𝑪 𝑯 𝑨 𝑷 𝑻 𝑬 𝑹 𝟑

151 7 9
                                    

Neteyam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Neteyam

Wylądowaliśmy przy naszej zatoczce.

Dlaczego tutaj?

Ponieważ uznałem, że mój brat może znajdować się właśnie w tym miejscu.
A to ze względu na to, że od kiedy Judith zmarła, zazwyczaj każdy z nas przychodzi w to miejsce, aby wyciczyć się i pozbyć wszelkich udręk, które tak bardzo nas męczą.

Jak się okazuje, moje przypuszczenia zadecydowały się być trafne.
Dojrzałem mojego brata, siedziącego na drewnianym pomoście z podkulonymi pod brodę nogami.

—Lo'ak!- krzyknąłem zestresowany, czym prędzej biegnąc w jego stronę.

—Neteyam?- zapytał cicho, kiedy znajdowałem się bliżej.

—Braciszku..

Niemal odrazu kucnąłem przy młodszym bracie, oplatając go swoimi ramionami.
Na swojej ręce, czułem coraz to więcej łez chłopca.
Słyszałem, jego ciężkie oddechy.
Jego szloch.
Czułem jego ból psychiczny.
A serce, łamało mi się na kolejne trylion kawałków.

—Jestem przy tobie, braciszku.- szepnąłem do młodszego, sam uraniając kilka łez.

Łez bezradności i bezsilności.

—Neteyam..przepraszam, że nie umiem wesprzeć cię w tym trudnym dla ciebie czasie.- w jego głosie można było wyczuć, jak bardzo jest rozdygotany.

—Braciszku, po prostu nie znikaj mi tak bez słowa, dobrze?- zapytałem, głaszcząc chłopca po głowie.

—Dobrze..ja przepraszam. Za wszystko.- łzy znów zaczęły spływać po jego polikach.

—Nie masz za co mnie przepraszać, już dobrze. Jestem przy tobie.- zapewniłem go.

Widok mojego młodszego brata, kompletnie mną wstrząsnął.
Zawsze chciałem chronić go za wszelką cenę, ale widząc go w takim stanie, czułem tylko niemoc.
Czułem, że nie mogę zrobić nic, aby ten poczuł się lepiej i zapomniał choć na chwilę o wszystkim, co stało się w najbliższym czasie.

Wszyscy bardzo przeżywali, te ostatnie pięć ciężkich miesięcy.
Ale też, wszyscy bardzo się zmienili.

Leo, nie jest już taki radosny jak był.
Zamknął się w sobie, a uśmiech wkrada się na jego twarz tylko wtedy, kiedy z jakiegoś powodu musi się na nią wkraść.

Mojej Tuk, nawet zabawa lalkami, nie przynosi już żadnej radości.

Moja mama, jako jedyna zaakceptowała to i nie nastawia się na to, że Judith do nas wróci.

The Mighty Warrior II ~ NeteyamxJudith || AvatarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz