- Harry! Wstawaj już! Twój gość za chwilkę przybędzie do zamku - zbudził go głos jego siostry.
Nie ruszył się.
Poczuł jak ta zaczyna go szturchać, nadal bez skutku. Wieczorem mógł zasnąć, więc spać poszedł naprawdę późno. To właśnie dzisiaj miał spotkać się z Louisem i porozmawiać z nim w cztery oczy, bo na ich pierwszym spotkaniu nie zamienił z nim żadnego zdania, przez co stresował się jeszcze bardziej.
- Harry, proszę cię. Nie możesz się spóźnić, to bardzo ważny dla ciebie dzień - westchnęła, a ten dopiero zaznał dla niej litości.
Otworzył oczy i sennie spojrzał na Gemmę, przetarł je, a ta pozbyła się z niego kołdry. Wywrócił oczyma i zatrząsnął się z zimna, przez co od razu stanął na równe nogi. Wyprostował się, a później dołączył do chichotu razem z siostrą.
- Dziękuję za litość. Masz jakieś piętnaście minut na przygotowanie się, więc powodzenia życzę - i tymi słowami nagle zostawiła go samego.
- No to świetnie - mruknął już do siebie, kręcąc głową.
Od razu ruszył w kierunku toalety. Tam szybko umył zęby, uczesał się i przemył twarz. Następnie wrócił do swojej komnaty i udał się do szafy. Wyciągnął z niej swój odświętny stój, stwierdził, że wypadałoby ubrać się trochę ładniej. Zazwyczaj chodził w bardziej luźniejszych, ale nadal królewskich ubraniach.
Włożył to siebie i stanął przed lustrem. Lekko uśmiechnął się i jeszcze dłonią poprawił włosy. Podobał się sobie, uważał, że wyglądał naprawdę ładnie i elegancko. W teorii nie stresował się zbytnio tym co zaraz się wydarzy, ale kiedy tylko zastygł na chwilę w myślach... poczuł ból brzucha. Westchnął i zabrał kilka głębokich wdechów, najgorsze było to, że powinien już wyjść i udać się w stronę wejścia. To on musiał przywitać się z Louisem i przedstawić mu swoich rodziców i rodzeństwo, w tym niestety Edwarda. Tego też najbardziej się obawiał.
Wyszedł na korytarz i od razu upewnił się, że jest na nim sam. Wołał uniknąć kontaktu z Edwardem.
- Idziesz przywitać swojego mężulka? - od razu rozpoznał ten śmiech. - Będziesz mnie ignorować, braciszku? - i już miał ochotę coś mu zrobić.
Dodatkowo jego siniak pod okiem nadal się nie zagoił, ba było to normalne. Rany u omeg goiły się dłużej niż u alf. Plusem tego było to, że nie było go aż tak dobrze widać, stosował odpowiednie kremy codziennie, które nieco przyśpieszyły się gojenie.
- Śpieszę się, Edward.
- No tak. Louis zapewne na ciebie czeka... i on ma zostać królem? Niech matka sobie to daruje, ile on ma lat? Szesnaście jak ty? - zaśmiał się, a Harry zatrzymał się i spojrzał na niego.
- Tak ma zostać królem, a lat ma prawie dwadzieścia. Coś jeszcze? Bo naprawdę muszę iść - westchnął, spuszczając wzrok z brata.
- Mnie matka chciała wydać za czternastolatkę - wzruszył ramionami, wyskakując nagle. Harry dokładnie wiedział jak to wyglądało i jak to się skończyło. - Ale ile to lat temu było... z pięć lub sześć?
- Nie musisz mi tego przypominać. Było to okropne - aż się zatrząsnął i szybko odszedł, rzucając mu zabójcze spojrzenie.
Przyśpieszył i spojrzał za siebie, Edward stał w miejscu. Pokiwał głową i zacisnął zęby, a następnie udał się w stronę wejścia do zamku. Stresował się, ale starał się tego nie pokazywać, obawiał się całego spotkania, jednak wiedział, że prędzej czy później przyzwyczai się do niego.
Przymknął oczy i przełknął ślinę. Był prawie na miejscu, chwilę wcześniej dostrzegł swoich rodziców i Gemmę. Oni dodali mu większej pewności siebie, a później został zatrzymany, a bardziej odepchnięty od innego ciała.
CZYTASZ
Coronation → larry
FanfictionKsiąże Harry miał świadomość, że prędzej czy później zostanie oddany obcej alfie, za którą będzie musiał wyjść, połączyć się i wspólnie z nią rządzić królestwem. Nie sądził jednak, że te bardzo poważne i odpowiedzialne zadanie nastąpi tak szybko, ja...