𝑪 𝑯 𝑨 𝑷 𝑻 𝑬 𝑹 𝟏𝟒

117 12 46
                                    

Judith

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Judith

Obudziłam się, wtulona w mojego narzeczonego.
Jednak nie tylko on, znajdował się w moim namiocie.
Dosłownie nademną, wisiał Meykel.

—O! No wreszcie wstałaś! Chodź, zaraz zaczynamy!- krzyczał, przez co chłopiec obok mnie, również się przebudził.

—Meykel cholera, nie musisz się drzeć.- podniosłam się powoli z mojej maty.

—Sory, sory...ale musimy lecieć!- znów krzyknął.

—Trzymajcie mnie.- mruknęłam zrezygnowana pod nosem.- Przebiorę się tylko.

—Ale po co? Jest ładnie. No i dostaniesz mundur, tak czy siak.- uśmiechnął się.

—Tak czy siak, won mi stąd. Czekaj pod namiotem.- popędziłam go.

—Okej!

Wyszedł, a ja odrazu kucnęłam przy Neteyamie.

—Jeśli się nie wyspałeś, to pośpij sobie jeszcze.- pogłaskałam go po głowie.

—Powodzenia na egzaminach, kochanie.- szepnął, zaspanym głosem.

—Dziękuję.- ucałowałam szybko jego usta i ruszyłam do wyjścia z namiotu.

Jednak nim wyszłam, przypomniałam sobie iż Pułkownik wręczył mi prezent.
Zawróciłam się i szybko go odpakowałam.
Był tam nowy łuk.
Wyglądał pięknie.
Dodatkowo, było na nim wygrawerowane moje imię oraz jakiś śmieszny, autograf Pułkownika.
Zaśmiałam się pod nosem.
Chwyciłam łuk oraz wzięłam swoje strzały, a następnie wyszłam z mojego schronienia.

—No w końcu!- krzyknął z pełną buzią Meykel.

—Co ty znowu jesz?- zaśmiałam się.

—A co? To już jeść mi nie wolno?- zapytał z udawaną pretensją.- A tak swoją drogą, to jakieś owoce od twojej mamy.

—Od mojej mamy?!

—No przecież, umówiłem się z nią na herbatkę. Bo okazało się, że kawy nie pije.- oznajmił.

—Żartujesz?

—No nie.

—Trzymajcie mnie.- strzeliłam sobie, otwartą dłonią w czoło.

—Dobra kochaniutka, już się uspokój. Dawaj, ruszymy!

—A Sura?

The Mighty Warrior II ~ NeteyamxJudith || AvatarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz