Rozdział 27.

141 12 0
                                    

 _____________________________________________________________________

   ,,Przeklęty Sev, przeklęte zimno, przeklęty wiatr..." - Augustus myślał przeklinając się za brak pamięci do zaklęcia ogrzewającego ciało. Przemierzał kolejne miejsca szukając przyjaciela, nadal bez skutku. 

- Myśl jak Sev, co ten cholerny nietoperz mógł chcieć? Pewnie chciał się uchlać, szukamy baru... - powiedział sam do siebie zmierzając w kolejne miejsce. Sprawdził na małej mapie którą odnalazła mu w domu Luna okoliczny plan, stwierdził, że pobliska miejscowość może być dobrym tropem. Oczywiście zgodził się na poszukiwanie czarodzieja przez te ogromne, ufne oczy o tym cudownym srebno-szarym kolorze, które spojrzały na niego, powiedziały jedynie słowo i już wiedział, że za chwilę będzie przemierzał nawet i morze jeśli tylko będzie tego chciała. Wiedział doskonale że zrobiłby wszystko o co tylko by poprosiła, nawet i całkowite zniknięcie z jej życia. A wiedział doskonale że kiedyś nadejdzie ten dzień i wiedział, że był on coraz bliżej. Hermiona już się wybudziła, nie potrzebowali już jego pomocy, Severus informował ich o odzyskaniu starej siedziby Zakonu, Augustus zdawał sobie sprawę, że za niedługo Kruszyna będzie chciała odzyskać kontakt ze swoimi bliskimi i zapewne uwolnić się od swojego jakże dziwnego towarzysza z którym musiała przebywać. Ale wiedział również że całkowicie przepadł, przepadł dla tych oczu, dla tego uśmiechu, dla niej... 

Kolejne uliczki mijał coraz szybszym krokiem, miał wrażenie, że szuka przysłowiowej igły w stogu siana. Jak ma znaleźć kogoś kto jest mistrzem w ukrywaniu wszystkiego? Upór i wspomnienie wpatrującej się w niego Luny kazały mu jednak kontynuować te chaotyczne poszukiwania. Pogrążył się w swoich myślach, które ostatnio nie dawały mu spokoju, szalały i doprowadzały i jego do szaleństwa. Myślał cały czas o tym, że znał już jej oczy. Widział je już dawno. Srebno-szare punkciki od dawna były tym co trzymało go przy życiu. Augustus Rookwood od ukończenia Hogwartu pracował jako niewymowny w Departamencie Tajemnic, któregoś dnia gdy przebywał w swoim miejscu pracy przechadzał się Salą Przepowiedni obserwując szklane, tajemnicze kule które od zawsze go intrygowały. W pewnym momencie jednak jedna z kul spadła mu niemal na głowę, odskoczył w ostatniej chwili i jakimś sposobem zdołał złapać przedmiot w dłoń. Kula rozświetliła się jasnością i wtedy też poznał swoją przyszłość. Zobaczył siebie, w ciemnej szacie ze znakiem Śmierciożerców na ramieniu. Wydawało mu się to już wtedy oczywiste, już wcześniej dostał propozycję od Severusa i miał ją już przyjąć, to jednak upewniło go w swojej decyzji. Zobaczył też inne rzeczy, które później przeżył dokładniej w takiej samej kolejności - śmierć swojego brata, pierwszą wojnę czarodziejów, swoją rolę w siatce wywiadowczej w Ministerstwie Magii, pobyt w Azkabanie oraz ucieczkę z tego miejsca. Widział wszystko, wiedział o tym co ma się wydarzyć i gdy dana rzecz zaczynała się dziać, tak jak to miało miejsce z pojmaniem do Azkabanu, nawet gdy podejmował jakieś działania żeby uniknąć tego i tak to się działo. Taki był jego los niezależnie od tego co by nie zrobił. Dlatego też przerwał oglądanie przepowiedni w pewnym momencie i nigdy nie udało mu się dokończyć jej oglądania. Przerwał gdy zobaczył tam parę tych pięknych oczu wpatrujących się w niego z ufnością. Nie mógł wtedy już oglądać dalej, nie chciał już więcej wiedzieć... Z rozmyślań o przeszłości wyrwało go bliskie spotkanie z ziemią w wyniku potknięcia o coś czarnego na drodze. Przeklnął paskudnie otrzepując ubrania ze żwiru. Dopiero po chwili zerknął na powód swojego upadku. 

- Ty stary nietoperzu, aż tak nisko chyba nigdy nie upadłeś! - zawołał widząc czarną postać leżącą na wznak na samym środku drogi. Severus był praktycznie nie przytomny, miał na wpół przymknięte oczy, a woń alkoholu była od niego aż nazbyt mocno wyczuwalna. Jego standardowo wyprasowane i nienaganne ubrania były pomięte i brudne, włosy jeszcze bardziej przetłuszczone niż zwykle, nie miał na sobie jednego buta, którego Augustus nie dostrzegał w najbliższym otoczeniu. Rookwood zaśmiał się wesoło na ten widok. Po raz pierwszy widział, żeby czarodziej aż tak przesadził z alkoholem, a przede wszystkim stracił kontrolę. Miał ochotę zrobić zdjęcie na pamiątkę tej pięknej chwili. Nadal śmiejąc się schylił się po mężczyznę i próbował go podnieść. 

Świstoklik.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz