Rano obudziły mnie krzyki i awantura. Przez moment patrzyłam w sufit,
oswajając informację. Wzięłam czarną bluzę, która leżała na krześle i
wybiegłam z pokoju. Dotarłam do przeglądającego się zza ściany Ressa. Całysię trząsł i kurczowo trzymał się ściany.–Ress…- szepnęłam, na co on wpadł w moje ciało i mocno przytulił.
–Nigdy nie staniesz się jak mama, prawda ?.- powiedział ze ściśniętym
gardłem.Zdziwiło mnie to pytanie.
–Oczywiście, że nigdy taka nie będę.- mocniej go przytuliłam.
Rodzice się właśnie kłócili. O co znowu ? Nie mam pojęcia. Oboje wyglądali na nieźle wstawionych, ale to w sumie codzienność.
–Idź do pokoju.- powiedziałam.
Ress spojrzał na mnie tylko smutnymi oczami i wyminął mnie, idąc do
swojego pokoju. Ja natomiast weszłam do salonu, przerywając kłótnię.–Możecie się ogarnąć ?.- zapytałam głośno.- Dzieci śpią.
–Raven.- ojciec zmierzył mnie zimnym spojrzeniem.- Jeszcze…
–Jeszcze chwila a mnie uderzysz ? Proszę bardzo. Czekam.- stanęłam
prosto, patrząc w oczy swojego ojca. Czekałam chyba z kilka minut, bo skoro
nic zrobił, nie ma sensu stać i patrzeć się na kogoś takiego jak on.Wróciłam do swojego pokoju i wzięłam wcześniej naszykowane ubrania.
Poszłam do łazienki i zaczęłam się ogarniać. Twarz, włosy, ubiór, makijaż.
Kiedy wszystko ogarnęłam poszłam do pokoju Nicolasa, aby go obudzić.–Nicolas.- weszłam na jego teren. Nie poruszył się w ogóle.
Wzięłam jakąś poduszkę i rzuciłam ją w niego.–Ała…- mruknął z niezadowolony.- Czego chcesz ?
–Zajmij się Ressem oraz Molly.- powiedziałam szybko.- I weź tu posprzątaj. Jebie jak w stajni.
–Dziwne, że tylko ty to czujesz.
–Zrób to, o co cię poprosiłam.- powiedziałam ostro i zamknęłam drzwi od jego.pokoju. Jednak szybko się wróciłam.- Rodzice są w domu, uważaj, proszę. Dopiero teraz odważyłam się wyjść z domu. Ubrałam buty i sięgnęłam po szarą rozpinaną bluzę. Napisałam do Maddie, że już wyszłam z domu i za kilka minut będę w szkole. Dzisiaj pomijając poranną awanturę rodziców czułam się naprawdę dobrze. W miarę dobrze. I miałam przeczucie, że dzisiejszy dzień może okazać się dobry. Na horyzoncie widziałam już szkołę. Pobiegłam w kierunku Maddie, która opierała się o murek przed szkolnym wejściem.
–Mam złą wiadomość.- powiedziała na powitanie.
–Też miło cię widzieć, Maddie.- uśmiech zszedł mi z twarzy.- Więc ? Co to za
wiadomość ?–Ethan cię szuka.
No chyba nie.
–Mówił co chce ?
–Powiedział, że będzie na ciebie czekać na palarni.
–Nienawidzę tego miejsca.- odpowiedziałam.
–Powiedziałam mu to. A on tylko: to świetnie, jeszcze bardziej ją zdenerwuje.
–Jeszcze wczoraj był taki mniej denerwujący.- powiedziałam ciszej.- Widzimy się na matmie. Zajmij nasze ulubione miejsce.
–Się wie, siostro.
Byłam naprawdę bardzo ciekawa tego, co do powiedzenia ma mi Ethan.
Miałam też dziwne wrażenie, że chce mnie ośmieszyć na oczach ludzi z
palarnii więc musiałam się przygotować na jego wygłupy. Jednak moje wszystkie plany poszły w niepamięć ponieważ chłopak na palarnii był sam. I patrzył się w moją stronę, delikatnie się uśmiechając. Może jednak nie chce mnie ośmieszyć.
CZYTASZ
Chłopak, który mnie uratował
Romance„Musimy spodziewać się najmniej oczekiwanych rzeczy" Osiemnastoletnia Raven Evans od dziecka ma ciężkie życie. Musi zajmować się dwójką swojego młodszego rodzeństwa ponieważ matka alkoholiczna i ojciec hazardzista nie przykładali do tego ręki. Na do...