"To skomplikowane"

53 1 5
                                    

–To…może ja już pójdę.- powiedział Ethan przytulając mnie i wyszedł.- Wpadnę później.

–Chyba, że ja będę przy niej cały czas.- wtrąciła Maddie.

–Spokojnie, nie będziesz nam przeszkadzać.- blondyn się uśmiechnął i wyszedł, puszczając mi oczko.

Również się do niego uśmiechnęłam i spojrzałam na Maddie, która była i wkurzona i chyba jakaś zdziwiona. W sumie się nie dziwię. Ja i Ethan w jednym pomieszczeniu, na dodatek się nie pozabijaliśmy.

–Mogę wiedzieć, co tu się dzieje?.- usiadła obok mnie.- Raven, kurwa.

–Długa historia.- mruknęłam.

–Spokojnie. Mam czas.- powiedziała, upijając moją szklankę wody.

Naprawdę nie wiedziałam od czego zacząć. Przez ten czas zdarzyło się naprawdę wiele i nie umiałam poukładać myśli. Opowiedziałam jej więc od początku, że odprowadził mnie do domu, bo źle się czułam, potem Nic uderzyło Ethana w nos, a później dowiedzieli się, że mam problemy z sercem. Później jego troska…wyszła tak nagle.

–Mam rozumieć, że Ethan, największy dupek w całej naszej szkole ci pomógł?

–Na to wygląda, Maddie. Ale nie nazywaj go dupkiem.- rozkazałam.

–Jeszcze go bronisz.- zaśmiała się.- Widzę, że ktoś tutaj wpadł ci w oko.

–Wiesz dobrze, że tak nie jest. Ethan jest moim wrogiem, ale na jakiś czas zachowaliśmy ten topór wojenny.

–A ja jestem dziwką z pod latarni.

–To akurat każdy wie.- mruknęłam.

–No dzięki, Raven.

–Hah.- parsknęłam.- Lepiej mi powiedz co tu robisz?

–Tak się o ciebie martwiłam, że zwolniłam się z lekcji i przyszłam zobaczyć, co się z tobą stało.

–Kochana jesteś.

–Mówiłam ci już dawno, abyś brała te cholerne leki.- warknęła, siadając obok mnie.- Dałam ci kasę.

–Ale jej nie przyjęłam.- odpowiedziałam ciszej.- Nie chcę mieć długów jak moi rodzice. To ja muszę harować na to jebane utrzymanie.

–Daj sobie pomóc, Raven.- w oczach mojej przyjaciółki pojawiły się łzy.- Martwię się, kurwa.

–Przepraszam, Maddie.- mruknęłam również bliska płaczu.- Ale muszę sama przez przejść.

–Jesteś uparta.

–Wiem. I to jest chyba moja największa wada.

–Jesteś świadoma tego, że nie dasz rady bez pomocy?

–Być może. Na razie jest stabilnie.

–Twój stan serca jest stabilny. Jak nie weźmiesz leków i nie poddasz się leczeniu to będzie tylko gorzej.

Już nie odpowiedziałam. Po prostu chciałam na chwilę zapomnieć o tym, że pewnego dnia mogę umrzeć, a moje rodzeństwo zostanie same. Maddie miała rację, musiałam zacząć leczenie.

–Umówię się do lekarza, obiecuję.

–Ja zapłacę.- dodała szybko.

–Maddie.

–Koniec kropka.

–I tak ci potem oddam.

–Ani mi się waż. Jesteś moją przyjaciółką dosłownie od dziecka. I pomogę ci wyjść z choroby chodź bym miała oddać za ciebie życie.

Chłopak, który mnie uratowałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz