Kontynuacja książki ,,The Mighty Warrior" gdzie niby zwykła, ludzka dziewczyna zostaje wybrana.
Niczego nieświadoma, żyła w lasach Pandory, mając u boku swojego księcia.
Sprawy jednak się komplikują, kiedy ZPZ niespodziewanie wywołuje wojnę na Pand...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Judith
—O nie, Panie kolego.- Meykel wstał od stołu.- Wynocha mi stąd! Ale już! Żebym cię tu nie widział!
—Kim ty w ogóle...- Neteyam nie dokończył, ponieważ Meykel znów mu przerwał.
—Dobra, nie gadaj mi tu, tylko spływaj!
—Meykel. Uspokój się.- wstałam, uciszając nowego kolegę.
—Judith, musisz nam pomóc. Kiri zaginęła.- mówił przejęty Lo'ak.
—Żartujesz?
—A wyglądam, jakbym żartował? Cholera, dziewczyno musimy ją znaleźć!
—Dobrze...spokojnie.- próbowałam się opanować.
W takiej sytuacji, nie umiałam być spokojna.
Choć naprawdę się starałam.
Ale na nic.
—Żartujesz?- powtórzył chwilę później, załamany Leo.
—Ruszajmy! No już!- krzyknął Lo'ak, wybiegając z pomieszczenia.
Wszyscy z wyjątkiem mojej mamy, przyłączyliśmy się do poszukiwań i wybiegliśmy z laboratorium. Jednak po chwili zobaczyłam właśnie ją, lecącą gdzieś swoim helikopterem.
A może, jednak nam pomoże?
Oby.
Nagle zobaczyłam, że Lo'ak i Neteyam, wzięli Meykel'a i Surę na słówko. Zdziwiło mnie to.
Coś mi tu jebie.
—Dobra! Wszyscy na Banshee! Zaraz startujemy!- krzyknął Neteyam.
—Ale gdzie?!- krzyknęłam, kompletnie zestresowana.- Przecież nawet nie wiemy, gdzie jej szukać!
Mój chłopiec, podszedł bliżej mnie.
—Pomyśl, gdzie ona mogłaby być. Judith, potrzebujemy cię.- chwycił moją twarz w dłonie.
Miałam ochotę, wszystko mu wygarnąć.
Jednak w takim momencie, postanowiłam się opanować i po prostu się od tego powstrzymałam.