XXVI 👑

443 25 1
                                    

Nastał grudzień, a za oknem śnieg i zimny wiatr. Harry od czasu do czasu wybierał się do sierocińca, chciał złapać jakąkolwiek więź z małym Wilhelmem. Nie zaczynał rozmowy z swoimi planami wobec niego, bo widział jak Louis panikował.

Harry cieszył się, że jego alfa o niego dbała, jednak szatyn czasami przesadzał. Nie chciał, aby wychodził sam i zawsze musiał chodzić do sierocińca z chociaż jednym strażnikiem albo właśnie z Louisem. Było to miłe, ale czasami naprawdę go to wkurzało.

W dodatku szczeniak zaczynał dawać mu w kość. Cora powiedziała im, że malutka w teorii jest już gotowa, aby przyjść na świat. To ich trochę zamurowało, jednak szybko im wytłumaczyła, że chodzi jej o pozycję. Oprócz tego wieczory i noce były najgorsze, kopała niesamowicie, a toaleta była jego drugim domem. Ich malutka omega bardzo lubiła kopać w jego pęcherz.

Do Louisa wprowadził się już jakiś czas temu i w sumie wszystko stało się lepsze. Miał jego zapach cały przez przy sobie, a wieczorami mógł zatopić się w jego ramionach, pocałunkach i słodkich słówkach.

- Wybierasz się dzisiaj do sierocińca? - zapytał Louis po tym jak opuścili jadalnie, jak zwykle ich dłonie były złączone, a wzrok starszego skierowany był na odstający brzuszek omegi.

- Powiedzieli, że mam przyjść do nich po świętach..., ale przecież jest dopiero piąty - westchnął, a Louis usłyszał w jego głosie smutek.

- Dopiero? - spojrzał na niego, robiąc duże oczy. - Zabraniają chodzić do sierocińca mojej omedze? - zapytał, na co Harry zachichotał. - Pójdziemy tam razem, ale to jak moja rodzina pojedzie.

- Właśnie! - podskoczył. - Kiedy oni w ogóle przyjeżdżają?

- Ktoś tutaj jest zapominalski... ju-

- Wypraszam sobie! Jestem w ciąży, po za tym już w trzecim trymestrze! Zaniki pamięci to coś normalnego - mruknął, chcąc zabrać swoją dłoń do tej starszego, jednak nie miał ochoty rozstawać się z jego dotykiem. - To, kiedy? - dodał już spokojniejszym głosem.

- Jutro - pokiwał głową, śmiejąc się.

Harry doznał małego szoku, aczkolwiek chwilę później przypomniał sobie pełną datę ich przyjazdu. No cóż nie mógł ich unikać, chociaż tak naprawdę widział ich z dwa lub trzy razy. To było naprawdę dziwne, bo w końcu Louis był jego mężem od kilku miesięcy, ale jakoś mu się nie śpieszyło do spotkania z jego rodziną.

Obaj cieszyli się, bo skończyli pracę na dziś, a było dosyć wcześnie. Takim sposobem mieli o wiele więcej czasu dla siebie, a jak Louis miał być szczery, nieco stęsknił się za kopniakami szczeniaka. Harry za to wiedział, że zaraz będzie trochę cierpieć, mała zawsze odpalała się po kolacji, kiedy młodszy chciał smacznie położyć się spać.

Stwierdzili, że wezmą pierwszą wspólną kąpiel. Tak naprawdę był to pomysł Harrego, który w ostatnim czasie coraz częściej narzekał na kąpiele, było mi o wiele trudniej zrobić niektóre rzeczy. Louis nie protestował, zgodził się na to od razu i pomógł mu ze wszystkim.

Tak w wannie zostali aż do momentu, w którym woda nie zrobiła się zimna. Wtedy starszy pomógł wytrzeć się młodszemu oraz pomógł mu założyć jego nową, o wiele wygodniejszą piżamkę. Jeszcze przed zapięciem guziczków nie potrafił się powtrzymać i ucałował kilka razy jego brzuszek i pocałunkami przeszedł aż na usta, przerywając chichot Harrego.

Tak też chwilę później wylądowali w łóżku, okryli się cieplutką kołdrą. Louis od razu przesunął bruneta do siebie, otulając go swoimi rękoma. Nie musieli też długo czekać, aby otrzymać powitanie od malutkiej, bo czym weszli i wygodnie położyli się, ta zaczęła swoje tańce.

Coronation → larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz