Zagrożenie utrzymywało się aż do końca maja. Jedno spotkanie nie wystarczyło, król Irlandii był zdecydowany i nie chciał odpuścić, do takiego stopnia, że Harry musiał dołączyć do Louisa. Wtedy też pierwszy raz zostawili małą Thirę samą z babcią na cały dzień, była to dosyć trudna decyzja, jednak nie mieli żadnego wyboru.
Bezpieczeństwo zamku i całego królestwa również było ważne.
Na jednym z samotnych spotkań Louis dowiedział czegoś co bardzo go zezłościło. Król Irlandii pokazał mu list, który otrzymał. Ten trochę się zdziwił, bo podobno atak miał być pod wpływem emocji i informacji, które znalazły się w liście, które dla Louisa były kompletną bzdurą.
Nie mógł uwierzyć w to co czytał, była to jakaś tania bajeczka o jego królestwie. List był napisany w formie manipulacji, wszystko było napisane idealnie, tak, aby władcy Irlandii nagle znienawidzili królestwo Wielkiej Brytanii. Dlaczego? Bo ponoć byli zdrajcami. Nonsens. W dodatku na końcu listu widniał skrót: W.B.MW.B.M - Wilhelm Brian Morton.
Najprostsza układanka, którą rozwiązał Louis. Oczywiście wyparł się wszystkiego co przeczytał, nic się nie zgadzało... oprócz danych. Był w szoku, że ktoś, a bardziej Edward postanowił zrobić im coś takiego. W najgorszym wypadku mógł ich zabić, wojna pisała różne scenariusze.
Początek czerwca przyniósł im dobre wieści. Irlandia wycofała swoje wojsko, a król odpuścił, informując, że chce z Louisem połączyć siły, aby schwytać anonimowego nadawcę. Król Irlandii chciał go skazać, bo jak stwierdził, ucierała przez niego gospodarka królestwa.
Jakby to było najważniejsze... to było zdanie Louisa.
- Pójdziemy do sierocińca? - zapytał Harry, wchodząc do pokoju i widząc leżącego na łóżku Louisa z Thirą. - Wszystko w miarę wróciło do normy, chciałbym zobaczyć, jak trzymają się szczeniaki, a najbardziej Wilhelm.
- Jeśli chcesz. Chociaż sam bym się przeszedł - uniósł głowę, poprawiając niemowlaka. - Pójdziemy z Thirą?
- Jak ją nakarmię podrzucimy ją mamie, będziemy mieć wtedy jakieś trzy godziny na odwiedziny, wrócimy jeszcze przed kolejnym karmieniem - wytłumaczył, podchodząc do łóżka. - Nie mam ochoty się stresować, mieszkańcy kochają wtykać swój nos do jej wózka.
- Teraz jest większa, więc nie powinna się tak bać-
- Ma skończone trzy miesiące - westchnął. - Nie, zostawmy ją z mamą. Tak będzie lepiej dla nas i dla niej, Wilhelm z czasem ją pozna.
- Musimy zacząć myśleć nad adopcją - pokiwał głową Louis, głaskając plecki swojej córeczki. - Wrzesień, tak?
- Thira będzie mieć już pół roczku, więc wydaje mi się, że będzie to odpowiednia decyzja.
- Czyli zostaje, jednak wiemy, że otrzymamy go gdzieś na początku października - stwierdziła alfa, czując jak Thira zaczyna się wiercić. - Chyba zaraz zacznie płakać.
- Może tak będzie lepiej, Thira będzie nieco większa - wzruszył ramionami, a po tym usłyszał płacz. - Miałeś rację. Ktoś tutaj potrzebuje mamusi - zaśmiał się, przejmując dziewczynkę. - Zaraz nakarmimy Thirę.
Faktycznie podrzucili szczeniaka Anne, a tuż po tym szybko opuścili zamek. Po drodze do sierocińca dużo rozmawiali, jednak rozmowy trzymały się adopcji. Louis widział miłość Harrego w stronę Wilhelma, jednak widział też pewne obawy. Sam był wpatrzony w małą alfę, ale bardziej obawiał się o Thirę. To było trudne zadanie.
Wilhelm w końcu był synem zdrajcy, jednak to zostawili daleko w tyle. Chcieli dać mu godny dom w ciepłym gronie, ale z drugiej strony mieli pewne obawy co do ich szczeniaka. Harry ciągle na sumieniu miał słowa Jay, musieli ją postawiać zawsze na pierwszym miejscu.
CZYTASZ
Coronation → larry
FanfictionKsiąże Harry miał świadomość, że prędzej czy później zostanie oddany obcej alfie, za którą będzie musiał wyjść, połączyć się i wspólnie z nią rządzić królestwem. Nie sądził jednak, że te bardzo poważne i odpowiedzialne zadanie nastąpi tak szybko, ja...