-27- Peace of mind

488 39 10
                                    

Przez następne kilka dni atmosfera między nami wszystkimi uległa znacznej zmianie. Najgorszym jej minusem było to, jak bardzo nasze relacje się pogorszyły. Z pewnością ja i Lisa mniej rozmawialiśmy, Rosé więcej czasu przeznaczała dla Jisoo zapominając o nas, a Han czasami po prostu do mnie wpadał albo wychodziłem gdzieś z Hyunjinem, który ostatnio również miał nie zbyt wiele wolnego czasu.

Samorząd uczniowski powoli zaczął swoje przygotowania do ozdabiania szkoły na klimat świąteczny, dopiero co rozpoczął się listopad.. Gdy postawiłem pierwsze swoje kroki w środku budynku, sztuczna bombka odbiła się o moją głowę. Syknąłem i z przymrużonymi oczami spojrzałem do góry. Nade mną stała długa drabina, a na jej samym końcu dziewczyna o czekoladowych włosach, która posyłała mi przepraszające spojrzenie.

Westchnąłem i udałem się do swojej szafki. Przechodząc jednak obok sali gimnastycznej zatrzymał mnie Pan Cheng.

-Felix! Pozwól na chwilę.- Przywołał mnie do siebie gestem ręki.

-W czymś panu pomóc? Odwołali trening czy coś?- Zapytałem stając przed nim.

-Niee, nic z tych rzeczy.. Jednakże wydarzyła się całkiem przykra sytuacja, cóż..- Przerwał na chwilę, aby pogładzić dłonią tył swojej głowy i odwrócić się jakby sprawdzał czy nikt nas nie podsłuchuje. -Jeden z naszych świetnych zawodników złamał rękę. Złamanie otwarte.- Dodał ciszej.

-Który?- Muszę przyznać, nawet gdy to sobie wyobraziłem to potwornie zabolało.

-Sunghoon.- Mruknął. -Jednak jest to na tyle poważne, że musi zrezygnować z kosza jak narazie. Od jego rodziców dostałem informację, że nawet powoli rozważają czy nie złożyć rezygnacji do szkolnego klubu.- Wziął po chwili głębszy oddech. -Musisz znaleść kogoś do tego czasu na zastępstwo. Proszę cię, Felix, dziecko złote..- Gdyby pan Cheng był o pare naście lat młodszy, to mógłbym na spokojnie powiedzieć, że robi coś w stylu szczenięcych oczek, ale w jego obecnym stanie brzmiało by to dziwnie. W sumie to i teraz też tak to wygląda.

-Czemu niby ja? Ma pan o wiele więcej zaufanych tutaj chłopaków z drużyny.- Wskazałem na siebie palcem jakby dalej nie dowierzając.

-Ty nadal myślisz, że powierzę tak ważne zadanie któremuś z tych bawołów? Zapomnij!- Parsknął śmiechem, co wywołało mój lekki uśmiech.

-Zobaczę, co da się zrobić..- Wolę uniknąć na drugi raz jego szczenięcych oczek.. Oby to nie był mój nowy koszmar. Na szczęście na myśl przychodzi mi jedna osoba..

-Ciesze się ogromnie! Wiedziałem, że będę mógł na ciebie liczyć, Lee!- Z szerokim uśmiechem poklepał mnie po ramieniu. Jednak słysząc jakiś zgrzyt na drugim końcu korytarza, od razu pobiegł w tamtą stronę.. -Jasna cholera! Jin! Odłóż tą choinkę, zaraz komuś stanie się krzywda!- Wykrzyczał i zniknął z mojego pola widzenia.

Co tu się dzieje..

Pokręciłem z lekkim uśmiechem na twarzy głową i finalnie udałem się do swojej szafki. Po tym skierowałem się do sali.

Dlaczego nigdzie nie ma Rosé, Lisy i reszty?

Mój wzrok ciekawsko zaczął błądzić po wąskich ścianach korytarzy na różnych piętrach, jednak nigdzie nie mogłem dostrzec tych samych, znajomych twarzy. Z nadzieją, że są oni w klasie, tam się skierowałem.

Wchodząc po schodach, ktoś złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do góry. Szybko rozpoznałem te czarne fale na ramionach.

-Jennie? Gdzie reszta?- Zapytałem wchodząc z nią schodek po schodku. -I gdzie my idziemy?

-Nie wchodziłeś na plan, co nie?- Posłała mi rozbawiony wzrok. -Czyli nie.. Odwołali dzisiaj dla połowy klas lekcje, nauczyciele pochorowali, a druga połowa osób ledwo co nie zasypia na lekcjach.- Wzruszyła ramionami.

-Poważnie?- Dosłownie, nie dowierzałem.

-Całkowicie. Odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie, jesteśmy w naszym nowym, ukrytym pomieszczeniu.- Gdy znaleźliśmy się już na ostatnim piętrze, dziewczyna posłała mi szeroki uśmiech i udała się w głąb nie co ciemnego korytarza. -Nikt nie używa tego piętra od.. trzech lat?- Zamyśliła się na moment.

-Tak.- Przytaknąłem podążając za nią.

-Kiedyś była tu biblioteka, ale przenieśli ją na dolne piętra. Tu po prostu nikomu nie chciało się tak wchodzić, a ten szrot ledwo co się rusza.- Wskazała palcem na windę.

Parsknąłem śmiechem, ale za chwilę jednak na mojej twarzy pojawił się grymas, gdy Jennie przeszła przez zakurzoną nie co plandekę, a za chwilę stała koło średnich czerwonych drzwi.

-Co jest za tymi drzwiami? Nie miałem jeszcze okazji tu być.- Rozglądnąłem się po zaciemnionym w połowie miejscu.

-Nasze nowe miejsce spotkań.-Mrugnęła do mnie i przepuściła mnie w drzwiach. Moje brwi uniosły się ku górze.

Blade, jasne ściany, które miały w niektórych miejsca przebarwienia, ogromnie dużo regałów z książkami oraz duże okna z widokiem na las, który znajdował się blisko szkoły. Na samym środku pomieszczenia znajdował się biały dywan, a na nim obszerna sofa i kilka puf w kolorze kremowym. Nad nimi wisiało kilka dużych lamp. Dawały one od siebie ciepłe światło.

-Ładnie tu, co nie?- Jennie weszła w głąb biblioteki i zapaliła jedną z wiszących lamp. Następnie rzuciła swój plecak w kąt i rozsiadła się wygodnie na sofie. -Nie długo będzie reszta, rozgość się.- Dodała.

Kiwnąłem głową i do niej dołączyłem.

Zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy, jednak po krótkim czasie przerwało nam skrzypnięcie drzwi. Skierowaliśmy swoje spojrzenia właśnie w tamtą stronę.

-Lisa, ktoś musi to zrobić. Ty jesteś do tego idealną osobą!- Rosé wymachiwała rękoma nad głową brunetki.

-Dajże mi już spokoj, zastanowie się..- Odpowiedziała z westchnięciem. -Oi! Jennie!- Uśmiechnęła się szeroko gdy dostrzegła czarnowłosą.

-Heeej- Dziewczyna wstała z kanapy i podeszła do niej, aby się przywitać. Również to uczyniłem.

-Felixx- Rosé wpadła na mnie i objęła mnie swoimi ramionami.

-Hej, hej..- Odpowiedziałem odwzajemniając jej gest. -O co się pokłóciłyście tym razem?

-Ktoś musi upiec babeczki na kiermasz świąteczny.- Odpowiedziała i podeszła przywitać się do Jennie.

-Jaki kiermasz?- Zapytaliśmy w tym samym momencie.

-Moja ciocia go organizuje, zaprosiła też mamę Lisy i chciałabym, aby Lisa upiekła babeczki- Blondynka wzruszyła ramionami.

-Czemu akurat ona?- Tym razem doszedł nas kolejny, znany nam głos. Nawet cztery..

Przed nami stali Han z Minho oraz Hyunjin z Jisoo.

-Kto tu zapraszał Lee?- Lisa szepnęła w moją stronę, na co ja tylko posłałem jej zmieszane spojrzenie.

-Hej wszystkim!- Jisoo podeszła do Rosé i ją przytuliła.

-Ta, hej.- Minho mruknął w naszą stronę i od razu udał się na jedną z puf.

-Felix!- Han radośnie rzucił się w moje ramiona, a ja z uśmiechem go przytuliłem.

-Hej Hannie.

Jednak została jeszcze jedna osoba, szczególnie ważna. Chyba nawet zbyt ważna..?

𝐖𝐡𝐢𝐭𝐞 𝐑𝐨𝐬𝐞𝐬. || ℋ𝓎𝓊𝓃𝓁𝒾𝓍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz