-24- Sick of lies

501 34 5
                                    

Ciemność. Jedyne co aktualnie mnie otaczało. Deszcz. Jedyne co aktualnie słyszałem.

Nie zwracałem uwagi na to, jak krople wieczornego deszczu mokną całe moje ubranie a kaptur, który dotychczas miałem na głowie nie pełnił już swojej funkcji chronienia głowy.
Jedynie lampy ogrodowe oświetlały mi miejsce, gdzie grałem od dłuższego czasu w kosza. Ćwiczyłem podstawowe skoki czy też wsady. Starałem się od tamtego momentu zająć czymś głowę. Byle nie rodzicami. Mama po tamtym połączeniu ponownie wpadła w wir pracy w swoim domowym biurze.

W tamtym momencie moja uwaga została skierowana na to, aby jak najlepiej wykonywać wszystkie kroki jak i skoki w tym sporcie. Odgłos odbijanej piłki od ziemi i kosza przerywał ciszę. Jednak ta cisza była inna. Tym razem byłem w niej sam, bez krzyków czy stresu. Bez chwili i oznak słabości po których szybko musiałem się zebrać. Bo cisza to nie czas na wyrzucanie swoich emocji, cisza to czas, w którym powinno się planować lepsze jutro. Pytanie tylko dlaczego ja tego nie robiłem?

W pewnym momencie przerwało mi czyjeś kaszlnięcie. Zdziwiony spojrzałem w kierunku osoby, która stała oparta o jedną ze ścian garażu, a widząc znajomą twarz, która na wpół była oświetlona, zamarłem, a piłka przerywająca ciszę wypadła mi z dłoni.

-Han?- Zapytałem zachrypniętym głosem.

Brunet nic nie odpowiedział. Wpatrywał się we mnie pustym i zmęczonym wzrokiem. Jego iskierki szczęścia, które zazwyczaj tańczyły w jego oczach - przestały.

Podszedłem nie co bliżej. To samo uczynił brunet.

-Co ty tu- Przerwał mi widok łzy, która tworzyła smugę po jego pulchnym policzku. Taka sama, która była wcześniej u mnie. Zamarłem na nowo i nie wiedziałem co mam powiedzieć. W jego odpowiedzi zostałem opatulony słabymi ramionami, którym obdarzył mnie Jisung. Teraz i jego zaatakowały krople deszczu.

-Przepraszam.- Usłyszałem cichy szept, który padł z jego strony. -Tak bardzo cię przepraszam, Felix.

-Jest już okej.- Odpowiedziałem, gdy poczułem jak ciało bruneta drży.

-Nie, ty nie rozumiesz- Odpowiedział. -Musisz zrozumieć.

-Ji..- Głos, który po każdym jego słowie łamał się coraz to bardziej złamał i mnie. Również oddałem uścisk.

**************

-Co ty tu tak właściwie robisz? Nie powinieneś być u Minho albo coś w tym stylu?- Zapytałem gdy usiedliśmy pod altanką obok garażu.

-Niby powinienem, ale z czasem zrozumiałem, że dłużej tak nie mogę.- Odpowiedział.

-To znaczy?- Posłałem mu pytające spojrzenie.

Wziął głębszy wdech.

-Tak naprawdę to nigdy nie byłem na ciebie zły. Nigdy bawet nie chciałem. Od pewnego czasu Taehyung zamieszkał w naszym domu, gdyż w swoim miał remont. Od tamtego dnia gdy tylko cię zobaczył, zaczął się o ciebie wypytywać. Ile masz lat, ilę cię znam i tak dalej. W pewnym momencie zrozumiałem, że on poczuł do ciebie coś głębszego. Wiedziałem, że Kim miał problemy, jego ostatnia druga połówka skończyła z załamaniem nerwowym przez niego. Chciałem ciebie po prostu przed nim uchronić lub coś w tym stylu. Nie chciałem, żeby to i tobie się przydarzyło.. W dniu, w którym dostałeś się do drużyny poczułem złość, bo w tedy chciałem być bliżej Minho, jakoś mu zaimponować. Zakochałem się, Lix.- Wychrypiał, ale nie pozwolił mi przerwać. -Po tym czułem się źle, on to widział, stwierdził że to przez ciebie, bo wiedział że zależy mi na tej durnej drużynie. Szkoda tylko, że nie wiedział dlaczego. W tym dniu co z tobą rozmawiałem on nie postrzeganie się do tego wciął, nie zrozum go źle, on po prostu chciał mnie chronić. Znał mnie już dłuższy czas i wiedział jaki jestem. Opowiadałem mu też i o tobie.. Zauważył, że ty i Hyunjin coś między sobą macie i bardziej poczuł tą złość. Potrzebowałem chwili spokoju więc nie było mnie przez jakiś czas w szkole. Wyjechałem z tatą na do innego miasta pod pretekstem, że chciałbym poczuć klimatu innego miejsca, a nie tylko Seulu. Tata mnie zrozumiał. Jak wróciłem dowiedziałem się, że Taehyung stara się ciebie jakoś zdobyć czy coś takiego. Wiem, że Minho był u ciebie. Ja go do ciebie przysłałem bo nie miałem odwagi ci spojrzeć w oczy. Uciekłem od tego jak jakiś tchórz.- Prychnął. -Ale teraz starałem się wytłumaczyć to wszystko dla Minho. Miałem w planach dzisiaj z tobą pomówić, ale strasznie się tym stresowałem, że naszej przyjaźni nie da się przywrócić i nie miałem na nowo odwagi, aby z tobą pogadać chociażby w szkole. Nie odbierałeś więc przyszedłem. Twoja mama wychodziła właśnie do pracy i powiedziała, że jeśli nie ma cię w pokoju to możesz być tu. I oto jestem.- Powiedział i po wzięciu kolejnym głębszym wdechu dodał:

-Naprawdę, przepraszam.

***********

I jak tam?

Wybaczcie za błędy, wiem że mogą boleć w oczy..

𝐖𝐡𝐢𝐭𝐞 𝐑𝐨𝐬𝐞𝐬. || ℋ𝓎𝓊𝓃𝓁𝒾𝓍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz