rozdział drugi

2.4K 137 9
                                    

warto przeczytać notkę od aut. jeśli nie odpowiada wam wybór bohaterów :)



Wchodzę z niechęcią do szkoły, rozglądając się dookoła. Po jednej stronie znajduje się grupka cheerleaderek, a po drugiej baseballiści, a po trzeciej - trzymajcie mnie, bo w moim gardle zbierają się wymioty. Po trzeciej stronie znajduje się dupek Bieber, dupek Butler i klejąca się do Justina Kimberly. Nie wierzę, że ona jest tak ślepa. Wtula się w chłopaka, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi, a ten zachowuje się jakby jej tam nie było i ogląda się za każdym innym tyłkiem dziewczyny.


Kiedy tak ich obserwuję nagle dzwoni dzwonek. Koszmar dla każdych uczniów naszej szkoły. Każdy zaczyna się przeciskać, a ja nie mając nawet szans się przedostać stoję na środku, czując jak robi mi się duszno. Mam klaustrofobię i nawet mały tłok sprawia, że mam ochotę płakać i czuję się jak uwięziona. "Spokojnie North, zaraz się to skończy" - myślę. Niestety tak nie jest, moje nogi zamieniają się w galaretę, a cały świat wiruję. Po chwili mój umysł otula czarna dziura, a ja nie czuję już niczego.


* * *


Mruczę coś niewyraźnie pod nosem, otwierając swoje oczy i mrużę je od razu przez jasne światło w pomieszczeniu.


- O, obudziła się - mówi ktoś, a ja marszczę brwi, ponieważ rozpoznaję ten głos. Chociaż nie dociera to do mnie, że to właśnie on.


Przechylam głowę, aby spojrzeć na rozmawiając osoby. Rozszerzam od razu oczy, bo widzę szkolną pielęgniarkę i uwaga - Justina Biebera.


- Pójdę zadzwonić do jej rodziców i poczekam na nich - mówi kobieta, poprawiając swój chałat i wychodzi ze swojego małego gabinetu w szkole.


- Co ty tutaj robisz Bieber? - chrypię, zaciskając swoje wargi w cienką linię.


- Leithold, wystarczy dziękuje - chichocze, a ja przewracam oczami. Dupek. - Gdyby nie ja zostałabyś zmaltretowana przez baseballistów, albo siłaczy. Jesteś drobniutka i szkoda mi cię było zostawić w tym tłumie.


- Masz moją komórkę idioto? - pytam szybko, aby zignorować jego słowa, ponieważ na moich policzkach pojawiają się rumieńce.


Słyszę tylko jak Justin wciąga powietrze i kątem oka zauważam, że zaciska pięści. Ups, chyba go zdenerwowałam. Nie obchodzi mnie to.


- Jeszcze nie - warczy i podnosi się gwałtownie, patrzy na mnie i nachyla się nade mną. - Posłuchaj kochanie, lepiej żebyś zaczęła być miła, bo obije ci tą piękną buźkę.


Czuję jak jego wargi ocierają się o moje, a on przymyka powieki, wciągając głośno powietrze i szybko się podnosi, wychodząc z pomieszczenia i trzaska drzwiami tak głośno, że wypadają z zawiasów. Co to kurwa było?


"Piękna Buźka", od kiedy moja buźka jest dla niego piękna? I ta jego reakcja, kiedy dotyka moich ust? Cholernie dziwne.


Po kilku godzinach od wydarzenia siedzę z moimi rodzicami przy obiedzie. Nie rozumiem po co mnie zwolnili z lekcji, to była zwykła reakcja przez moją fobię, po prostu.

Risky LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz