Przytulił się do Jay i wstał. Musiał odświeżyć swój umysł, potrzebował rozmowy z inną osobą niż jego mama. Po tym poczuł jak wielki ciężar spada z jego serca, w końcu ochłonął i rozwiązał wiele nierozstrzygniętych myśli. Cieszył się, że zrobił to akurat w wigilię. Pożegnał się z nią i wyszedł. O szczeniaki był spokojny, Louis bawił się z nimi w ich sypialni, a on mógł wyjść i zająć się sobą. Zdecydowanie na to zasłużył, mimo że urodziny obchodził jego mąż. Omegi potrzebowały więcej relaksu i spokoju, bo to głównie one zajmowały się czasem niespornymi szczeniakami.
Nie mógł się doczekać, bo miała być to ich pierwsza wigilia ze wszystkimi. W ich zamku byli wszyscy. Rodzina Louisa, Gemma z rodziną swojego męża, nawet rodzice Nialla (chociaż to było normalnością), ale również i Zayna, a dodatkowo ich mała Thira i Wilhelm.
Wiedział, że będą to niezapomniane święta.
Poprawił swoją koszulę w lusterku, a następnie udał się do części Nialla i Zayna. Dobrze wiedział, że jego blondyn będzie sam. Malik miał udać się do Louisa i pomóc mu z szczeniakami. Co dwie alfy to nie jedna, śmiał się Niall. Coś w tym było, Louis czasem nawet nie potrafił poradzić sobie z Wilhelm, który nie chciał założyć kapci.
Wszedł bez pukania i od razu zauażył czytającego Nialla, który leżał na kanapie. Śmieszny widok, ale z drugiej strony całkowicie normalny. To był cały Niall, który mógł leniuchować cały czas.
- Cześć! - krzyknął, strasząc swojego doradce. - Jakbyś widział swoją minę!
- No cześć - mruknął, podnosząc się. - Wykorzystujesz to?
- Tak - puścił mu oczko, kierując się w stronę kanapy. - Cieszysz się, że dzisiaj jest wigilia?
- Kocham święta, więc tak. Właśnie czytam świąteczną książkę! - uniósł w górę czytaną lekturę. - Jest niezła i ciekawa - uśmiechnął się pod nosem. - A ty jak się czujesz?
- Znakomicie. Jestem szczęśliwy i już nie mogę się doczekać.
- I mówi to ten sam Harry co prawie rok temu? - spojrzał na niego z góry, śmiejąc się. Młodszy na to ochoczo pokiwał głową. - Niewierzę.
- To uwierz - zaśmiał się głośno.
- Świetna rada, Tomlinson.
Harry aż poczuł dumę i kolejną falę powodu do śmiechu. Humor w ostatnich dniach nieźle dopysywał. Był z tego dumny i napawdę cieszył się, że nikt ani nic nie rujnowało go. Po czasie tez zrozumiał, że wcześniejsze humory w ciąży były spowodowane Edwardem.
Chwilę później Niall wstał i odłożył książkę do bibloteczki. Podszedł do kolejnej szafy i wyciągnął z niej naprawdę spory prezent, a przy tym uśmiechał się tak, jakby zobaczył kilka sztabek złota.
- Z racji, że są święta, a tak szczerze... nie chce mi się czekać do wieczora - zaśmiał się, podchodząc do Luny. - To jest dla was prezent, dokładnie dla całej waszej rodzinki - wystawił pakunek przed siebie.
- O matko! Dziękuje, Niall. Jest ogromny.
- Postarałem się - stanął dumnie, śmiejąc się. - Otwórz go!
Nie protestował, bo ciekawość zaczęła zżerać go od środka. Wyciągnął wszystko od razu, bo w torbie głównie znajdowąły sie rzeczy metarałowe. Wyciągnął i zobaczył, że każdy materiał zlał się z sobą... to jeszcze bardziej go zaciekawiło.
- Oto piżamki dla każdego z was - zaśmiał się z wielkim uśmiechem, patrząc na reakcję Harrego.
- Są śliczne, naprawdę. Urocze, świąteczne piżamki! - jego zielone oczy zabłyszczały, a usta zamieniły się w banana. - Dziękuje, przyjacielu. Jesteś najlepszy, wiesz?
CZYTASZ
Coronation → larry
FanfictionKsiąże Harry miał świadomość, że prędzej czy później zostanie oddany obcej alfie, za którą będzie musiał wyjść, połączyć się i wspólnie z nią rządzić królestwem. Nie sądził jednak, że te bardzo poważne i odpowiedzialne zadanie nastąpi tak szybko, ja...