Rozdział 6

186 6 1
                                    

Hejjj!! 🤩
Jak tam mijają wam ostatnie dni wakacji?
Koniecznie dajcie znać i przy okazji możecie napisać co myślicie o tym rozdziale😋

Gdy tylko weszłam do domu, od razu skierowałam się w stronę garderoby, która była na piętrze. Wiedziałam, że najpierw powinnam iść do jego mamy i zapytać czy w ogóle mogę dotykać jej rzeczy. Niestety na dole nigdzie jej nie widziałam, a ja chciałam to jak najszybciej załatwić. I tak już byliśmy sporo spóźnieni.

Zaczęłam szukać, czegoś co bym mogła założyć, ale jednocześnie by mi się podobało i było w miarę wygodne. Otworzyłam najniższą szufladę, w której było upchane, pełno różnych butów. Sandałki, kozaki, klapki, trampki i szpilki. Przypomniało mi to bardziej schowek na nienoszone obuwie, które już się raczej nikomu nie przyda. Miałam przynajmniej taką nadzieję, bo właśnie tam znalazłam czarne, zamszowe szpilki, które najbardziej mi pasowały.

Wtedy przynajmniej nie byłoby wielkiej afery, że pożyczyłam te buty, a co gorsze gdybym w jakiś sposób je zniszczyła. Przeszłam się w jedną i drugą stronę po korytarzu, by sprawdzić czy aby na pewno umiem w nich chodzić. Chciałam pokazać, że potrafię zachować się dojrzale i z klasą. Choć ciągle czułam na sobie drwiące spojrzenie Jacksona.

Stanęłam jeszcze na szybko przy lustrze i przyjrzałam się sobie uważnie, by tym razem nie zaliczyć żadnej gafy. Wyciągnęłam ze swojego plecaka szczotkę, którą przeczesałam włosy i użyłam swojego perfumu. Na sam koniec uśmiechnęłam się do siebie, dodając sobie tym samym trochę pewności siebie.

Schodząc po schodach, na parter, musiałam zatrzymać się na chwilę i przytrzymać barierki. Poczułam, że zaraz coś rozsadzi mi czaszkę. Zamknęłam oczy i złapałam się za skroń, by trochę ją rozmasować. Pewnie mój organizm właśnie w ten sposób odreagowywał tak duży stres, który towarzyszył mi jeszcze chwile temu.

- Wszystko w porządku?- zapytała mnie mama Jacksona, która pojawiła się znikąd.

W sumie idealnie się złożyło, bo i tak miałam w planach jej poszukać. Chciałam jej złożyć życzenia i przy okazji poniformować o mojej małej podmiance butów. Na dodatek byłyśmy same, więc nie musiałam się stresować przed resztą rodziny, która swoją drogą chyba nie do końca za mną przepada.

- Szczerze mówiąc, nie bardzo- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- Rozbolała mnie głowa, ale zaraz powinno mi przejść.

- Oh ... to niedobrze. Poczekaj tu chwilkę, a ja szybko pójdę po jakąś tabletkę przeciwbólową.

Zanim zdążyłam się sprzeciwić, to kobieta już dawno wyszła z pomieszczenia. A ja znowu zostałam sama. Odchyliłam się lekko, by wyjrzeć przez okno i zobaczyć kto się zjawił. Zazwyczaj na takie wydarzenia rodzinne przychodzą te same osoby, czyli dziadkowie, brat mamy Jacka i jego dziewczyna, czasami kuzyn, no i oczywiście jego siostra. Dlatego nie było to dla mnie dużym zaskoczeniem, gdy zobaczyłam ich wszystkich siedzących na zewnątrz. Chociaż wolałabym ich nie widzieć, a najlepiej w ogóle tu nie przychodzić. Gdyby Jackson dał mi wybór pewnie siedziałbym teraz pod kocykiem, oglądając jakiś serial.

Kilka minut poźniej dalej stojąc w tym samym miejscu, usłyszałam zbliżające się w moją stronę kroki. Podniosłam wzrok i zobaczyłam panią White, trzymającą listek tabletek.

- Proszę to dla Ciebie- powiedziała kobieta, wystawiając w moją stronę rękę z lekarstwem.- Weź je ze sobą na taras, tam jest woda, którą będziesz mogła popić tabletkę.

Skinęłam głową. Uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością i cicho podziękowałam. Czułam się już znacznie lepiej, ale nic nie powiedziałam, bo była to jedyna osoba w tym domu, która interesowała się moim samopoczuciem. Reszta rodziny traktowała mnie bardziej jak jakiegoś intruza, który zabił im ulubione zwierzę. Znając życie, gdyby dowiedzieli się, że nie czuję się za dobrze, zrobiliby co w ich mocy by tak pozostało. Starałam się jak najbardziej przeciągnąć w czasie moje spotkanie z nimi.

Another love [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz