mnie.

-Powinniście być nie co spokojniejsi, wy naprawdę kłócicie się o wszystko.- Odparłem spokojnie.

-To jej wina! Tylko i wyłącznie jej!

Przewróciłem wewnętrznie oczami i ruszyłem szybciej przed siebie.

-A ty dokąd?- Szatyn złapał mnie za ramię.

-Idę do klasy. Znając życie i tak zaraz pójdziesz do Minho.- Uwolniłem swoje ramię od jego leciutkiego uścisku.

Minho, czyli bliski przyjaciel Jisunga. Chyba nawet bliższy niż ja.. Podoba się dla szatyna od pierwszej klasy, ale ten dureń nie umie mu tego powiedzieć.

Szatyn machnął ręką i rzucił tylko:

-Do zobaczenia na lekcji!- I zniknął z pola widzenia w tłumie uczniów na korytarzu.

Zwariować z nimi idzie..

Mam nadzieję, że zaraz znowu się pogodzą..

Westchnąłem i ruszyłem w stronę klasy, w której nie długo mam mieć zajęcia.

******

Gdy moja głowa swobodnie spoczywała na rękach, które ułożone były na ławce, coś oczywiście musiało mi przerwać tę chwilę spokoju.

Ależ jakże by inaczej, prawdaż?

-Felix! Tu jesteś.. Szukałem cię!

Leniwie podniosłem głowę w stronę dźwięku znajomego głosu. Był to Soobin, przewodniczący szkoły.

-Co potrzeba?- Mruknąłem przecierając twarz dłońmi.

-Miałbym prośbę.. Za dwa dni jest organizowany w naszej szkole turniej sportowy i chciałbym, abyś porobił parę zdjęć dla naszej drużyny koszykarskiej, wchodzisz w to?- Czarnowłosy podszedł bliżej ławki i usiadł obok mnie. Na drugim krześle.

-Dalej się dziwie dlaczego wybrałeś mnie na fotografa.- Mruknąłem. - Ale tak, wchodzę w to. Pod warunkiem, że załatwisz mi zwolnienie na lekcjach.- Posłałem mu lekki uśmiech.

-O to się nie martw! Dobrze wiesz, że to zrobię. Do zobaczenia!- Wstał, poprawił swoją białą koszulę i pomachał mi na pożegnanie.

Z racji, iż z Soobinem znałem się nie co dłużej przed szkołą średnią i on sam wiedział co lubię robić, lub co potrafię, wybrał mnie jako szkolnego fotografa gdy otrzymał rolę przewodniczącego. Uczestnicze czasami w jakiś konkursach, czy turniejach i robię zdjęcia do szkolnej gazetki. Oczywiście plusem tego wszystkiego jest to, że nie muszę być w tedy na lekcjach i mam usprawiedliwienie załatwione od dyrektora. No i oczywiście darmowe pochwały..

Z moich myśli wyrwał mnie dzwonek, który oznajmił początek lekcji. Uczniowie zaczęli masowo wchodzić do sali i zajmować swoje miejsca. Po kilku sekundach zauważyłem jak do klasy wchodzi Han, a za nim Lisa i Rosé.

Chyba już ochłonęli..

Han standardowo usiadł obok mnie, a dziewczyny przed nami.

-Soobin cię szukał, był tu?- Lisa odwróciła się w moją stronę.

-Był, był. Pytał się ciebie o mnie?

-Tak. Powiedziałam, że pewnie jesteś w sali od chemii, bo tu mamy pierwszą lekcje.

Kiwnąłem głową.

-A co chciał?- Lisa zadała kolejne pytanie, które zwróciło również uwagę Hana. Rosé natomiast notowała wszystko, co znalazło się na tablicy od momentu przyjścia nauczyciela.

Potem da nam przepisać początek. Oby..

-Za dwa dni odbywa się jakiś turniej sportowy w naszej szkole i poprosił mnie, abym zrobił parę zdjęć do gazetki.- Powiedziałem sięgając dłonią po zeszyt.

-Turniej sportowy? Kolejny?- Han również sięgnął po swój.

-Ta.- Mruknąłem.

-Czwarta ławka! Nie gadać!

𝐖𝐡𝐢𝐭𝐞 𝐑𝐨𝐬𝐞𝐬. || ℋ𝓎𝓊𝓃𝓁𝒾𝓍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz