rozdział ósmy

1.9K 157 20
                                    

Aut. Przeczytajcie notatkę na dole :) Bardzo was o to proszę!


Budzę się i rozglądam za Justinem, z którym zasnęłam. Marszczę brwi i podnoszę się na łokciach, aby się za nim rozglądnąć.

Poszedł sobie? Bez pożegnania?

Jednak słyszę z kuchni ciche stukanie ołówkiem o porcelanowy blat. Podnoszę się i odgarniam włosy do tyłu, wchodząc do pomieszczenia. Widzę Justina, który skupiony rysuje coś na kartce. Uśmiecham się pod nosem i nie mogę oderwać od niego wzroku. Jest taki przystojny. Włosy ma roztrzepane i nie ma koszulki, przez co widzę te jego pieprzone mięśnie.

Przez niego zapominam o moim adoratorze.

- Dzień dobry - mruczę, gdy mnie zauważa. - Co robisz?

- Coś dla ciebie - odpowiada mi z lekkim uśmiechem i pokazuje mi to co narysował na kartce. - Twój tatuaż - dodaje.

Chwytam od niego kartkę i nie wierzę, że ten chłopak ma aż taki talent. Na kartce znajduje się rysunek róży, który jest idealnie dopracowany. Każdy detal jest przemyślany, najmniejszy szczegół.

- Nie spałem całą noc - mówi, a ja nadal wpatruję się w szkic mojego przyszłego tatuażu. - Myślałem o różnych rzeczach, aż w końcu przypomniałem sobie, że muszę zaprojektować ci tatuaż.

- Jest piękny, chciałabym go zrobić na przedramieniu - mamroczę, uśmiechając się do Justina i siadam obok niego.

- No, ale tatuaż nie może nic nie znaczyć, sama rozumiesz - przeczesuje palcami włosy i nie odrywa ode mnie wzroku. - Róża to znak nadziei, a ty jesteś taką nadzieją - wzdycha, a ja nie wiem co do końca chce mi powiedzieć.

- Czekaj kogo jestem nadzieją? - pytam, próbując wyglądać na obojętną.

- Nieważne - wzrusza ramionami i wstaje od stołku, a ja nie mam zamiaru naciskać, bo wiem jaki Justin ma zmienny humor.

- Masz jakiegoś fajnego tatuażystę? No wiesz, masz dużo tatuaży..

- Tak, mój znajomy robi i jest w tym zajebisty, a bierze mało kasy, dam ci na niego namiary - mówi i na kartce zapisuje numer tatuażysty. - Muszę już iść, North.

- Jasne rozumiem, dziękuje jeszcze raz, że mi pomogłeś - szepczę, przygryzając swoją dolną wargę i opieram się tyłkiem o wyspę kuchenną.

- Nie masz mi za co dziękować, zrobiłem to, bo po prostu chciałem i jestem tobie to winien - wzdycha, zakładając swoją koszulkę. - Pierwszy raz spałem tak normalnie z jakąś dziewczyną.

Marszczę brwi i nie do końca rozumiem co ma na myśli. Nie pytam, bo chyba nie chcę wiedzieć.

- I powiem ci, że takie przytulanie się do ciebie jest całkiem przyjemne - mówi, posyłając mi delikatny uśmiech i podchodzi do mnie bliżej. - Dziękuje ci, że mimo wszystkiego co ci zrobiłem nie odpychasz mnie.

- Chyba każdy zasługuję na drugą szansę - szepczę, patrząc mu prosto w oczy.

Tak jest North. Kontakt wzrokowy to twoja słabość, a teraz jesteś w tym naprawdę dobra.

- Ja nie. Nic o mnie nie wiesz - mruczy, opierając dłonie na moich biodrach. - Jestem chorym debilem, pojebany na milion sposobów, ale ty sprawiasz, że czuję się normalnie.

Co on mówi? Przecież on jest normalny. Nie jest jakiś upośledzony, czy coś..

- Justin chyba za surowo się oceniasz - wzdycham, kręcąc głową.

Risky LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz