Nie docierało do mnie to, co się teraz działo. Krzyki oraz to, co mówiła do mnie Maddie słyszałam, jakbym była pod wodą. Nie słyszałam ich wcale. Po prostu wpatrywałam się w dwóch bijących się chłopaków. Nie mogłam oddychać, nie umiałam się poruszyć, nie umiałam zrobić nic. Nie wiem czemu, ale pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
–Raven.- powiedziała w końcu Maddie.
–Chcę stąd wyjść.- powiedziałam, kiedy Ethan zaczął napierać na Nicholasa.- Natychmiast.
Maddie od razu złapała mnie za rękę, a później za talię, aby pomóc mi wydostać się z tego tłoku, jaki panował w budynku. Po kilku minutach w końcu wyszłam na świeże powietrze.
–Japierdole…co to było?.- zapytała Maddie sięgając po komórkę.- Wiesz co? Lepiej wracajmy i zapomnijmy o tym, co widziałyśmy.
–Mam zapomnieć? Tak po prostu? Mam zapomnieć, że mój brat i chłopak, który z jakiś przyczyn zaczyna zajmować miejsce w moim sercu się właśnie biją?! Dla kasy?!
–Na pewno jest jakieś sensowne wytłumaczenie…- Maddie chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałam:
–Wytłumaczenie jest takie, że bije się dla kasy. Dla nas. Bo nie mamy tych cholernym pieniędzy! On…on nie powinien tego robić…
–To poświęcenie.- mruknęła.- Musisz z nim pogadać. Tak szczerze.
–Ja z nim nie umiem rozmawiać.- wypaliłam.- On jest zamkniętym w sobie dupkiem. Czasami zachowuje się jak mężczyzna. Ale to tylko czasami.
–Dlatego mówię ci, porozmawiaj z nim.
–Myślisz, że nas widzieli?
–Wątpię. Byli zajęci sobą.- schowała telefon do kieszeni i wyciągnęła kluczyki.- Wsiadaj. Wracamy do domu.
–Całe szczęście.- warknęłam i otworzyłam drzwiczki od auta i mocno trzasnęłam.
–Kurwa ale nie auto! Ono ci nic nie zrobiło! Wszystko, tylko nie auto!
–Przepraszam!.- odpowiedziałam również krzycząc.
–Biedna Mariolka.- zaczęła gładzić tapicerkę.
–Mariolka?
–Tak nazywa się moje dziecko.- pocałowała kierownicę. Chyba nie wie, ile zarazków się na niej znajduje.- Mariolka nie może być tak traktowana.
–To niech Mariolka w tym momencie zapierdala pod mój dom.- powiedziałam lekko wkurzona tą rozmową.
–Jezus, spokojnie.- odpowiedziała równie zdenerwowana Maddie.
***
Podczas drogi uzgodniłam z Maddie, że dzisiaj zostaję u niej na noc. Oczywiście jutro rano wrócę i do tego czasu ogarnę dom. Otworzyłam drzwi i spojrzałam na leżącego na podłodze ojca, który znowu coś gadał niezrozumiałego. Nie chciałam, aby przyjaciółka to widziała.
–Raven.- szepnęła wchodząc za mną do domu.
–Pójdziesz zobaczyć, czy z Molly i Ressem wszystko okej?.- zapytałam błagalnie.- Proszę?
–Oczywiście.- i poszła na górę.
Ja postanowiłam wziąć ramię ojca i zaprowadzić go na kanapę.
–Przepraszam, Raven.- mruknął, chodź nie brałam tego do siebie. Nie odpowiedziałam. Przykryłam go kocem i wyrzuciłam do kosza butelki. W idealnym momencie przyszła Maddie, która pomogła mi ogarnąć trochę salon.
–Ress śpi jak zabity, a Molly próbuje spać.
–Zaraz dam jej ciepłe mleko.- uśmiechnęłam się delikatnie i wyciągnęłam z lodówki napój. Spojrzałam szybko na datę ważności, aby ocenić czy mleko nadaje się do spożycia, a kiedy uznałam, że jeszcze jest czas nalałam szklankę i wsadziłam ją do mikrofalówki.
–Raven?
Usłyszałam głos Nicholasa. Brzmiał na zdziwionego. Pewnie dlatego, że jeszcze nie spałam.
–Dobrze, że jesteś.- powiedziałam JESZCZE spokojnie.- Wiesz…fajną masz tą pracę.- odwróciłam się przodem do niego.- I chyba się do niej też zapiszę. Też będę lać ludzi po mordach.
–Raven…
–Widziałyśmy cię. Maddie może to potwierdzić. Teraz już wiem, dlaczego tak bardzo nie lubisz Ethana. Bo jest lub był twoim przeciwnikiem.
–Nie chciałem, abyś…
Znowu nie dopuściłam go zdania:
–Żebym się dowiedziała w taki sposób?.- zapytałam śmiejąc się gorzko.- Nie wierzę, że to robiłeś! Dobrze wiedziałeś, że nad tym wszystkim panowałam! Miałam nad tym kontrolę do jasnej cholery!
–Spanikowałem! Wiesz, jak dobra kasa za to jest?!
–Chuj mnie to obchodzi! Mój własny brat bije się za pieniądze, jeszcze z chłopakiem, którego kocham!.- powiedziałam na jednym wdechu.
–Kochasz Ethana? Mówiłem ci, że to nie chłopak dla ciebie. On jest o wiele gorszy. Potrafi zabić człowieka. Uwierz mi, Raven.
–Moje zaufanie do ciebie nie istnieje.- syknęłam i wyjęłam z mikrofalówki mleko.- Maddie, zaniesiesz Molly?
–Jasne.- wzięła ode mnie ciepły kubek i poszła na górę, a ja zostałam sama z bratem. I ojcem, który i tak nie wiedział, o czym mówimy.- Idę się pakować. Idę na noc do Maddie. Jutro zajmiesz się domem. Może wtedy zrozumiesz, co codziennie czuję.
–Raven…
Nie dokończył, bo ja poszłam na górę. Weszłam do swojego pokoju i sięgnęłam po torbę sportową, do której spakowałam świeże ubrania, bieliznę, kosmetyczkę oraz piżamę. Poszłam jeszcze szybko do łazienki wziąć kilka kosmetyków, szampon i parę rzeczy do włosów. Szczoteczka do zębów i pasta również się znalazła na dnie mojej torby. Najważniejsze jednak nie nadeszło.
Nie wiedziałam, gdzie upchałam ładowarkę.
Zaczęłam szukać przy biurku, przy łóżku, ba, nawet w szafie, ale nie umiałam jej nigdzie dostrzec. Koniec końców poddałam się i zaglądnęłam do szuflady.
Kabel dosłownie wystawał spod masą papierów.
Miałam jedno pytanie: skąd ona się tam wzięła?
Kiedy próbowałam ją wyciągnąć, masa papierów i papierków rozsypała się po podłodze. Miałam to pozbierać, ale zobaczyłam kremowe serduszka, na których była napisana poezja oraz różne cytaty o miłości. To wszystko miało miejsce w gimnazjum i tam poznałam Edwarda Warrena, który był moją pierwszą miłością. Jednak…okazał się chujem. Prawda boli.
Zostawiłam pokój w nieładzie. Zamknęłam klucz i nie żegnając się z bratem wyszłam z Maddie na dwór i skierowałyśmy się do jej auta. Odjechałyśmy z piskiem opon.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy/wieczoru kochani!❤❤❤
CZYTASZ
Chłopak, który mnie uratował
Romans„Musimy spodziewać się najmniej oczekiwanych rzeczy" Osiemnastoletnia Raven Evans od dziecka ma ciężkie życie. Musi zajmować się dwójką swojego młodszego rodzeństwa ponieważ matka alkoholiczna i ojciec hazardzista nie przykładali do tego ręki. Na do...