Rozdział 11

165 2 2
                                    

HEEEJ!
Miłego czytania!!

Przeszłam przez kontrolę bezpieczeństwa bezproblemowo i znalazłam się w strefie bezcłowej. Wlepiłam wzrok w tablicę na głową, szukając numeru mojego gateu i dokładnej godziny otwarcia. Miałam 30 minut, więc zdążę jeszcze kupić jakiś alkohol. Przez wcześniejsze spotkanie z nieznajomym albo znajomym, patrząc na to co mówił, zdążyłam już wytrzeźwieć.

Gdy weszłam do odpowiedniej alejki, zaczęłam skanować wszystkie półki w poszukiwaniu odpowiedniego trunku. Jęknęłam w duchu, ponieważ były same ogromne butelki, a przecież gdybym wyszła z czymś takim w ręku to ludzie by mnie zjedli wzrokiem.

Wychodząc, mój wzrok natrafił na przezroczystą skrzynkę z miniaturkami różnych alkoholi. Uśmiechnęłam się sama do siebie i ruszyłam w ich stronę. Chwyciłam trzy buteleczki ginów Bombay Sapphire i sprite, z myślą o zrobieniu sobie drinka. Zapłaciłam za produkty, schowałam je do plecaka i przeszłam do strefy z krzesełkami. Mimo, że zaraz mieli otworzyć gate, to wcale nie przybyło wielu pasażerów, więc usiadłam w miejscu, gdzie nikogo nie było. Mogłam na spokojnie przygotować swojego drinka. Wzięłam pierwszego łyka, mając nadzieję, że to pomoże mi się uspokoić. Rozluźniłam się i przymknęłam na chwilę oczy.

Gdy usłyszałam informację z głośników, że za pare minut będzie można wchodzić na pokład samolotu, wstałam i ruszyłam w tą samą stronę, co większość ludzi. Starałam się wtłopić w tłum, by nie przyciągać niepotrzebnej uwagi. Sprawy szły całkiem nieźle, dopóki przechodząc przez halę, nie poczułam na sobie wzroku innych. Niektórzy nie mieli skrupułów i szeptali między sobą, nieprzyjemne komentarze na mój temat.

- Jak można doprowadzić się do takiego stanu- usłyszałam w pewnym momencie za swoimi plecami.

- No właśnie i to jeszcze kobiecie- ktoś postanowił odpowiedzieć swojemu rozmówcy. A ja automatycznie skuliłam się w sobie.

Pragnęłam się zatrzymać i coś odpowiedzieć albo chociaż obrócić się w ich stronę, dając im do zrozumienia, że niestety dotarły do mnie ich rozmowy, ale zbrakło mi na to odwagi. Poczułam ucisk w żołądku, a w głowie znów powróciły słowa Jacksona zaadresowane do mnie, dotyczące wyglądu. Ustawiłam się w kolejce do sprawdzenia paszportów i znowu napiłam się, biorąc znacznie większego łyka niż wcześniej.

Minęłam kolejną kontrolę, weszłam do samolotu i znalazłam swoje miejsce. Na szczęście siedziałam przy przejściu, więc mogłam swobodnie przemieszczać po samolocie. Pominęłam kwestię tego, że będę musiała przepuszczać osoby obok mnie, ale teraz nie chciałam się tym przejmować. Po kilku sekundach usiadł na środku młody chłopak, na moje oko był trochę młodszy ode mnie. Dałabym mu max. 15 lat, a tuż za nim podążała starsza kobieta.

- Chcesz chusteczkę?- odezwał się nastolatek znużonym głosem. Sprawiał wrażenie jakby ktoś go zmusił, by mi to zaproponował. Obróciłam głowę w jego stronę.

- Jeśli ta chusteczka sprawi, że mój chłopak do mnie wróci albo upije mnie do nieprzytomności to chętnie- odparłam, wyżywając się na nim i uśmiechnęłam się słodko.

- Wariatka- mruknął, odkładając paczkę z chusteczkami. Już zaczynały dopadać mnie wyrzuty sumienia, jednak jak szybko się pojawiły tak szybko wyparowały.

- Tak wygląda osoba, która ma złamane serce. Także lepiej zapamiętaj sobie ten widok, gdy przyjdzie Ci do głowy pomysł, by skrzywdzić jakąś dziewczynę- syknęłam.

Zgaduję, że ten chwilowy przypływ odwagi jest spowodowany działaniem alkoholu w mojej krwi. Nie potrafiłam sobie wytłumaczyć, swojego zachowania, ale miałam nadzieję, że może właśnie uchroniłam serduszko jakiejś młodej dziewczynie.

Another love [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz