rozdział dziewiąty

1.9K 132 15
                                    

Aut. jak zwykle czytajcie notatkę pod rozdziałem :)


Wchodzę do szkoły i zaciskam wargi, nie wiedząc gdzie mam się udać. May jeszcze nie wraca od dziadków co jest kolejnym przytłaczającym problemem dla mnie. Czuję się strasznie, zostałam oszukana przez chłopaka, którego naprawdę zaczęłam lubić. Zauważam Kimberly, która patrzy na mnie z rozbawieniem. Siedzi sama na ławce, bo ma tak wielkie i obleśne dupsko, że już nikt więcej się nie zmieści. Oh, czekam na ten dzień, gdy będę mogła zatańczyć na twoim pogrzebie, suko.

Czy to było wredne? W sumie nie obchodzi mnie to. Obchodzi mnie bardziej to co robię ze swoim życiem. Jestem tak łatwowierna. Na początku dałam się zdradzić, później zauroczyłam się w chłopaku, który był jakiś czas przy mnie, a na końcu okazało się, że po prostu on się mną bawi. Czy ja wyglądam jak zabawka? jak pieprzona lalka? Dlaczego każdy musi się mną bawić, nawet mój adorator. On po prostu kocha doprowadzać mnie do szału, a ja jak głupia upadam dla niego. Dlatego z tym koniec, od tego momentu przestaję żyć dla mojego adoratora.

Zanim zdążam się rozpłakać podchodzi do mnie Nat. Zajebiście, tylko ciebie w moim życiu brakowało. Trzyma białe róże. Czy to jest żart? Czy on robi sobie ze mnie żarty. Wczoraj dostałam taki sam, więc albo daje mi jakiś znak, albo jestem dla niego kolejną nadzieją. Czy ja wyglądam jak ktoś kto daje nadzieje? Chyba raczej ubaw.

- North - zaczyna, wciągając powietrze i daje mi bukiet róż. - Wiem, że cię zraniłem, ale niczego tak nie żałuję, tak bardzo chciałbym być teraz przy tobie.

- Cóż, niestety są sprawy, których nie da się naprawić i obietnice, których już się nie spełni. Przykro mi Nat.

- North, ja naprawdę chcę być z tobą, zrobiłem dużo złych rzeczy, nie doceniałem cię, wiem - mówi, a ja patrzę mu w oczy. - Jesteś wszystkim czego pragnę, rozpalasz moje serce, tracę zmysły przy tobie, tak bardzo kocham, gdy się uśmiechasz, tak bardzo kocham jak jesteś szczęśliwa i kocham to, że ja niedawno sprawiałem, że byłaś.

Przez te jego czułe słówka i brytyjski akcent prawie mu wybaczam. Jestem słaba, a jego słowa przypominają mi coś przez co tracę cały czas głowę. Mam dość jej tracenia, chcę ją trzymać na karku i myśleć racjonalnie. Jestem silna i nie dam się znów obałamucić Natowi, może się zmienia, może chce się zmienić dla mnie, ale ja nie dam mu tej szansy.

- Przykro mi Nat, zrobiłeś zbyt dużo krzywdy mi, a ja byłam po prostu głupia i zapatrzona w ciebie - wzdycham, zaciskając łodygi w dłoniach. - Niestety nie zasługujesz na kolejną szansę, nieważne co byś zrobił. Nie potrafiłabym się nawet z tobą przyjaźnić. Dziękuje za kwiaty, ale mam już takie.

- Wiem.

- Wiesz?

- Oh.. znaczy, no raczej nowe mieszkanie, a to twoje ulubione kwiaty, ale te są po prostu w ramach przeprosin, przyjmij je - mówi.

- W porządku - mruczę z lekkim zdezorientowaniem. Nie mam zamiaru trzymać tych kwiatów, więc robię dobry uczynek i wręczam je woźnym.

Czuję się tak źle, mam ochotę na wszystkich krzyczeć. Nat miło zrobił, ale myśli, że przekupi mnie gadką i kwiatami. On mnie zranił. Dlaczego żaden facet nie może być choć tak inteligentny, aby rozumieć, gdy przesadza, albo, gdy naprawdę kogoś rani. Jeśli mowa o ranieniu, przeżyłam Nata, ale nadal mnie boli to co zrobił Justin. Niby znam go krócej z tej lepszej strony, ale przy nim czułam się inaczej. Dla niego to była pieprzona zabawa. Jak mogłam stwierdzić, że on się zmienił? Ludzie się nigdy nie zmienią. Jedynie co to ukrywają tym kim naprawdę są.

Risky LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz