Dziś cały dzień spędzam z May. Nie rozmawiamy o Justinie, ona twierdzi, że on coś ukrywa i nie jest wobec mnie szczery. Nie mam podstaw, aby tak o nim myśleć. W sumie to mam, no bo jednak przeszłość nie mamy ciekawą. Ale dlaczego myślę o tym co było kiedyś? Teraz jest idealnie i wiem, że chcę, aby tak zostało. Ja i Justin jesteśmy naprawdę w dobrym miejscu i czasie, aby powoli się od nowa poznawać, a on stara się jak może.
Ja i Justin spotkaliśmy się kilka dni temu. Rzadko piszemy, ale to tylko dlatego, że zajmuje się swoim chorym bratem w szpitalu. Widzę, że Justin cierpi i ja też cierpię. Staram się go odciągnąć od rzeczywistości, ale tak się nie da, bo on do niej musi wrócić. Szkoda mi też Pattie, pracuje bardzo ciężko, bierze dodatkowe godziny. Oczywiście tyle razy proponowałam Justinowi pieniądze od siebie, a on i tak cały czas odmawia.
Gdy wracam do domu wzdycham ciężko i sprawdzam, czy mam jakieś wiadomości. Owszem - od mamy, May, Ryana, bo nie mógł dziś dodzwonić się do mojej przyjaciółki i jakiś od sieci, w której mam telefon. Zero od Justina, przez co zaczynam się martwić. Dzwonię do niego, ale on nie odbiera. Pewnie siedzi z Jaxonem.
Biorę szybki prysznic, ponieważ jestem zbyt zmęczona, aby nalewać sobie wody do wanny i siedzieć w niej godzinę. Przebieram się w zwykłą bokserkę i dresy do spania, po czym zmywam do końca makijaż, myję zęby i wiążę włosy w wysokiego kitka. Kompletnie inna osoba w lustrze, ale tak czuję się najwygodniej. Chociaż, gdyby ktoś, by mnie zobaczył w tym stanie teraz prawdopodobnie leżałabym już pod ziemią ze wstydu.
Zerkam na telefon i nie mogę wytrzymać, znów dzwonię do Justina, ale oczywiście nie odbiera. O tej godzinie na pewno już wyszedł od swojego brata ze szpitala. Klikam w białą chmurkę na zielonym tle i wybieram numer Justina, zaczynając pisać do niego wiadomość:
" Cholera jasna, Justin. Odezwij się, bo naprawdę się martwię i tęsknie za tobą, wiem, że ci ciężko, ale ignorowanie mnie nic ci nie da."
Przeczesuję palcami włosy i rozglądam się po pokoju, ciężko wzdychając. Jest mi tak szkoda Jaxona i Justina, bo maluch cierpi, a Justina boli jego cierpienie. Naprawdę chcę im pomóc, dlaczego Justin nie przyjmuje moich pieniędzy. Opadam na łóżko, a na moją twarz spada ostatnia wiadomość od mojego tajemniczego adoratora. Hmm, właśnie on też się nie odzywa. Nagle wpadam na pewien pomysł..
Zrobię anonimowy podarunek. Podrzucę kopertę z pieniędzmi mamie Justina do pracy i tym sposobem zdobędą pieniądze dla Jaxona. Jutro wypłacę potrzebną sumę pieniędzy i podaruję ją Pattie. To jeden z moich najlepszych pomysłów. Dziękuje mój kochany adoratorze...
Przeglądam jeszcze portale społecznościowe na swoim telefonie, odpisuję na ostatni sms May i próbuję ponownie skontaktować się z Justinem, ale znów tylko jedynie próba, bo nie odbiera. Nawet nie zauważam, a odpływam w kompletnie inny świat, bez problemów, bez smutku i z Justinem..
Z mojego cudownego snu wybudza mnie głośny dźwięk mojego telefonu, zerkam na godzinę, wskazuje 3 w nocy, sięgam po telefon i nie patrzę nawet na wyświetlacz tylko odbieram połączenie.
- Halo? - mamroczę w pół śnie, wtulając się w poduszkę.
Nie słyszę odpowiedzi, jedyny dźwięk to pociąganie nosem, a ja otwieram swoje powieki, odsuwając od siebie na chwilę komórkę, aby zobaczyć kto dzwoni. Zamieram, gdy widzę na wyświetlaczu "Justin".
- Justin? - szepczę, podnosząc się na łóżku, a on mruczy coś pod nosem. - Justin, co się dzieję?
- North, ja nie daję rady - mówi, a w jego tonie można było usłyszeć załamanie. - Nie daję rady..
- Co się stało.. czemu płaczesz?
- Ja nie wiem, Jaxon w szpitalu, moja mama jest na skraju, a ja siedzę nie wiem kurwa gdzie i ja wziąłem.. ja wziąłem to gówno, tak dużo, wylądowałem tutaj, nie wiem co się dzieję, North.
Moje serce z nerwów zaczyna bić szybciej. On jest kompletnie rozdarty, zagubiony... i do cholery naćpany. Nie mogę być nawet na niego zła, bo on cierpi, ale szkoda, że znajduje ulgę w takim świństwie. Nawet się nie zastanawiam tylko wsuwam na swoje stopy emu, które w sumie robią za kapcie i jakąś zwykłą bluzę.
- Gdzie jesteś? Wiesz, gdzie jesteś? - pytam, oblizując nerwowo swoje wargi.
- Na plaży, gdzieś niedaleko twoich rodziców, bo widzę bar rodziców Ryana - mówi, a po chwili wybucha płaczem, moje serce łamie się na kawałeczki. - Nie dam rady North, nie mogę wstać, nie mogę nic, j-ja chcę zniknąć..
- Justin, uspokój się proszę - mówię, już stojąc w windzie. - Jadę już po ciebie, okej? Nie ruszaj się stamtąd, mogę się rozłączyć?
Słyszę jak przełyka cicho ślinę i pociąga nosem. - Tak.
Rozłączam się i od razu wybiegam z apartamentowca, w którym mieszkam i wsiadam do samochodu, odjeżdżając z piskiem. Ulice Los Angeles nadal są trochę zapełnione, ale na szczęście po dziesięciu minutach jestem na miejscu. Wbiegam na plażę i szukam Justina. Cholera nie to wejście.
Na szczęście widzę bar rodziców Butlera, biegnę w jego stronę i nagle zauważam postać, ubraną w czarną bluzę i kapturem na głowie. Oczywiście, że to Justin, bo mogę zauważyć na jego prawej ręce tatuaże. Idę szybkim krokiem w jego stronę i wzdycham z ulgą, widząc, że nigdzie nie poszedł.
- Justin.. jestem już - dyszę, przeczesując palcami swoje włosy. Justin odwraca głowę. Mój Boże, jest cały zapłakany, mogę to nawet zauważyć przez tą otulającą nas ciemność. Chłopak nic nie mówi tylko wstaje i podchodzi do mnie, obejmując mnie w tali i wpija się namiętnie w moje usta, a ja odwzajemniam pocałunek, owijając ręce wokół twojej szyi.
- North, przepraszam - mówi, a ja wycieram kciukami jego łzy, ale zamiast mu pomóc na moich policzkach również się pojawiają, a Justin parzy mi intensywnie w oczy. - Ale też dziękuję, dziękuję, że jesteś, ja bym był martwy, gdyby nie ty, muszę ci coś powiedzieć, jestem naćpany, pijany, cokolwiek.. ale kocham Cię i chcę, żebyś wiedziała, że to tak naprawdę ja jestem twoim..
- Justin, cicho bądź - szepczę, widząc jaką trudność sprawia mu rozmowa ze mną. - Chodź, pojedziesz do mnie, położymy się razem, a rano zrobię ci coś na śniadanie, w porządku? - chłopak kiwa głową, a ja zaprowadzam go do auta, ciężko wzdychając.
Po kilkunastu minutach jesteśmy w moim apartamencie. Wchodzimy do sypialni, a Justin kładzie się na łóżku, nachylam się nad nim, a on już od razu zapada w sen. Jest naprawdę w ciężkim stanie. Rozbieram go jakoś do bokserek i sama zdejmuje buty oraz bluzę, kładąc się obok niego.
Zastanawiam się.. Co Justin chciał mi powiedzieć. Był pijany i pod wpływem narkotyków, więc na pewno coś by mamrotał, ale wyznał mi miłość, kocha mnie, a wiecie co jest najgorsze?
Że on jutro o tym zapomni, a ja coś czuję do niego i to coś bardzo mocnego.
-
Hej skarby, macie o to szesnasty rozdział. Jest on krótki to prawda, ale różni się troszkę od innych. Trochę się bawię waszymi emocjami, ale teraz będę się właśnie tak starać, aż do końca. W następnym rozdziale *spojler* dowiecie się więcej o tym ciemniejszym życiu Justina i sama North się o tym przekona! ;) Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał.
NIE ZAPOMNIJCIE GWIAZDKOWAĆ I KOMENTOWAĆ!
Zapraszam was również na Risky Love na blogspocie: http://riskylove-fanfiction.blogspot.com
Mój twitter: gomeznecessity (nie zapominajcie również pisać waszych emocji o rozdziale na twitterze, wpisujcie po prostu: Risky Love)
kocham was, wasza northgomez
CZYTASZ
Risky Love
Fanfiction"Przy odrobinie szczęścia dasz mi szansę, jedyne czego chcę to miłość i romansu, chcę wszystko dać..chcę wszystko dać Tobie."