Rozdział osiemnasty

1.8K 116 25
                                    

Aut. Przepraszam za krótki rozdział, ale piszę go w autobusie, na telefonie.

Więc od tygodnia staram się razem z Justinem stworzyć związek. To trochę trudne, bo nigdy nie był w takiej relacji z dziewczyną.

Dziś Justin zaprosił mnie do siebie, abym poznała bardziej jego mamę i brata. Jestem lekko zdenerwowana, bo jego mama wie jak Justin mnie kiedyś traktował. Po za tym, co jak zrobię złe wrażenie?

Stoję w swojej garderobie, marszcząc brwi i zastanawiam się w co się ubrać. Pustka w mojej głowie mnie dobija.

Cóż, więc oto i tak chwytam telefon, siadając na krześle, na którym zazwyczaj wiszą pogniecione ciuchy, ale Justin jako dobry chłopak zrobił mi porządki. Nie rozumiem co go do tego skłoniło.

Otwieram moją konwersacje z Justinem, zaczynając rozmowę.

North: Skarbie, wiem, że znasz super moją garderobę, więc pomóż, w czym mam iść?! :(

Jay: North, wyglądasz świetnie we wszystkim. To tylko zwykły obiad u mojej mamy, wyluzuj.

Wzdycham ciężko, patrząc na ekran swojej komórki.

- Wow, pomocny jesteś - mruczę do siebie, przewracając oczami. Nagle dostaję wiadomość i uśmiecham się, widząc treść.

Jay: Ale jeśli chcesz znać moją opinię.. szalenie uwielbiam Cię w tej białej, przewiewnej sukience ;)

Chichoczę pod nosem, kiwając głową w zgodzie z moim chłopakiem. Z moim chłopakiem. To dziwne jak to wszystko się potoczyło, ale zdecydowanie podoba mi się taki zbieg zdarzeń.

Więc tak jak doradził mi wcześniej Justin ubieram na siebie swoją białą, przewiewną i sięgającą do ud sukienkę. Ma elementy koronkowe, co sprawia, że jest taka dziewczęca.

Justin zadzwonił do mnie wcześniej i oznajmił, że przyjedzie po mnie o 16, a zegarek na moim nadgarstku wskazuje 15:36. Nie nakładam zbyt dużo makijażu, puder, błyszczyk i maskara zdecydowanie wystarczą jak na obiad z mamą chłopaka. Moje włosy zostawiam kręcone, takie jakie mam naturalnie. Na nogi wsuwam swoje szpilki pod kolor sukienki. Biorę swoją małą torebkę i pakuję potrzebne mi rzeczy.

Używam swoich perfum, sprzątam po sobie jeszcze, a gdy kończę Justin do mnie dzwoni.

- Hej mała, jestem już pod budynkiem, bierz swój cholernie seksowny tyłeczek, który dziś ostro wypieprzę i złaź na dół.

- Justin, przestań być taki romantyczny - parskam z sarkazmem, wychodząc ze swojego apartamentu i zamykam drzwi, wchodząc do windy.

- Kochanie, taka moja natura.

Chichoczę pod nosem, wychodząc z apartamentowca, a ze swojego auta wychodzi Justin ubrany w białą koszulę i jeansowe podarte spodnie. Cholera, jakbym była facetem zdecydowanie byłabym gejem dla niego. No i to zdanie nie ma kompletnie żadnego sensu.

- Cześć - mówi i całuje czule moje usta, a ja przejeżdżam dłońmi po jego klatce piersiowej schowaną pod materiałem koszuli. - Cholera to takie nie wygodne, ale mama mnie błagała.

- Bardzo dobrze, wyglądasz cholernie dobrze.

***

Siedzimy z Pattie, Jaxonem i Justinem w salonie ich mieszkania. Mieszkają skromnie, ale mama Justina widocznie ma gust, bo wszystko jest tak pięknie urządzone i zdecydowanie przytulne. Kobieta gotuje jak mistrz jakiegoś programu kulinarnego. Jestem wniebowzięta i z trzy razy wzięłam dokładkę. Nie oceniaj, kocham jeść, a jak to jest jeszcze zajebiste...

- North, więc dziękuję Ci, że mój kochany Justin zaczyna się w końcu słuchać - mówi kobieta, a ja uśmiecham się słodko.

- Nie ma za co, w sumie też się z tego cieszę. Bo jest jednym z najtrudniejszych ludzi na tym świecie.

- North - jęczy dziecinnie Justin, układając swoją dłoń na moim udzie, a jego palce zaczynają dziwnym "trafem" znajdować się pod materiałem mojej sukienki.

Na mojej twarzy od razu pojawia się jeden wielki burak. Gratulacje, Bieber dupku. Szczęście, że mój telefon wydaje z siebie dźwięk, oznaczający niski poziom baterii. Cholera nie wzięłam z domu ładowarki, a potrzebuję telefonu na później.

- Skarbie, masz taki sam telefon jak ja, mogę pożyczyć ładowarkę? - pytam, a Justin kiwa głową.

- Jest w szufladzie, w biurku.

Kiwam głową ze zrozumieniem i wchodzę do pokoju Justina. Normalny pokój nastolatka, ma nad łóżkiem w ładnej ramce nasze spólne zdjęcie sprzed czterech dni. Uśmiecham się lekko i zagryzam dolną wargę, podchodząc do biurka. Są cztery szuflady, a w której ładowarka? Tak, zagadka dla mnie.

W jednej szafce pieniądzę i prezerwatywy, na co przewracam oczami, w drugiej jakieś zeszyty, a w trzeciej.. bingo! Ładowarka! Biorę szybko kabel, a gdy chcę zamknąć szufladę coś z moim imieniem przyciąga moją uwagę. Ciekawość bierze wszystko, a ja wyciągam zeszyt, w której były różne kartki i otwieram go.

To co znajduję.. moje serce zamiera. To są listy od mojego adoratora, to są te same, które mam, znaczy nie do końca, tutaj są poskreślane słowa, kurwa mać.
Zasłaniam dłonią swoje usta, a do oczu napływają mi łzy. Czuję się okłamana, czuję się jak idiotka, ale mimo to dalej przeglądam to co jest w zeszycie. Czyli dlatego nie dostałam żadnej wiadomości od adoratora, bo nim jest Justin, który do cholery właśnie nim jest i jestem z nim związku.

- North wszystko w porządku? Znalazłaś kabel? - Pyta głos za mną, należący do Justina, ale gdy widzi co robię podbiega do mnie, zabierając zeszyt. - North.. cholera, kurwa..

Pozwalam łzom wypłynąć mi na policzki, a Justin próbuje złapać moje dłonie, ale ja go szybko odpycham.

- Nie chcę cię.. kurwa znać - mówię przez łzy i wybiegam z jego domu, nie zwracając uwagi jak żałośnie to wyglądało.

*

BOOM, Macie to na co chyba najbardziej czekaliście! :)
Jesteśmy bliżej końca Risky Love.

Przepraszam za nieobecność, ale są wakacje, a ja nie umiem się zabrać za to.

Komentujcie, gwiazdkujcie i piszcie swoje emocje na twitterze, wpisując w tweeta "Risky Love"!

Twitter: gomeznecessity

KOCHAM WAS

Risky LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz