"Uczucie"

52 4 5
                                    

–Za chwilę zamykamy.- powiedział cicho Ethan.- Raven, zbudź się.

–Co ?.- zapytałam. Nie słyszałam co powiedział. 

–Za chwilę koniec.- uśmiechnął się delikatnie.- Szykuj się.

–Czy ja spałam całą zmianę ?.- otworzyłam szeroko oczy.

–Tak, ale to dobrze. Wyglądałaś na padniętą.

–Cholera…zostałeś sam, dlaczego mnie nie obudziłeś ?!.- zaczęłam krzyczeć.- Boże…przepraszam.

–Raven, uspokój się.- położył swoją dłoń na moich plecach a następnie na moim czole.- Wiesz, że jesteś cała rozpalona ?

–Może to przez to, że Molly była chora i całymi dniami się nią zajmowałam.

–Musisz jak najszybciej wrócić do domu. Dobrze, że zakończyliśmy tą pracę.

–Ty zakończyłeś pracę. Ja nic nie zrobiłam…- mruknęłam w swoje ramie bo ciągle leżałam.

–Jesteś chora i zmęczona. Musisz wracać do domu.- odpowiedział.- Raven ?

–Spokojnie, jeszcze żyję.- uniosłam jedną rękę do góry.- Nie musisz się o nic martwić. 

–Będę się martwił.- powiedział, kiedy podniosłam się do siadu.- Daj mopa, pozmywam.

–Zrobiłem już to.- znowu odpowiedział z dziwnym spokojem.- Nie musisz się już o nic martwić.

–A okna?

–Raven, bez przesady. To się może zrobić rano.

–Może masz rację.- chciałam wstać, ale zakręciło mi się w głowie.

–Powiedz, gdzie masz swoje rzeczy.- zaczął się rozglądać po pokoju.

–Tam.- wskazałam na lewo na półkę.- Tam jest moja torebka.

–Postaraj się ubrać bez wstawania.

–Na pewno dam radę. W końcu muszę zdjąć tylko fartuch oraz założyć bluzę. 

–I załóż sobie mój płaszcz.

–Po co ? Nie jest mi zimno.

–Raven, jesteś cała rozpalona. Dzieli cię dosłownie chwila, od tego, żebyś miała zaraz dreszcze i wtedy rozchorujesz się na amen.

–Wybacz, że się tak spytam, ale dlaczego tak bardzo się mną przejmujesz, co?.- zapytałam w końcu.- Od praktycznie początków liceum znęcasz się nade mną i prowadzimy otwartą wojnę. Więc słucha, co się teraz zmieniło?

Chłopak się nie odzywał, tylko patrzył na mnie i obserwował moje ruchy podczas gdy zakładałam jego płaszcz. Był on czarny i na dodatek strasznie przytulny. Może jak nie zauważy - a na pewno zauważy- to sobie go wezmę. 

–Idziemy.- odparł po kilku minutach i wyszedł z zaplecza.

Zamgrugałam parę razy i zaczęłam myśleć nad całą tą sytuacją. Może Ethan miał wyrzuty sumienia, że tyle razy mnie zranił i teraz chciał odpokutować swoje winy? Na to by wyglądało. Ale cóż. Pewnych rzeczy się można odpokutować. A już na pewno takich, które zostawiły głębokie rany w naszej duszy. Wzięłam torebkę i wyszłam z zaplecza. Zamknęłam je na kluczyk, który zawsze wisi obok drzwi i poszłam do czekającego na mnie chłopaka. Przeglądał coś w telefonie.

–Jestem już.

–To świetnie.

Wziął ode mnie torebkę i wyciągnął do mnie swoje ramię.

Chłopak, który mnie uratowałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz