Nastał kolejny tydzień, już w tym tygodniu rozpoczynali swoje przygotowania do przejęcia władzy. Harry nieco się stresował swoimi zajęciami, ale pocieszał go fakt, że były one prowadzone przez jego mamę. Nie powinno go to dziwić, w końcu ta była Luną.
Louis za to podszedł do nich z dużą odpowiedzialnością i skupieniem. Anne cieszył fakt, że ten bardzo dobrze przygotowuje się do swojej nowej roli. Już po pierwszych zajęciach Mike opowiedział jej o wszystkim, a ta rozmarzyła się i cieszyła się z swojego wyboru. Louis był idealną alfą do rządzenia królestwem, a w dodatku idealną alfą dla swojej omegi.
Cieszyła się, że trafiła w dziesiątkę.
Ku zaskoczeniu Anne, Harry już na drugich zajęciach pokazał swoją dojrzałość i powagę. To ją cieszyło, nie sądziła, że jego zamiana nastąpi tak szybko. Miała mieszane uczucia co do niego, wiedziała, że ten czasami zachowuje się jak mały szczeniak, przez co czasami nie potrafił się skupić. Na zajęciach pokazał, że potrafi i chce dobrze przygotować się do swojej roli.
- Chcesz się mi o coś zapytać?
- Nie. Po tej lekcji dowiedziałem się dużo i przemyślę to co mi dzisiaj powiedziałaś - uśmiechnął się lekko, a Anne dumnie pokiwała głową.
- Czego dzisiaj się nauczyłeś? - zapytała, chcąc usłyszeć od niego puentę zajęć.
- Nie mogę nikogo udawać, muszę być sobą i robić to co podpowiada mi serce, to główne zasady bycia najlepszą Luną - podsumował z jednym krótkim zdaniu.
- Świetnie, Harry. Na kolejnych zajęciach opowiem ci o papierkowej robocie, te zajęcia będą się ciągnąć przez kilka kolejnych godzin, więc się przygotuj. Te do tej pory były bardzo luźne, od kolejnych zacznie się zabawa.
- Jasne, podejdę do tego z dojrzałością - skinął głową, wstając. - Czyli mogę już iść?
- Jak najbardziej. Teraz ja muszę usiąść do swoich papierków. Mam teraz dwa razy więcej roboty, w połowie nawet pełnie rolę twojego taty - westchnęła.
- Pomógłbym ci, ale nie mogę - spuścił wzrok, czując lekką falę smutku z powodu ojca. - Pójdę już. Powodzenia i jak coś to wołaj.
Starsza omega na to uśmiechnęła się i spuściła wzrok na stos kartek. Harry za to wolnym krokiem udał się w stronę drzwi. Jeszcze przed wyjściem odwrócił się i spojrzał na mamę, posmutniała. To była wina wątku z ojcem. Westchnął ciężką i nacisnął klamkę, wychodząc. Sam nie chciał się smucić, nie mógł tego robić. Musiał być silny i nie poddać się, bo wiedział, że jego tata jest z niego bardzo dumny.
Wiedział to, bo w ostatnich dniach życia Desmonda powtarzał mu to codziennie.
- Jak po zajęciach? - podskoczył na głos Louisa, przestraszył się, ale szybko poczuł jego przyjemny zapach, a na twarzy zagościł uśmiech. - Nie chciałem cię wystraszyć.
- Jest dobrze, byłem zamyślony - zaśmiał się, domykając drzwi, których nie zamknął. - A na zajęciach było miło i dzisiaj się bardzo dużo nauczyłem. A ty?
- Po staremu, pełne skupienie. Wkładam w te zajęcia całe serce, chcę być najlepszym władcą i dobrą alfą.
- W takim razie się cieszę. Bałem się, że te zajęcia będą katastrofą, ale są bardzo przyjemne i po kilku nie mam aż takich dużych obaw przed zajęciem tronu - uśmiechnął się, przybliżając się bliżej Louisa. - Ale to nie znaczy, że się nie boję.
- Rozumiem cię bardzo dobrze - pokiwał głową, spoglądając na młodszego. - Chciałbyś wybrać się na spacer? - zaproponował, a Harry złączył ich wzrok.
CZYTASZ
Coronation → larry
FanficKsiąże Harry miał świadomość, że prędzej czy później zostanie oddany obcej alfie, za którą będzie musiał wyjść, połączyć się i wspólnie z nią rządzić królestwem. Nie sądził jednak, że te bardzo poważne i odpowiedzialne zadanie nastąpi tak szybko, ja...