-15- Does not exist.

529 36 11
                                    


Następnego ranka otworzyłem oczy dopiero po godzinie dziewiątej z racji, że przesunęli nam lekcje na dziesiątą. Pierwsze co ujrzałem gdy przekręciłem się w stronę okna były białe róże. Wpatrywałem się w nie przez chwilę i wyciągnąłem rękę w ich kierunku upewniając się, że są prawdziwe.

Co jeżeli to wszystko jest snem? Pięknym snem?

Zabrałem rękę i się otrząsnąłem, co ja wogule gadam?

Przetarłem twarz dłońmi i wstałem z łóżka.
Sprawnie ubrałem się w ciuchy i zrobiłem sobie kawę. W między czasie ktoś zaczął maltretować mi dzwonek do drzwi.

Co do-

W pośpiechu ruszyłem w stronę drzwi. Nie chciałem, żeby moja mama się obudziła. Pewnie znowu miała urwanie głowy..

Otworzyłem drzwi, a przed nimi stała brunetka, która ponownie miała wciskać biały przycisk, ale po zobaczeniu mnie szybko zrezygnowała z tego pomysłu.

-Hejka!- Krzyknęła radośnie.

-Moja mama śpi, nie drzyj się tak.- Fuknąłem i wpuściłem ją do środka. Posłała mi przepraszający uśmiech i zdjęła swoje obuwie.

-Wybacz, Lix

-Gdzie Rosé? Sądziłem, że we dwie się u mnie pojawicie.- Wszedłem do kuchni po swój napój, a Lisa podążała za mną.

-Ona.. Cóż. Źle się czuje.- Mruknęła i usiadła przy wyspie kuchennej.

-Jak to źle się czuje? Wczoraj było wszystko w porządku..- Byłem mocno zdziwiony. Blondynka zawsze starała się mieć 100% frekwencje, nawet jak była chora..

-Musiała się czymś zatruć. Możliwe, że tym sernikiem z kawiarnii.- Powiedziała zamyślona.

-Nie pisała nic.- Mruknąłem i usiadłem na przeciwko dziewczyny.

-Na grupie pisała, nie widziałeś?- Spojrzała na mnie zdziwiona.

-Ou, być może.. Mam wyłączone powiadomienia.- Mruknąłem i upiłem łyk kawy.

-Mhm.- Mruknęła i wyjęła swój telefon. -Masz dzisiaj już trening?

CHOLERA! ZAPOMNIAŁEM

-Na śmierć zapomniałem.. Chyba tak.. Wczoraj jeden z chłopaków miał mi przesłać plan ich treningów.- Dodałem.

-Waszych.- Poprawiła mnie i się uśmiechnęła, co sam lekko odwzajemniłem.

W kolejnych minutach wyszliśmy z domu. Wcześniej sprawdziłem powiadomienia i faktycznie była tam wiadomość od Rosé. Jak i również wiadomość od nie znanego numeru z rozpiską ich treningów..

-Teraz koreański?- Manoban stuknęła mnie w ramię gdy wchodziliśmy po schodach na drugie piętro.

-Ta.- Mruknąłem.

-Wypaliłeś tą paczkę?

-Co?

-Tą, którą ci da- Przerwała w połowie zdania i patrzyła się prosto za mnie.

-Lisa?- Zapytałem starając się zwrócić jej uwagę jednak to nic nie dało. Dalej stała i wpatrywała się w jeden punkt. -Felix, odwróć się..- Szepnęła.

Nie pewnie odwróciłem się, a moim oczom ukazał się.. Lee Minho, który powoli zmierzał w naszym kierunku. Po chwili stał centralnie przed nami.

-Czego chcesz- Syknąłem w jego kierunku, na co on delikatnie się uśmiechnął.

-Słyszałem, że dzisiaj mamy pierwszy wspólny trening.- Zaczął. -Mam nadzieję, że faktycznie potrafisz dobrze zagrać.- Prychnął i ścisnął moje ramię. -Twój styl gry jak narazie nie wygląda na aż tak złego.. Oby tylko cię nie przechwalali..

-Daj mi już z tym spokój.- Burknąłem i zabrałem dłoń szatyna z mojego ramienia.

-Gdzie jest Han?- Usłyszałem za sobą głos Lisy.

Minho posłał jej nie przyjemne spojrzenie i wrócił wzrokiem do mnie.

-Nie zapominaj, kto- Brunetka mu przerwała, co było dla mnie lekkim szokiem.

-Zapytałam się gdzie jest Han.- Syknęła. -Jeśli coś mu zrobiłeś..- Teraz to on jej przerwał.

-Spokojnie, przy mnie jest bezpieczny. Nie musicie się o niego martwić, dla niego wy już nie istniejecie.- Dodał z kpiną, co wywołało u nas przejście nie przyjemnych dreszczy.

-Coś nie tak? Nie słyszeliście dzwonka?- Nagle obok pojawił się Soobin.

-Wszystko jest okej.- Mruknąłem i odwróciłem się od chłopaka, aby skierować się w stronę swojej klasy. -Chodź.- Mruknąłem w stronę Lisy. Ta podbiegła do mnie.

-Zamierzasz to tak zostawić?- Mruknęła w pretensjonalnym tonie. -On nie ma prawa tak mówić, a poza tym co jeśli będzie ciebie teraz nęka- Przerwałem jej.

-Pogódź się z tym, że oni oboje są siebie warci, a Han ma już wystarczająco namieszane orzez niego w głowie, żeby myśleć o nas źle. Poza tym, o mnie się nie martw. Dam sobie radę.- Powiedziałem i wszedłem do klasy, a dziewczyna ze zmieszaniem zaraz po mnie, zajęliśmy swoje miejsca.

Czemu go w tedy nie mogło być?

Z nie wiadomych powód to pytanie nurtowało mnie najbardziej.. Wliczając w to również to, że kilkunasto letnie przyjaźń prawdopodobnie uległa zniszczeniu przez jedną osobę.. Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości.

Ten, przez którego wiewiór stracił nos:
Spotkajmy się na przerwie.
Musimy pogadać.

𝐖𝐡𝐢𝐭𝐞 𝐑𝐨𝐬𝐞𝐬. || ℋ𝓎𝓊𝓃𝓁𝒾𝓍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz