Aut. NOTATKA POD ROZDZIAŁEM
Ferie Wiosenne. Tego właśnie mi potrzeba. Wolnego od szkoły. Minęły trzy tygodnie od mojej ostatniej rozmowy z Justinem. Trzy tygodnie od kiedy pozbyłam się tych liścików od adoratora. Już ich nie dostaję. Może to i dobrze. Przynajmniej problem sam się usunął.
Razem z May jedziemy za Los Angeles, gdzie znajduje się największe skupisko klubów na świecie. Tak naprawdę to jest jedno miejsce, ale wszystko jest podzielone na loże, lub tematykę. Jeśli masz ochotę na Pool Party, idziesz do strefy, gdzie znajduje się basen i wodny bar. Masz ochotę na zabawę w stylu Vegas? Strefa z kasynem i luksusowymi dodatkami na ciebie czeka.
Mimo mojego imprezowego nastroju coś zaćmiewa moje szczęście. Nie mówiłam May co do końca się stało. Powiedziałam, że ja i Justin po prostu nie odzywamy się do siebie bez powodu. Przesuwam palcami po folii na moim przedramieniu i czuję dziwne ukłucie w środku.
- Myślisz, że mogę zdjąć już tą folię? - pytam moją przyjaciółkę, a ona zerka tylko przez chwilę na mnie, ponieważ prowadzi. May to człowiek fobia na punkcie prowadzenia auta. Ja raczej jeżdżę jak doświadczony facet, który ma gdzieś tak naprawdę przepisy. Dlatego teraz nie prowadzę. Autostrady w LA są jednymi, na których można stracić kontrolę nad prędkością. Szczególnie jeśli się kocha sportowe auta, czyli tak jak ja.
- Nosisz już to cztery dni, o co ty się tak martwisz, to dawno już jest gotowe na pokazanie się całemu światu - chichocze moja przyjaciółka, a ja powoli zrywam folię z mojego przedramienia, ukazując mój nowy, pierwszy tatuaż. Róży.
- O co się martwię? - zaczynam, wpatrując się w różę na moim przedramieniu. - Ponieważ ten tatuaż jest dla mnie bardzo ważny. Coś trwało krótko, ale było intensywne i zależy mi na nim - przerywam, przełykając cicho ślinę. - Mam na myśli tatuaż.
- Oh, oczywiście North - parska May, właśnie wyjeżdżając z Los Angeles. - Wiem, że jest coś na rzeczy z Bieberem.
- Nic z nim nie jest na rzeczy, okej? - warczę, wiedząc, że moja przyjaciółka i tak ma racje. - Dogadywaliśmy się jakoś, ale to minęło. On minął. To zwykły palant. Nie chcę o nim rozmawiać.
- Mała, widzę, że coś się wydarzyło, a ty mi nie powiedziałaś - wzdycha czarnowłosa, zaciskając swoje wargi.
- Po prostu nie mam szczęścia w niczym - mruczę, wzruszając rozpaczliwie swoimi ramionami.
Na szczęście droga nie trwa tak długo i po trzydziestu minutach od LA jesteśmy na miejscu. Wszystko jest takie luksusowe, a ludzie są mniej więcej naszego wieku. Obsługa całego miejsca już szykuje się na wieczór, a ja uśmiecham się pod nosem. Wyciągam dwie walizki, moją i May, po czym stawiam je na ziemi. Zauważam, że moja przyjaciółka rozgląda się za pewnymi chłopakami. Chichoczę pod nosem.
- Tylko się nie zakochuj, May! -krzyczę, śmiejąc się pod nosem. Przyjaciółka odwraca się i pokazuje mi środkowy palec, zamykając swoje auto.
Pewnym krokiem wchodzimy do wypasionego hotelu, który pokrywa się bielą i złotem, a niektóre akcenty są kremowe. Podchodzimy do recepcjonistki za ladą. Kobieta wygląda na około trzydzieści lat. Schludnie ubrana, a jej koszula jest zapięta pod samą szyję.
- Rezerwacja na nazwisko Russo - mówi May, a kobieta zerka na komputer, wpisując jej nazwisko.
- Pani Russo, oraz pani Leithold? - pyta, a mi kiwamy głową. - Proszę dowód tożsamości.
Wyciągamy swoje dokumenty, a ona je szybko sprawdza, po czym wraca do swojej czynności.
- Witamy w Le Royaume Des Événements - mówi na siłę francuskim akcentem, ale jedynie co robi to kaleczy ten przepiękny język. - Impreza powitalna dziś o 21, proszę się podpisać na liście gości.
CZYTASZ
Risky Love
Fanfiction"Przy odrobinie szczęścia dasz mi szansę, jedyne czego chcę to miłość i romansu, chcę wszystko dać..chcę wszystko dać Tobie."