Harry i Edward nigdy nie dogadywali się dobrze, może tylko jak byli mniejsi, ale bardziej tutaj swoją winę posiadał ten starszy. To właśnie on zazwyczaj dokuczał swojemu bratu, zabierał mu rzeczy, kłamał, a nawet kiedyś go pobił. Harry zazwyczaj wszystko zabierał na siebie i czasem kłamał, że to był jego wina, tak aby Edward uniknął dużej kary.
Ale to Edward w stadzie był nazywany zdrajcą, a przynajmniej na zamku.
I to było odpowiednie przezwisko dla niego. Był nim, ale nadal żył i funkcjonował w stadzie i to jeszcze w zamku. Anne znała całą prawdę o swoim synu, poddani i reszta rodzeństwa już nie. Może nawet lepiej, choć z tym drugim można było nieźle się pofatygować. Harry mógłby być w stanie zacząć zrzucać winę na siebie, chociaż nie lubił swojego brata... i tak by to zrobił. Taki już miał charakter, był zbyt dobry.
- A kto tutaj idzie? - Harry spiął się, kiedy zauważył swojego brata, ubranego jak zwykle na czarno.
- Coś się stało, Eddie? - zapytał, unosząc na niego niepokojący wzrok.
- Ile razy mam ci powtarzać. Nie jestem Eddie, tylko Edward. Czego nie rozumiesz, smarkaczu?
- Przepraszam, po pro-
- Dobra, dobra już się nie tłumacz - mruknął, podchodząc do niego jeszcze bliżej. - Co ci matka nagadała?
- Nic. Przynajmniej nic, co powinno cię interesować - uśmiechnął się pod nosem, rzadko kiedy przeciwstawiał mu się.
W tym wypadku wolał uniknąć kłótni z nim. Edward był rządny władzy i pragnął ją już od samego dzieciństwa. Harry za to myślał, że zostanie Luną innego państwa albo będzie jeszcze przyszłą Luną po śmierci Edwarda. Ten walczył w królewskiej armii i mógł w każdej chwili wyjechać na pomoc innemu królestwu i zginąć.
Za dużo liczył. To on miał zostać Luną... za miesiąc i sześć dni.
- Od kiedy ty jesteś taki pyskaty? - zapytał, na co Harry lekko wzruszył ramionami, a później uciekł od niego wzrokiem. - Gadaj, męsko omego, która jak przypomnę... nic nie osiągnie, co nagadała ci matka!?
- Osiągnę więcej niż ty, pomimo, że jestem dla ciebie tylko męską omegą!
- Nie żartuj, a przynajmniej nie porównuj omegi do alfy. Oszalałeś? No tak. Nie wiem jakim cudem matka urodziła taką pizdę jak ty.
- Jakbyś nie wiedział, męskie omegi są normalnością - wywrócił oczyma, starając się go ominąć i w spokoju udać się do Nialla. - Mógłbyś mnie przepuścić? - zapytał grzecznie, po tym jak ten zaczął go blokować.
Zrobił to, po prostu przesunął się w bok. Harry zadowolony z siebie ruszył w stronę Nialla, ale nagle. Edward pociągnął go za rękaw i przyciągnął do siebie, a później zaciągnął pod ścianę. Jego brat był silny, zbyt silny jak na jego, dlatego jego dotyk zawsze bolał z podwójną siłą, ale tego nie chciał pokazywać.
Nie chciał pokazać mu, że jest pizdą.
- Gadaj co ta matka ci naopowiadała! - powiedział przez zęby, marszcząc do tego brwi. - Masz mi powiedzieć, bo wiesz, że nigdy nie odpuszczam.
- Będę Luną! Zadowolony? - zacisnął oczy, a później spojrzał na niego przerażony, kiedy odczuł mniejszy nacisk.
- Co ty powiedziałeś?
- Będę Luną i razem z... um, Louisem będę rządzić naszym królestwem - po chwili pożałował swoich słów.
W dodatku lekko zapomniał jego imienia, jednak po wypowiedzeniu go... jego strach i obawy przed przejęciem władzy wróciły. Zapomniał o tym, a miał jeszcze trochę czasu na przemyślenie tego i oswojenie się z tym. Chciał zrobić to później, ale jego obawy wróciły.
CZYTASZ
Coronation → larry
FanfictionKsiąże Harry miał świadomość, że prędzej czy później zostanie oddany obcej alfie, za którą będzie musiał wyjść, połączyć się i wspólnie z nią rządzić królestwem. Nie sądził jednak, że te bardzo poważne i odpowiedzialne zadanie nastąpi tak szybko, ja...