Dzisiejsza noc była dość…ciężka. Wstawałam kilka razy z kanapy ponieważ budziłam się bez powodu. Miałam wrażenie również, że ktoś chodził po domu lub wokół domu, ale możliwe, że były to tylko tak zwane halucynacje związane z chorobą. Jednak gdzieś około godziny czwartej nad ranem poszłam spać i do dziesiątej nie otworzyłam oka.
–I jak się spało?.- zapytał mnie uśmiechnięty od ucha do ucha Ethan, który usiadł obok mnie.
–Co ty tu robisz?.- zapytałam zdziwiona.
–Obiecałem, że zostanę na noc. Nie zostawiłbym cię.
–Myślałam, że to tylko twoje gadanie z twojej strony.- odpowiedziałam.
–Może tego o mnie nie wiesz, ale ja zawsze dotrzymuję obietnic. Jak się czujesz? Lepiej?
–Powiedzmy. Chyba w nocy zbijała mi się gorączka. Która godzina?
–Dziesiąta trzynaście.- otworzyłam szeroko oczy.- Spokojnie. Ress poszedł do szkoły, a Nicolas odprowadził Molly do przedszkola.
–Jaka ulga…- wypuściłam powietrze.- A ty? Nie poszedłeś do szkoły?
–Mam się powtarzać? Będę się tobą zajmował gdzieś do godziny szesnastej, bo o szesnastej trzydzieści mam trening siatkówki. Za tydzień mamy szkolny mecz, wpadniesz?
–Zapraszasz mnie na swój mecz?
–Oczywiście.
Byłam zdziwiona tym, że Ethan zapraszał mnie na swój mecz. Co by ludzie pomyśleli, że pojawiłam się tam specjalnie dla niego? Zazwyczaj ja i Maddie chodziłyśmy na mecze, bo ona tak chciała. Jej jedyny powód to czarnoskóry Lucas, który swoją drogą był bardzo ładny, ale niekoniecznie w moim typie. Wydawał się dla mnie dobrym materiałem na kumpla czy przyjaciela niż potencjalnie chłopaka. Jednak każdy ma swój typ, prawda?
–Kiedy dokładnie jest ten mecz?
–W czwartek o trzynastej. Bardzo się stresuję.
–Na pewno przyjdę.- uśmiechnęłam się delikatnie, na tyle, ile moje samopoczucie mi pozwalało.
–Naprawdę?.- wydawało mi się, że w jego oczach zatańczyły iskierki radości.- Tylko pamiętaj, że jeżeli będziesz się źle czuć, to masz nawet nie wychodzić z domu, rozumiesz?
–W takim razie muszę odpoczywać.
–I tak ma właśnie być.
Między nami zapanowała cisza, która nie była niezręczna. Właśnie teraz mogłam pomyśleć o jednej rzeczy, która chodziła mi po głowie. A mianowicie zastanawiałam się nad słowami Ethana.
“Nigdy cię nienawidziłem”.
Chciałam się zapytać o to, ale bałam się. Teraz między nami było dziwnie przyjemnie i nie chciałam tego psuć. Z drugiej strony, jak nie zapytam, to będzie mnie to prześladować.
–Ethan?
–Tak?.- spojrzał na mnie natychmiast.
–Pomożesz mi?
Brawo, Raven. Ty to umiesz rozmawiać z ludźmi.
–W czym, słodka Raven?
Jeszcze raz nazwie mnie “słodka Raven” to go uderzę. Chyba zobaczył mój wyraz twarzy, bo uśmiechnął się wrednie.
–A w sumie to nie ważne.- teraz ja chciałam go wkurzyć. Odrzuciłam koc na drugą stronę i wstałam zbyt szybko, gdyż znowu zakręciło mi się w głowie. Nie dałam tego po sobie poznać.
CZYTASZ
Chłopak, który mnie uratował
Roman d'amour„Musimy spodziewać się najmniej oczekiwanych rzeczy" Osiemnastoletnia Raven Evans od dziecka ma ciężkie życie. Musi zajmować się dwójką swojego młodszego rodzeństwa ponieważ matka alkoholiczna i ojciec hazardzista nie przykładali do tego ręki. Na do...