Całą drogę do domu przyjaciółki dzwonił mi telefon. Kątem oka widziałam, że raz dzwonił Nick, a raz Ethan. Oczywiście nie tylko dzwonili, ale również dobijali się na wiadomościach i portalach społecznościowych. Musiałam wyłączyć telefon bo inaczej się nie dało.
–Może odbierz?.- powiedziała Maddie wchodząc do pokoju z ciepłym kubkiem herbaty.
–Na razie nie mam ochoty rozmawiać z jednym i drugim.- powiedziałam rzucając telefonem na drugi koniec pokoju. Wylądował na kanapie.
–Ja osobiście uważam, że nic złego nie zrobił. Chciał ci pomóc z rachunkami, a nie ukrywajmy, że takie rzeczy jak uczęszczanie w walkach, handlowanie narkotykami czy dziwkarstwo to dość zasobne zawody.
–Może jeszcze mi powiesz, że powinnam zostać dziwką...- mruknęłam w poduszkę.
–Tego nie powiedziałam. Chodziło mi o to, że Nicholas się poświęcił. Poszedł co prawda w trochę nielegalnym kierunku, ale czego się nie robi dla rodziny, prawda?
–No nie wiem...- ciągle byłam nieprzekonana. W tej klatce...to nie był Nick. To nie był mój brat, który pomimo swojego charakteru dupka był momentami kochany.- Pamiętasz, jak kiedyś zaczepił nas chłopak jak wracałyśmy do domu?
–I wtedy chyba go pobił...faktycznie urocze wspomnienia.- powiedziała sarkastycznie.
–Ale pamiętasz, co wtedy powiedział?.- uśmiechnęłam się.
–"Zostaw moją siostrę i moją dziewczynę,bo inaczej bo nie będzie tak kolorowo".- zacytowała.- I tak nie było, bo pobił go do nieprzytomności.
–Cóż...-powstrzymywałam śmiech.
–Dziwne, bo od tamtej pory nikt nas nie zaczepił, a jak tylko się na kogoś spojrzymy oni odwracają wzrok.
–Myślisz, że Nick maczał w tym palce?.- spojrzałam na nią podejrzliwie, aby potem razem z przyjaciółką wybuchnąć śmiechem.- Na pewno nie!
Dawno nie czułam się taka...szczęśliwa? Trudno mi to było określić. Po prostu od kiedy byłam mała nie miałam okazji spotkać się z Maddie lub z kimkolwiek. Musiałam się zajmować domem, rodzeństwem i resztą domowników, którzy leżeli nieprzytomni na podłodze. Kiedy rudowłosa miała już otworzyć wino usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Miałam podejrzenie, że to może być Ethan lub Nick. Moje serce, które już i tak dużo przeżyło jak na jeden dzień znowu zaczęło skakać. Złapałam się za klatkę piersiową.
–Pójdę sprawdzić.- poinformowała mnie przyjaciółka i zeszła na dół. Chwilę później odezwała się z dołu: To Ethan, chce z tobą rozmawiać.
–Powiedz mu, że nie mam zamiaru z nim rozmawiać.
–Powiedział, że nie odejdzie dopóki nie zamienisz z nim jednego słowa.
Wiedziałam, że tak będzie., dlatego lekko wkurzona zeszłam na dół i stanęłam twarzą w twarz z chłopakiem, którego nie chciałam na ten moment widzieć.
–Zostawię was samych.- mruknęła cicho Maddie i poszła na górę.
–Czego chcesz?.- zapytałam oschle.
–Raven...pozwól mi sobie wszystko powiedzieć.
–Co dokładnie? Właśnie biłeś się z moim bratem do cholery! To wszystko mi już daje do zrozumienia!
–Ale to wszystko to nie tak...
–To jak? Wcale nie napierdalałeś się z moim bratem w jebanej klatce!
Patrzył na mnie ze wzrokiem pełnym smutku, rozpaczy i goryczy. To nie był ten sam Ethan, który kiedyś mnie uratował. To był chłopak, którego ja w tym momencie zapragnęłam uratować.
–Zaczęło się to wszystko w gimnazjum, kiedy ojciec zaczął mnie bić, bo moje oceny były strasznie niskie. Moja mama nic o tym nie wiedziała, ba, nawet do teraz nic nie wie.- zaśmiał się.- Kiedy jednak ojciec chciał mnie ponownie uderzyć uciekłem. Nie wiedziałem, gdzie biec. Biegłem przed siebie, ignorując ruch na drodze czy potrąconych pieszych na chodniku. Byłem wystraszony.- tutaj pociągnął nosem.- Aż w końcu wparowałem w sam środek walki w starym opuszczonym budynku. Niektórzy byli zdziwieni, co tu robi takie dziecko. Jednak później...nie wiem czemu, ale opowiedziałem jednemu z nich co się dzieje. I że chciałbym nauczyć się bronić. Wtedy codziennie po szkole przychodziłem do ruin i uczyłem się sztuk walki. Aż w końcu zacząłem brać za to pieniądze. Pojawił się Nicholas, który opowiedział mi, co tu robi. Powiedział, że nie może patrzeć na to, że jego młodsza siostra tyle pracuje i bierze na siebie tyle rzeczy, aby utrzymać dom.- tutaj przerwał i spojrzał na mnie, gdyż wzrok miał cały czas utkwiony w kafelgi. Jakby bał się, że będę go oceniać.- Teraz już wiesz, czemu się zdziwiłem, kiedy odprowadziłem cię do domu pierwszy raz. Chodziło o ciebie.
–Czemu skakaliście sobie do gardeł?.- zapytałam cicho.
–Mieliśmy małą sprzeczkę. Nawet do końca nie wiem, o co chodziło.- powiedział, jakby był zły na siebie.- Wpadałem w szał podczas walek. Niekiedy ludzie, którzy ze mną walczyli i tracili przytomność nigdy jej nie odzyskali.
Teraz rozumiałam. Teraz rozumiałam, dlaczego Nicholas bał się o mnie. Bo bał się, że Ethan wpadnie w szał i mi coś zrobi.
–Nigdy bym cię nie skrzywdził, Raven. To dzięki tobie zrozumiałem, kim chcę być i czego oczekuje życia.
–Więc? Czego oczekujesz?.- zapytałam, kiedy jego jedna ręka powędrowała na moją talię, a druga na mój policzek.
–Ciebie. Oczekuję ciebie w moim życiu.- uśmiechnął się lekko i mnie pocałował.
A ja bez wahania oddałam pocałunek.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał! ❤️
Miłego dnia/nocy/wieczoru!❤️
CZYTASZ
Chłopak, który mnie uratował
Romance„Musimy spodziewać się najmniej oczekiwanych rzeczy" Osiemnastoletnia Raven Evans od dziecka ma ciężkie życie. Musi zajmować się dwójką swojego młodszego rodzeństwa ponieważ matka alkoholiczna i ojciec hazardzista nie przykładali do tego ręki. Na do...