Rozdział Dziewiętnasty.

1.5K 127 21
                                    

Z powodu mojej długiej nieobecności przeczytajcie notatkę na dole.

Od całego zdarzenia minęły trzy tygodnie. Justin kilka razy próbował się ze mną skontaktować, ale ja okazywałam przez ten czas wrogą postawę. Myślcie co chcecie, że o to się zdenerwowałam. Mój adorator/Justin wysyłał mi listy przez dłuższy czas. Jeszcze wtedy, gdy Bieber robił sobie ze mnie żarty, poznałam go, opowiedziałam o nim, a on robił ze mnie idiotkę. Czuję się ohydnie.

Tydzień po całej aferze wyjechałam do Grand Praire, czyli do mojej rodzinnej wsi w Teksasie. Mamy wolne od szkoły, więc wyjazd z Los Angeles był najlepszym pomysłem. Z dala od Justina, z dala od tego wszystkiego. Najgorsze w życiu jest to, gdy trafisz zaufanie do osoby, która jako jedyna sprawiła, że potrafiłaś się przed nią otworzyć..


Siedzę z May u moich dziadków w ogródku. Nie dostała pieniędzy od rodziców na wyjazd do Miami, gdzie wyjechała połowa szkoły, w tym Justin. Cholera, North przestań o nim myśleć! W każdym bądź razie został jej wyjazd do Teksasu, więc postanowiła zabrać się ze mną. Uwierzcie, wolałabym być w Miami, ale ja, alkohol i cała sytuacja nie chodzi w parze.

- North, nie lubię jak jesteś tak cicho, dwa tygodnie z udawanym entuzjazmem jest gówniany - burczy moja przyjaciółka, przewracając oczami.

- Daj mi spokój - mówię, a widząc jak czarnowłosa chce coś powiedzieć, uciszam ją kolejnym zdaniem - Nie, nie chodzi mi o to, że Justina tu nie ma. Tylko o to, że on do cholery był i mam to gówno wytatuowane na przedramieniu, które mi o nim przypomina!

- Naprawdę? Nie boli cię to, że znów związał się z Kimberly?

To już za wiele. Nie, to nie jest prawda.

- Co?

- Nie wiesz? Ta idiotka wrzuciła ich zdjęcie na instagrama po seksie.. Nie widziałaś? - pyta ze skruchą, zauważając, że to co powiedziała było strzałem w totalne dno. Mimo jej rozumu i tak pokazuje mi zdjęcie z tą głupią szmatą.

Łamie mi się serce.

Niedawno on leżał tak przy mnie i spał. Całował. Przytulał. No i kłamał. Mimo to, to nie jest teraz ważne. On tam leży obok niej, tak jak leżał przy mnie i to jest chyba gorsze uczucie, niż to, że mnie tak długo okłamywał.

Kręcę do siebie głową, oddając May telefon i podniosłam się, poprawiając spodenki i zacisnęłam usta, wymijając przyjaciółkę. Nie wiem nawet jaki jest mój plan zostawienia przyjaciółki w ogródku dziadków, ale zdecydowanie nie chce, aby widziała jak naprawdę przeżywam rozstanie z Justinem.

Może naprawdę cierpię, że go tutaj nie ma? Że nie walczył o mnie w ten sposób jaki ja oczekiwałam od niego? Zbyt często oczekuję od ludzi, czegoś.. czego nie potrafią od siebie dać.

Widząc, że May rozmawia z kimś przez telefon, wchodzę do kuchni i posyłam mojej babci wymuszony uśmiech, widząc, że upiekła ciasto. Kroi mi i Russo kawałek, a ja biorę dwa talerzyki, wracając do ogrodu i podałam przyjaciółce ciasto.

- Hmm, chyba jednak cieszę się, że rodzice nie przysłali mi tej kasy - chichocze dziewczyna, a przez jej tekst również promienieje ode mnie nutka rozbawienia i nagle nasza rozmowa staje się przyjemniejsza.


Wieczorem siedzimy w pokoju gościnnym, oglądając jakiś nudny film o miłości. Czasem się zastanawiam czy May ma chociaż trochę wyczucia i rozumu.

Oczywiście, że nie.

Jem swoją ulubioną potrawę, którą przyrządziła nam moja cudowna babcia, jest to tortilla z przepysznym sosem i mięsem, a w tym ostre warzywa. W sumie dzień nie był aż tak zły. Może ta informacja o Kimberly i Justinie była.. dość przykra. Reszta była fajna.

Nasz nudny seans przerywa (na szczęście) moja babcia.

- Kochanie, ktoś na dole czeka na ciebie, powinnaś zejść - oznajmia, a ja marszczę brwi. Do mnie? Zerkam na May, a ona wzrusza ramionami, wracając wzrokiem na ekran telewizora. Od kiedy moją ciekawską przyjaciółkę interesuje jakiś film, niż to kto do mnie przyszedł.

Kręcę szybko głową i spojrzałam na moją babcię.

- Jasne, za minutkę zejdę.

Gdy kobieta wychodzi od razu wstaję i spoglądam ostatni raz na May, marszcząc ponownie brwi, zdezorientowana jej dziwnym zachowaniem. Zakładam na siebie bluzę i poprawiam koka, który miałam na czubku głowy, a na nogi wsuwam trampki. Zbiegam na dół i wychodzę z domu, nie widząc nic oprócz uroku deszczowego wieczoru w Grand Praire.

Jednak po chwili widzę osobę w bluzie, która trzyma w jej kieszeni swoje dłonie. Poprawiam dłonią swój kaptur od bluzy, a osoba, która idzie w moim kierunku robi na odwrót, ponieważ go zdejmuje.

Zamieram, widząc postać..

Postać, którą jest Justin..


__________

O mój Boże. Po wielu namysłach i próbach napisałam nowy rozdział Risky Love. Stwierdziłam, że za bardzo poświęciłam swój czas na to fanfiction, nie powinnam była go rzucać z powodu mojego lenistwa. Teraz postaram się częściej pisać rozdziały, aby wam to wynagrodzić. Zastanawiam się również nad pisaniem drugiej części, która rozpocznie się nagłą zmianą, która będzie spowodowana przeszłością Justina, ale to na razie przyszłe plany.

Jak wam się podoba taki zbieg wydarzeń?

Komentujcie i gwiazdkujcie, bo jak wiecie daje mi to motywację, a teraz potrzebuję jej najbardziej.


Dziękuje!

twitter: - gomeznecessity


Risky LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz